Artykuły

Erotyczne fiasko gnuśnej Europy

"Azylant" i "Platforma" w reż. Johana Simonsa NT Gent z Gandawy w Belgii na Festiwalu Festiwali Teatralnych Spotkania w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Festiwali Teatralnych Spotkania w Warszawie przebiega pod hasłem "Oblicza teatru - przenikanie, przekraczanie". Rozpoczął go belgijski zespół NT Gent przedstawieniami "Azylant" [na zdjęciu scena ze spektaklu] i "Platforma" w reżyserii Johana Simonsa. Oba demaskują paradoksy seksualnego zagubienia ludzi Zachodu.

"Azylant" według Arnona Grunberga jest historią Christiana Becka, który swoje życie całkowicie podporządkowuje ciężko chorej żonie - do tego stopnia, że toleruje jej związek z azylantem. Obecność obcego w rodzinnym domu unaoczni mu własne ograniczenia. Nie tylko czysto męskie - azylant jest o pokolenie młodszy - ale i kulturowe. Arnon Grunberg, urodzony w 1971 r. pisarz holenderski, daje w tej pikantnej historii wykładnię cywilizacyjną. Jego bohaterowie uosabiają śmiertelne wyczerpanie ludzi Zachodu.

Nie inaczej da się podsumować tematykę, którą penetruje francuska powieść "Platforma" Michela Houellebecqa (rocznik 1958), wydana i u nas przez W.A.B. Valérie i Michel spędzają egzotyczne wakacje w Tajlandii. Po pierwszych przypadkowych, ale satysfakcjonujących, jak się okaże, kontaktach seksualnych ulegają wzajemnej fascynacji. Nieoczekiwanie dla nich samych rodzi się uczucie. A w ślad za nim myśl, by podobnie zagubionych, sytych acz wyobcowanych Europejczyków - jak oni wcześniej - kierować na sekswakacje. Biznes erotyczno-turystyczny zaczyna się kręcić. Jakkolwiek w dalszej perspektywie zagrożą mu bomby religijnych ekstremistów, którym zaprzedawanie się ubogich tajskich dziewczyn do salonów masażu wyraźnie się nie podoba.

Przedstawienia Johana Simonsa (rocznik 1946) są nierównej wartości. Pierwsze, "Azylant" miało za tworzywo znacznie gorszą literaturę i było zdecydowanie słabsze. Postacie wydawały się zbyt papierowe i drętwe. Głównie stały i gadały zwrócone frontem do widza. I chociaż rasowy aktor Wim Opbrouck wprost spalał się, by swojemu Christianowi Beckowi dodać ludzkiego ciepła, reżyser nie dał mu zbyt wiele możliwości i w efekcie szybko powiało nudą.

Ciekawiej, niemal w tej samej dekoracji, zagrali bohaterowie "Platformy". Tu już było o wiele więcej zaskoczeń. Od początkowego wybuchu, który polegał na zrzuceniu z nadscenia na pole gry stosu zdekapitalizowanego sprzętu: plastikowych mebli, materacy, ubrań. Leżeli w nich aktorzy grający postacie zabitych bohaterów. W odpowiednim momencie "ożywali", by w kolejnych retrospekcjach wygłosić swoje kwestie. Gmerali w stercie klamotów, by wyciągać z niej potrzebne w danej scenie, odpowiednio skromne fatałaszki. Świetni aktorsko byli tu szczególnie Els Dottermans i Steven Van Watermuelen jako protagoniści.

Nie zmienia to faktu, że przedstawienia Simonsa to nieustanne pląsy poniżej pasa, co na dłuższą metę może znużyć nawet najwytrwalszego erotomana.

"Azylant" wg Arnona Grunberga, "Platforma" wg Michela Houellebecqa, reżyseria Johan Simons, NT Gent, Gandawa, Belgia, pokazy festiwalowe 14.10 ("Azylant") i 15.10 ("Platforma"), Teatr Dramatyczny, Warszawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji