Artykuły

Z Gombrowiczem po regionie

Po dworkach w Świętokrzyskiem - Małoszycach, Bodzechowie - miejscach lat dziecinnych pisarza, nie ma już prawie śladu. Dwór w Bartodziejach rozpada się i nie wiadomo nawet, gdzie szukać właścicieli. Przetrwała jedynie Wsola. Rok temu pałacyk wraz z otaczającym kilkuhektarowym parkiem kupił samorząd Mazowsza. Ma tu powstać Muzeum Witolda Gombrowicza. Rozpoczęły się tam pierwsze prace remontowe - historię dworu i jego mieszkanców przypomina Renata Metzger w Gazecie Wyborczej - Radom.

W XIX w. ród Gombrowiczów przywędrował z Litwy w Świętokrzyskie. Tam urodził się Witold (1904). Na początku lat 30. XX w. rodzice z dwójką młodszych dzieci Witoldem i Reną przenieśli się do Warszawy. Jerzy, porucznik, już w 1924 r. ożenił się z panną Aleksandrą Pruszakówną z Wośników, która dostała w posagu podradomską Wsolę. Podobno na ich weselu w Hotelu Rzymskim w Radomiu (mieścił się tu gdzie dziś nasza redakcja) podawane były m.in. pieczone pawie.

"Bardzo długo majątek kwitł. Oczywiście przyjeżdżała w gości i rodzina porucznika; matka, ojciec, czyli starsi państwo Gombrowiczowie, siostra Rena, czasem brat Janusz, a najczęściej brat Witold" - czytamy we wspomnieniach dawnej służby z Wsoli, zamieszczonych w książce Joanny Siedleckiej "Jaśnie panicz".

Gościnny pokój Witolda zawalony był zawsze papierami i niedopałkami papierosów, a on całymi nocami pisał, a w dzień spał do późna. Czasem zagrał w siatkówkę albo w tenisa z rodziną, trochę jeździł po parku na rowerze, ale ten szybko ktoś ukradł. Bał się wieczorami otwierać okno, żeby nie wleciały nietoperze i nie wkręciły mu się we włosy. Na złość więc wszyscy straszyli Witolda nietoperzami.

Służba we Wsoli szczególnie Witolda nie lubiła. Chociaż nie był żaden chuligan - ani nie krzyczał, ani nie ubliżał, ani chodzić koło siebie nie kazał, ale i napiwków nie dawał, na konia nie wsiadł, zabawić się nie umiał. Więc służba podśmiewała się z niego i nazywała harcerzykiem albo herbaciarzem. "Taki był z niego miejski panek, co to nic porządnego nie robi, tylko łazi z kąta w kąt, coś tam sobie wypisuje i cały czas popija herbatę" - mówiła służba.

Podczas posiłków Witold odzywał się z rzadka, ale jak już coś powiedział, to wszystkich zatykało. - Nie jedzcie tyle, udławicie się na śmierć - wypalił kiedyś. Innym razem wypalił całkiem dosłownie z wiatrówki w kierunku pobliskich Bierwiec. To dlatego, że poprzedniego dnia pokłócił się z mieszkającą tam panną Wandą Przyłęcką. O wiele więcej znaczyła jednak dla pisarza mieszkanka pobliskich Bartodziejów Krystyna Janowska.

W Bartodziejach, u Krystyny

W latach 50. z Argentyny w listach do brata Jerzego Witold pisał: "Co się dzieje z Krystą? napiszcie mi o niej i prześlijcie adres, może się do niej odezwę...".

W 1926 r. Konstanty A. Jeleński zanotował o Krystynie, że była Witolda "pierwszą miłością", "spotykał się z nią w nocy, ryzykując swoim życiem - przechodził przez wąski i niebezpieczny most, szedł dla niej 8 km na piechotę. Spotykali się nieregularnie, lecz miłość trwała kilka lat".

Elegancka, w najlepszych sukniach, wysportowana - cwałowała na koniach, jeździła na nartach, wesoła Krystyna miała wielu konkurentów. Witold sportu nie lubił, a i poczucie humoru miał inne niż reszta gości Bartodziejów. Podobno kiedyś w dworku, w wąskim korytarzyku zagrodził drogę jednej z panien i wymachując sekatorem, groził, że jak zrobi jeszcze jeden krok, to jej utnie nogę.

- Kupię ci coś na szyję - mówił pisarz do Wandy Przyłęckiej z Bierwiec i kupował jej mydełko. - Chodź, porozmawiajmy o seksie - proponował innym razem, a Wanda czerwieniła się, bo nie wiedziała, czy może ma brudną szyję i stąd to mydło, a seks... Przyzwoite panienki wtedy nie znały takich słów. Ojca Przyłęckiej, wiążąc mu krawat, przydusił. Dla zabawy.

W żartach oszczędzał tylko Krystynę i tylko z nią odważył się zatańczyć, choć w ogóle nie tańczył. "Był po prostu z innego, obcego mi świata. Nie tylko ja czułam jego inność " - stwierdziła po latach Janowska.

Przed natrętnymi psami Witold uciekł w Bartodziejach na płot. Czy takiego mężczyznę można traktować poważnie?

W Radomiu, pisarz i Szymkowicz

"Radom nie jest poematem nawet o wschodzie słońca" - napisał po latach, już na emigracji, Gombrowicz.

W latach 30. przyjaciel rodziny i ojciec Wandy Przyłęckiej, wzięty adwokat radomski, starał się załatwić Witoldowi - który studiował przecież prawo - stanowisko aplikanta. Palestra radomska jednak się nie zgodziła. Podobno zaszkodziła pisarzowi opinia nowoczesnego liberała i publikacje w gazetach niezrozumiałe dla prawników. Rodzice chcieli, by próbował jeszcze szczęścia w Krakowie, bo tam mieli znajomości, ale pisarz nie chciał. Wolał poświęcić się literaturze, ale uraz do Radomia pozostał.

Z uroków przedwojennego Radomia korzystał za to dziedzic Wsoli Jerzy. Jeździł bardzo często do restauracji przy hotelach Europejskim i Francuskim. Woźnice czekali na niego całymi nocami. Zarządzanie majątkiem i praca na roli nie interesowały Jerzego, nie umiał nawet złościć się na złodziei wyrąbujących mu las. Nic więc dziwnego, że Wsola podupadała. Wreszcie zabrakło nawet koni, samochodów - wyprzedano je, zajęli pojazdy komornicy. Jerzy zaś wychodził na szosę radomską, łapał okazję - chłopską furmankę - i jechał do Radomia, do "Europy", a pieniądze pożyczał od służby.

W Radomiu zamieszkał Jerzy wraz z rodziną po wojnie. Już wcześniej pracował jako dziennikarz, a w naszym mieście został kierownikiem działu kulturalnego "Życia Radomskiego" oraz redaktorem dodatku literackiego tego pisma. Był też stałym korespondentem "Kuriera Codziennego".

Dzięki staraniom Szymkowicza-Gombrowicza (bo tak zaczął się podpisywać, wracając do dawnego rodowego nazwiska) w Radomiu powstał Klub Literacki, którym przez długie lata kierował. Równocześnie Szymkowicz wykładał wiedzę o kulturze i sztuce w ognisku plastycznym, pomagał przy organizacji wystawy plastyki Salonów Zimowych Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Radomiu. Był aktywnym członkiem Radomskiego Towarzystwa Naukowego, a także pisał. W latach 50. kielecki Teatr im. Stefana Żeromskiego wystawił trzy jego jednoaktówki. W 1963 r. napisał także sztukę zatytułowaną "Agnosim". Poza tym jako dziennikarz przygotował ponad 500 artykułów oraz felietonów dotyczących życia kulturalnego miasta i regionu. Był autorem kilkuset recenzji z przedstawień radomskiej sceny Teatru im. Stefana Żeromskiego, słynął jako chodząca kronika Radomia i dusza każdego towarzystwa.

Szymkowicz zmarł w 1971 r. Podobnie jak on, żona i córka na radomskim cmentarzu spoczywa także siostra Witolda Rena. Początkowo - po 1945 r. - mieszkała z matką w Kielcach, po jej śmierci w 1959 r. przeniosła się do Radomia, bliżej Jerzego.

We Wsoli, w muzeum

Po dworkach w Świętokrzyskiem - Małoszycach, Bodzechowie - miejscach lat dziecinnych pisarza, nie ma już prawie śladu. Dwór w Bartodziejach rozpada się i nie wiadomo nawet, gdzie szukać właścicieli. Przetrwała jedynie Wsola. Przez lata, aż do 2005 r., mieścił się tam dom pomocy społecznej. Rok temu pałacyk wraz z otaczającym kilkuhektarowym parkiem kupił samorząd Mazowsza. Ma tu powstać Muzeum Witolda Gombrowicza, filia stołecznego Muzeum Literatury. Rozpoczęły się już tam pierwsze prace remontowe.

- Ile tylko razy przejeżdżałem koło Wsoli, tyle razy myślałem, że powinno tu powstać kiedyś muzeum Gombrowicza. Z tą myślą zbierałem od lat pamiątki związane z pisarzem - mówił, przejmując dworek, szef Muzeum Literatury Janusz Odrowąż-Pieniążek. Tak do muzeum trafiły rękopisy, listy, maszyna do pisania, wieczne pióro Gombrowicza i jego fajki. Liczne pamiątki udało się też uzyskać od wdowy Rity Gombrowicz. Np. starą walizkę ze świńskiej skóry, z którą tuż przez wojną pisarz ruszył do Argentyny, czy grubą bibułę, którą zawsze podkładał pod papier, gdy pisał.

Prezentując pamiątki gombrowiczowskie, muzeum przygotowało dotychczas szereg wystaw w Polsce i na świecie: w Tuluzie, Montrealu, Moskwie, Krasnojarsku. Teraz te eksponaty i dokumenty znajdą się we Wsoli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji