Artykuły

Kłamstewka katyńskie. Rozmowa z Julią Holewińską

- Wojtek opowiadał mi o różnych rzeczach, o których nie miałam pojęcia, choć czytałam dużo książek o tamtej zbrodni, mówił na przykład o artefaktach wydobytych z dołów katyńskich. W tym o niezliczonej ilości prezerwatyw albo o zaskakująco licznych wizerunkach Eugeniusza Bodo. Takie elementy się w oficjalnej historii nie mieszczą, i rzecz jasna prezerwatywa katyńska nie znalazła się w żadnej z gablot nowego Muzeum - Justynie Jaworskiej opowiada Julia Holewińska.

Justyna Jaworska: Zanim pogadamy o Czapskim i Katyniu, chciałam cię zapytać o twoje słynne aresztowanie podczas protestów kobiet. Jesteś ikoną rewolty! Martwiliśmy się oczywiście.

Julia Holewińska: Na razie nie jest wesoło, będę miała sprawę w sądzie i muszę się dwa razy w tygodniu meldować na komisariacie, bo mam dozór policyjny. Nie tylko ja - wszystkie szesnaście osób, które zatrzymano.

A czy wy coś wyjątkowego robiłyście? Nie rzucałyście chyba butelkami z benzyną?

Trzymałyśmy się pod ręce. Wciągnęli nas - i tyle. Nawet nie krzyczałyśmy tych niecenzuralnych haseł, które padały potem. To było zaraz pierwszego dnia protestów, w czwartek dwudziestego drugiego października, później już tak nie zamykali, widocznie decyzja się zmieniła. Wylądowałam na dołku, musiałam się rozebrać, przejść rewizję osobistą, dziewiętnaście godzin trzymali mnie jak przestępczynię.

Wychowałaś się w niepodległościowym domu i proszę

Tak, wyssałam tę tradycję z mlekiem matki! Zawsze też chodziliśmy z Tomkiem protestować, wydawało mi się to oczywiste. W sprawie sądów, osób niepełnosprawnych, edukacji Kiedy mnie przymknęli, a Tomek siedział pod komendą i robił wszystko, co mógł, żeby mnie wydostać, nasza córka była u mojej mamy, która jak Matka Polka opowiadała jej rodzinne historie: twoja babcia siedziała w więzieniu, twoja prababcia siedziała w więzieniu(śmiech)

Piękna linia, i to matriarchalna! Ale przejdźmy do twojego tekstu. Zdaje się, że inspiracja wyszła od Wojciecha Farugi, z którym objęliście dyrekcję Teatru Polskiego w Bydgoszczy (gratulacje) i który był przez kilka lat zaangażowany w projekt Muzeum Katyńskiego.

Zaprzyjaźniliśmy się z Wojtkiem, pracując nad "Matką Joanną od Aniołów" w Teatrze Narodowym. Bardzo dobrze nam ta współpraca się układała i kiedy nastała pandemia, zaczęliśmy myśleć, co dalej. I jego, i mnie zawsze interesowały w teatrze niewygodne historie, więc kiedy Wojtek opowiedział mi o swojej pracy nad koncepcją Muzeum Katyńskiego i o tym, jak projektowanie przejął zespół Jerzego Kaliny, zmieniając kompletnie początkowe założenia, już wiedziałam, że to jest temat. Wojtek opowiadał mi o różnych rzeczach, o których nie miałam pojęcia, choć czytałam dużo książek o tamtej zbrodni, mówił na przykład o artefaktach wydobytych z dołów katyńskich. W tym o niezliczonej ilości prezerwatyw albo o zaskakująco licznych wizerunkach Eugeniusza Bodo. Takie elementy się w oficjalnej historii nie mieszczą, i rzecz jasna prezerwatywa katyńska nie znalazła się w żadnej z gablot nowego Muzeum. Zdjęcia Bodo z kolei uprzytamniają, jak wielu było wśród oficerów mężczyzn zapatrzonych w innych mężczyzn. A przecież całą historię zbrodni katyńskiej znamy dzięki Czapskiemu, który też był homoseksualistą Zatem od słowa do słowa stwierdziliśmy, że chcemy zrobić spektakl o Katyniu, zwłaszcza że teatr się jak dotąd tym tematem chyba nie zajął?

Nie pamiętam.

Ja też nie. A to jest olbrzymi temat, z jednej strony nieprzepracowany, a z drugiej potwornie zawłaszczony przez prawicę. Temat do odzyskania. Odkąd pojawiliśmy się z Wojtkiem w Bydgoszczy, hasło odzyskiwania historii stało się dla nas bardzo ważne, na różnych płaszczyznach. Miałam dostęp do źródeł, bo Wojtek udostępnił mi pamiętniki zamordowanych oficerów i część tekstu oparłam na autentycznych wypowiedziach.

O pogodzie, o jedzeniu śledzi - to chyba autentyczne?

Częściowo tak, choć oczywiście mocno przeze mnie przetworzone. Wstrząsający jest w tych dziennikach właśnie zapis codzienności, niektóre przypominają "Pamiętnik" Białoszewskiego. Ale trzeba to było jakoś uporządkować i wymyśliłam, że przewodnikiem po doświadczeniu obozowym będzie Czapski, jego spojrzenie kolorysty. To znaczące, że on Starobielska, Pawliszczewa Boru i Griazowca, gdzie był więziony, nigdy nie namalował. Pisałam ten tekst podczas pierwszej fali pandemii, gdy pod oknami jeździły szczekaczki i przypominały o zakazie wychodzenia z domu. Oczywiście nie porównuję tych dwóch sytuacji, ale poczucie zawieszenia i izolacji było dojmujące. To jeden z ważniejszych dla mnie tekstów i jedno z trudniejszych doświadczeń pisarskich czy egzystencjalnych, jakkolwiek pretensjonalnie to brzmi.

Za to w samym dramacie udało ci się uniknąć pretensjonalności i patosu. Może dlatego, że skupiłaś się nie na tragicznym finale, tylko na codziennym doświadczeniu obozowym? Powstał chwytający za gardło poemat o tym, że nic się nie dzieje

Bo na przełomie marca i kwietnia miałam takie właśnie odczucia. Chciałam się też zmierzyć z kliszami i stąd postać Wielkiej Kłamczuchy Katyńskiej. Pamiętam z dzieciństwa, że u mnie w domu "kłamstwo katyńskie" przewijało się jako jeden z refrenów, tak jak "przed wojną", albo "we Lwowie". I oczywiście wiadomo, czym było kłamstwo katyńskie, ale kłamstw i kłamstewek wokół tej sprawy jest znacznie więcej. Na przykład przemilczenia w kwestii tożsamości oficerów albo ich idealizacja w filmie Wajdy, gdzie wszyscy są w jednakowych eleganckich mundurach, tymczasem w rzeczywistości umundurowanie więźniów pochodziło z różnych parafii, a nawet z różnych epok, poczynając od wojen napoleońskich! Nie mówi się też o kobietach - dobrze, jeśli ktoś słyszał o Janinie Lewandowskiej, ja na przykład słyszałam tylko o niej. Dopiero potem trafiłam na ukraińską listę katyńską, czyli spis kobiet, które nie zginęły de facto w Katyniu, ale są ofiarami tamtej zbrodni. Zaczęłam czytać ich nazwiska i uderzyło mnie, że większość z nich to Żydówki. Na ikonę wybraliśmy Lewandowską, panią oficer i córkę polskiego generała, a zatarcie żydowskiej tożsamości ofiar to kolejne kłamstewko

Polscy oficerowie - tak się mówi na jednym oddechu. Aresztowano Żydówki także z powodu wykształcenia, prawda?

Tak, na ziemiach wschodnich to one częściej studiowały, to one współtworzyły inteligencję, którą Związek Radziecki zamierzał zlikwidować, i to one rwały się do walki za ojczyznę. Po czym wyszło jak wyszło.

Na stronie Teatru Śląskiego widziałam bardzo ciekawe czytanie performatywne Katynia, z kolażowymi wizualizacjami. Fajnie to wygląda w sieci, zastanawiałam się jednak, czy macie już pomysł na inscenizację. Kolorowe filtry?

Wszystkiego ci nie zdradzę, ale tak, pomysł mamy. Premierę planujemy na wrzesień przyszłego roku i to będzie nasz pierwszy autorski spektakl w Bydgoszczy. Stwierdziliśmy, że nie chcemy zaczynać własnym projektem tej naszej dyrektury, więc na pierwszy ogień pójdzie Maja Kleczewska, która przygotuje spektakl bazujący na scenariuszach Bergmana, potem Klaudia Hartung-Wójciak zrobi "Antygonę", wreszcie Jagoda Szelc, która przygotuje sztukę o męczeniu kobiet.

Jagoda Szelc? Myślałam, że to reżyserka filmowa.

To ma być jej debiut teatralny, bardzo jesteśmy dumni, że udało nam się ją zwerbować. Nasza premiera w połowie września zbiegnie się akurat rocznicowo z początkiem zsyłania na wschód polskich oficerów A ponieważ teatr idzie do remontu, będziemy szukać zastępczych przestrzeni - możemy to zagrać nawet w siatce maskującej! Paradoksalnie zależy nam mniej na formie wizualnej tego tekstu, choć jest o kolorach, a bardziej na wydobyciu jego muzyczności. Wiele moich sztuk ma formę partytur, co zabawne, bo kompletnie nie umiem śpiewać, a piszę bardzo muzycznie. Wiem, że Wojtek zamierza zaprosić do tego spektaklu artystów ze świetnej Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.

Z wizualizacjami trzeba uważać. Wpisałam do Wikipedii hasło "zbrodnia katyńska" i włos mi się zjeżył, jak paskudne wystawia się jej pomniki w Polsce i na świecie. Tak łatwo zjechać tu w kicz! "Katyń" nie jest najlepszym filmem Wajdy, "Smoleńsk" nie jest najlepszym filmem Krauzego, pomnik smoleński Jerzego Kaliny też wzbudził kontrowersje

Z pomnikiem Kaliny był jeszcze inny problem: miały być na nim wypisane zawody ofiar, ale wszystkie się nie zmieściły, więc trzeba było wybierać i decydować, że na przykład architekt jest ważniejszy niż mierniczy To, co miało oddać hołd, zadziałało wykluczająco. Ale masz rację, niebezpieczeństwo porażki jest przy takich tematach duże, stąd mój pomysł na dystans, który wnosi Czapski ze swoją teorią barw.

On jest w tym obozie jak z innej planety!

Prawda? Uduchowiony hrabia. W Griazowcu wygłaszał z pamięci wykłady o Prouście, cytował całe fragmenty, i sam był postacią jak z Prousta. Szlachetną, skromną i piękną. Zawsze podziwiałam nie tylko jego malarstwo, ale i człowieka, jakim był. A równolegle czytałam "Chromę" Dereka Jarmana, pisaną w obliczu śmierci, gdy reżyser chorował na AIDS i tracił wzrok, pod koniec widział już tylko niebieski. Jakoś mi się to połączyło.

Tekst kończysz słowami "Jestem ślepy". Czapski nie był świadkiem finału w Katyniu i ty też tego finału nie pokazujesz, chyba słusznie.

Wydaje mi się, że nie miałam prawa pokazywać finału. Miałam dostęp do archiwum, do książek Czapskiego, ale im jestem starsza, tym lepiej wiem, czego nie miałabym odwagi poruszać.

Wajda się nie zawahał.

Ale gdzie mi do Wajdy? (śmiech)

A na serio - pisząc, nie oglądałam powtórnie jego filmu, nie chciałam się inspirować.

Czekamy zatem na inscenizację, a na razie trzymamy kciuki za twoje sprawy prawne. Kto wie, może historia się obróci i jakiś nowy Bugajski nakręci film o twoich przygodach?

Wolałabym, żeby Jagoda Szelc nakręciła. Albo jakaś inna fajna, mocna dziewczyna, byle nie nowy Bugajski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji