Artykuły

Kraków. Związek dwojga w Bagateli

"Małe zbrodnie małżeńskie" [na zdjęciu], sztuka Erica Emmanuela Schmitta, francuskiego dramaturga, eseisty i powieściopisarza (znanego w Polsce głównie z Oskara i pani Róży), której premierę da teatr Bagatela (14 bm., godz. 19.15), to rzecz intrygująca, o wręcz kryminalnym wątku.

Przewrotna, zabawna i pełna zaskakujących zwrotów akcji opowieść o związku dwojga ludzi. Gilles, po tajemniczym wypadku wraca do domu z amnezją. Przy pomocy żony stara się przypomnieć sobie swoje życie i wówczas dowiaduje się, że...Sztuka opowiada o zbrodniach, które wszyscy wobec siebie popełniamy, o zbrodniach znużenia, znudzenia, kłamstwa. Ale jest też opowieścią o wielkiej sile miłości.

- Te zbrodnie wzięte są przez Schmitta w duży cudzysłów - mówi Ewa Marcinkówna, reżyser przedstawienia. - Tak naprawdę jest to sztuka o miłości. Wszystko, co się między bohaterami zdarza, podszyte jest silnymi uczuciami, czasami negatywnymi, ale uczuciami. One wypływają z niepokoju, zazdrości, egoizmu, ale i z miłości. Chytry zabieg Schmitta, polegający na obdarzeniu bohatera udawaną amnezją, stwarza czyste pole do tego, by dowiedzieć się na nowo od partnera prawd o sobie i o nim. Niepamięć Gillesa służy wysłuchaniu żony, by wreszcie dowiedzieć się, z jakim mężczyzną chce dzielić życie. Oczywiście nie zdradzimy tego, co się między nimi wydarzyło. Tak naprawdę Schmitt napisał sztukę o kochających się ludziach, którzy nie potrafili ze sobą rozmawiać. On zajęty jest pisaniem powieści i nie dostrzega obok siebie żony. Ona pije, snuje wizje zdrad i ubolewa nad swoim starzeniem się. Ta sztuka nie odkrywa nowych prawd, lecz w sposób inteligentny, dowcipny opowiada o duszy kobiety, o jej potrzebach, ale też o pokrętnych zabiegach stosowanych w miłości. Wyjaskrawione emocje i nastroje w sposób głęboki mówią o budującej i niszczącej sile miłości.

Chcę zrobić przedstawienie o sile miłości, która mieni się różnymi barwami. Szukałam tekstu dającego szansę mówienia o tych sprawach w sposób także poetycki i metaforyczny Mam dość tego, co dzieje się za oknem, o czym wciąż czytam w gazetach. Mam też dość współczesnych dramatów rejestrujących w sposób reportażowy okrutną, straszliwą rzeczywistość, przenoszących język i stylistykę ulicy na scenę. Chcę świętować święto w teatrze, a taką okazję stwarza sztuka Schmitta. Chciałabym, byśmy mogli wejść z ulicy do teatru po to, by zobaczyć świat bardziej wysublimowany. O nędzy egzystencji wolę rozmawiać językiem Szekspira, niż językiem blokowisk. Schmitt o uczuciach mówi pięknie, głęboko i mądrze, przy pomocy metafory, poezji i cudzysłowu. W ten sposób też można mówić o sprawach najboleśniejszych. Marzę, by podczas tego przedstawienia nastąpił rodzaj takiej empatii, która pozwoli publiczności zidentyfikować się z postacią Gillesa i Lisy. Bo oni są w każdym z nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji