Artykuły

Nie ma strachu, nie ma bólu. Rozmowa z Magdą Fertacz

- Wielka Mamma to sztuczny, wykreowany, idealny świat. Nie ma w nim miejsca na smutek i prawdziwe emocje. W świecie Mammy dorastają dzieci wyprane z głębokich odczuć, zaprogramowane na wieczne szczęście, pozbawione wspomnień, prawdy, która czasami jest bolesna, ale jest częścią życia. To obraz infantylnego, różowego dzieciństwa. Plastikowa rodzina, idealna jak z reklamy. Nie ma strachu, nie ma bólu. Jest stały zestaw rytuałów i zachowań, wypreparowany sztuczny język. Pozornie bezpieczny świat okazuje się jednak systemem totalitarnym, w którym każde odstępstwo od obowiązujących zachowań jest surowo karane - Justynie Jaworskiej opowiada Magda Fertacz.

Justyna Jaworska: Jesteś autorką sztuk i opowiadań dla dzieci, organizowałaś poranki filmowe w kinie Muranów, sama masz syna. Jak należy pisać dla małego widza, jakich pułapek unikać?

Magda Fertacz: Jeśli chodzi o dobór tematu, to nie uznaję podziału na "dużego" i "małego" widza. Zasady są te same. Z dziećmi powinno się rozmawiać na każdy temat, pozostaje tylko kwestia dobrania odpowiedniego języka. W mądry i dostępny sposób można im opowiedzieć nawet o holokauście. Na pytanie - jak? nie mam gotowej odpowiedzi. Moje pisanie dla dzieci jest bardzo intuicyjne. Prowadzone przez moje wewnętrzne dziecko, które jest trochę zwichrowane i obolałe. Obserwuję też swojego syna i widzę, co jemu podoba się w kinie i w teatrze. Jest bardzo wyczulony na nachalny dydaktyzm. Dlatego staram się tego unikać.

Dydaktyczna jest w "Białych balonikach" wielka Mamma.

Wielka Mamma to sztuczny, wykreowany, idealny świat. Nie ma w nim miejsca na smutek i prawdziwe emocje. W świecie Mammy dorastają dzieci wyprane z głębokich odczuć, zaprogramowane na wieczne szczęście, pozbawione wspomnień, prawdy, która czasami jest bolesna, ale jest częścią życia. To obraz infantylnego, różowego dzieciństwa. Plastikowa rodzina, idealna jak z reklamy. Nie ma strachu, nie ma bólu. Jest stały zestaw rytuałów i zachowań, wypreparowany sztuczny język. Pozornie bezpieczny świat okazuje się jednak systemem totalitarnym, w którym każde odstępstwo od obowiązujących zachowań jest surowo karane. Akceptujemy cię, ale na naszych zasadach, jeśli się wyłamiesz, zostaniesz osądzony i skazany. Jeśli nie jesteśœ fanatycznym wyznawcą naszego porządku, nie chcemy cię tu.

Twoja sztuka to przy okazji terapia dla rodziców, którzy nie radzą sobie ze swoją rolą. Ale czy rodzicielstwo z definicji nie wiąże się z poczuciem winy?

Poczucie winy towarzyszyło mi przez pierwsze lata macierzyństwa. Chciałam być mamą bez zarzutu. Chciałam pokazać mojemu synkowi, że świat jest doskonały, że ja jestem doskonała. Wynikało to ze strachu przed zderzeniem tak czystej istoty z tak zwaną prawdą rzeczywistości. Chyba przytrafił mi się syndrom Mammy... Tymczasem próba stworzenia z siebie rodzica idealnego źle odbija się na dziecku. Daje mu poczucie, że ono samo jest niewystarczająco dobre, ułomne. To prowadzi do frustracji i niezadowolenia z tego, kim jest. Dopiero całkiem niedawno pozwoliłam sobie na myślenie, że dziecko jest odrębną istotą, która musi nauczyć się poruszać w świecie samodzielnie. Mieć możliwość dokonania niezależnej oceny, doświadczenia nawet trudnych sytuacji czy emocji. Tym bardziej, że dzieci są wyczulone na fałsz i bardzo szybko rozpracowują każdą maskaradę. Oczywiście inaczej wygląda rodzicielskie poczucie winy w sytuacji, jaką opisuję w "Białych Balonikach" czyli wtedy, gdy jedno z rodziców odchodzi od rodziny. Myślę, że poczucie winy jest tu nieodłączną konsekwencją dokonanego wyboru. I to rodzic musi wziąć je na siebie.

Nie zapytam w takim razie, co teraz piszesz dla dużego widza. Po prostu nad czym pracujesz?

W Teatrze Dramatycznym w Warszawie trwają teraz próby do sztuki "Nieznośnie lekko, czyli próba plagiatu" w reżyserii Agnieszki Korytkowskiej-Mazur; to będzie moja wariacja na motywach "Nieznośnej lekkości bytu" Kundery. Równolegle miałam coś adaptować w Poznaniu, ale z tego projektu zrezygnowałam. Nie dla mnie praca w takim tempie. Tym bardziej, że szykuję jeszcze adaptację "Homo Fabera" jeśli dobrze pójdzie, będzie robiona w Narodowym, te w reżyserii Agnieszki. Poza tym pracuję nad swoim najnowszym tekstem "Siódmego dnia nie będzie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji