Artykuły

Mistrzowskie kreacje aktorki pracującej

Pięknie wydany album dobrze potraktować jako lekcję teatru Ireny Kwiatkowskiej. I przy okazji spróbować nieśmiało powiedzieć, na czym polega tajemnica jej sztuki - o albumie DVD "Irena Kwiatkowska dla dorosłych i dla dzieci" wydanym przez TVP SA pisze Jacek Wakar w Dzienniku.

W Teatrze Polskim w Warszawie wciąż na afiszu jest przedstawienie "Zielona Gęś" według tekstów Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Wśród młodego zespołu sceny przy Karasia gra w nim Irena Kwiatkowska. I kiedy patrzy się na aktorkę w partiach, które specjalnie dla niej tworzył poeta, ma się wrażenie zatrzymania czasu.

A jednak czasu nie sposób oszukać. W połowie września spektakl miał szczególny charakter. Świętowano właśnie 94. urodziny artystki. Pamiętam galę "Kabaret Starszej Pani" uwiecznioną na tych właśnie płytach. To było cztery lata temu. Kwiatkowska często sama na wielkiej scenie Polskiego. Maleńka, odrobinę przygarbiona. A jednak ciągle w swej ruchliwości jakby nieuchwytna. Na jej twarzy czas wyżłobił swe ścieżki, ale duch nie poszedł za ciałem. Jarosław Kilian, reżyser "Zielonej Gęsi", wspominał, że praca z artystką była przygodą i nieustannym wyzwaniem. Dlatego, że to tak żywy, błyskotliwy umysł, ostry humor, wielka wrażliwość. Kwiatkowskiej wystarczą trzy minuty kabaretowego numeru, by stwierdzić, że na pewno się nie mylił.

Dwie płyty DVD przynoszą dokonany przez Romana Dziewońskiego, niezwykle trafny wybór z twórczości aktorki. Oprócz wspomnianej gali, która pozwala na poprzednie dokonania Kwiatkowskiej spojrzeć z łagodnym dystansem narzuconym przez czas, mamy tu piosenki z Kabaretu Starszych Panów, rozproszone skecze, monologi i scenki, a wreszcie nagrania podarowane przez artystkę dzieciom. Skomponowane w reprezentatywną całość stanowią dowód jej kunsztu i dokument całkiem osobnego bycia w sztuce. Nakazują widzieć w Kwiatkowskiej wielką aktorkę. Zwyczaj szufladkowania wszystkiego i wszystkich, kazałby dodać "komediową", ale to określenie wydaje się zbędne. Pozostańmy więc przy wielkiej aktorce, bez zbędnych przymiotników.

Pięknie wydany album dobrze potraktować jako lekcję teatru Ireny Kwiatkowskiej. I przy okazji spróbować nieśmiało powiedzieć, na czym polega tajemnica jej sztuki. A więc po pierwsze lekkość. Kwiatkowskiej w poszczególnych nagraniach towarzyszą aktorzy wybitni, tymczasem patrzy się wyłącznie na nią.

Od Kwiatkowskiej nie można oderwać oczu. Jest zadziorna, śmieszna, ironiczna, chwilami celowo bezradna. Ogrywa specyficzny tembr głosu - jeden z jej znaków rozpoznawczych - i emploi, które nigdy nie dało jej grywać amantek. Jest zawsze idealnie, na swoim miejscu. Panuje mistrzowsko nad komiczną materią i nigdy niczego nie narzuca.

Za lekkością podąża łatwość. "Najtrudniejsza w sztuce jest łatwość" - tak mawiał Witold Gombrowicz. Co z tego, że skecze, monologi i piosenki z płyt "Dla dorosłych i dla dzieci" płyną jeden po drugim, świetnie ze sobą zmontowane, że Kwiatkowska proponuje sprint przez swoje życie. Nie ma mowy o zadyszce, bowiem nikt tu niczego nie udaje, nie pręży mięśni, nie ma trików i popisów. Jest aktorka, słowa Gałczyńskiego, Przybory, Tyma albo Tuwima i więcej nic. To wystarczy. Całość oglądana razem, przez ponad trzy godziny, mimowolnie sprawia wrażenie popisu mistrzowskiego. Trzeba patrzeć i słuchać, jak aktorka układa w ustach słowa, jak operuje komediowym skrótem, jak się bawi sama sobą, zachowując przy tym wewnątrz krótkiego utworu żelazną dyscyplinę. Bez wysiłku, prosto, łatwo. To cecha mistrzów.

Można jeszcze i pewnie trzeba pisać o precyzji Kwiatkowskiej, która pozwala z trzyminutowych dajmy na to skeczy czynić teatralne opowieści z wyrazistą pointą. To jednak w przypadku Ireny Kwiatkowskiej wydaje się zbyt oczywiste. Przy oglądaniu obu płyt uderza raczej co innego. To chyba, że po latach scenki i monologi artystki, nawet te doskonale znane, nabierają innego, nieoczekiwanego smaku. Może to spowodował czas, ale wydaje się, że pod powierzchnią śmiechu i beztroski można wyczuć odrobinę smutku i goryczy. Drugie dno jest przemycane przez artystkę ledwo dostrzegalnie, z największą delikatnością. Kiedy się patrzy choćby na klasyczną "Sierotkę", przed oczami stają role, których Kwiatkowska nie zagrała i już nie zagra. Na czele Janina Węgorzewska, tytułowa bohaterka "Matki" Witkacego. Grała kiedyś Aurelię w "Wariatce z Chaillot" Giraudoux i to mógł być przedsmak tej kreacji. Niestety, Kwiatkowska istniała i wciąż istnieje niemal wyłącznie w komediowej tonacji. To zamazuje ją jako aktorkę dramatyczną. A mogła być szczególnie poruszająca ze swą zdolnością przemycania śmiechu w tragedii i goryczy w farsie.

Ale jako komediantka - Kwiatkowska chyba nie obruszyłaby się na takie określenie - jest genialna. Jej sztuka miała przynosić przyjemność w najlepszym tego słowa rozumieniu i budzić wrażliwość. Szczególne wrażenie robią więc zamykające zestaw kawałki dla dzieci, w których artystka, opierając się na wierszach Brzechwy i Tuwima, samym głosem otwiera przed dziecięcymi oczami całe światy.

Anna Seniuk powiedziała kiedyś, że mogłaby zostać zapamiętana jako Pchła Szachrajka, bo to jej najważniejsza rola. Irena Kwiatkowska wśród wielu mistrzowskich interpretacji ma dwie, o których nie da się mówić inaczej niż arcydzieła. To "Ptasie radio" i zapisany chyba wyłącznie na radiowych taśmach "Plastusiowy pamiętnik". Mam je w uszach cały czas od dzieciństwa.

"Irena Kwiatkowska dla dorosłych i dla dzieci". Opracowanie albumu Roman Dziewoński. Wyd. TVP SA 2006

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji