Artykuły

Zapach szaleństwa. Rozmowa z Zuzanną Bućko

- Dla mnie w tym tekście najbardziej istotna jest sytuacja, w której dominuje świadomość, że szczęście już nie powróci. Więc kuszącą drogą staje się szaleństwo, bo tylko ono jest najbliższe szczęściu. Wszyscy bohaterowie na końcu są wariatami, choć osiągają to na różne sposoby - Justynie Jaworskiej opowiada Zuzanna Bućko.

Justyna Jaworska: Jak trafiła pani na temat? Zaczęłam czytać o katastrofie ekologicznej w Uzbekistanie, faktycznie włos się jeży, ale to nie jest sensacja z pierwszych stron gazet.

Zuzanna Bućko: Znajoma pożyczyła mi książkę podróżniczą o wyprawie do Uzbekistanu i wpadłam Po raz pierwszy podczas czytania tego typu tekstu w mojej głowie powstał obraz tak hipnotyzujący, że nie mogłam się od niego uwolnić. Jednak tragedia ta jest gdzieś dla mnie tłem do opowiedzenia innej historii. W zasadzie nie chciałam opowiadać o katastrofie ekologicznej, tylko wykorzystać jej potencjał do stworzenia pewnego rodzaju wizji, która bardzo mnie pociągała. Czasem mam poczucie, że gdzieś "zgwałciłam" ten temat.

Więc o czym jest ta historia? O wyzysku, niesprawiedliwości losu czy może o nierównej dystrybucji szczęścia?

Dla mnie w tym tekście najbardziej istotna jest sytuacja, w której dominuje świadomość, że szczęście już nie powróci. Więc kuszącą drogą staje się szaleństwo, bo tylko ono jest najbliższe szczęściu. Wszyscy bohaterowie na końcu są wariatami, choć osiągają to na różne sposoby.

Czy dobrze wyczuwamy w "Puchu" inspiracje brechtowskie? Jakoś nam się skojarzył "Dobry człowiek z Seczuanu"...

Moją główną inspiracją był "Woyzeck" Büchnera. Czytałam go, akurat szukając formy dla "Puchu". Poczułam, że ten jnnjkego drapieżny klimat bardzo mi odpowiada i coś podobnego chcę w swoim tekście osiągnąć. Jakieś szaleństwo pachnące ludzkim potem. Tak o tym myślałam.

Już jako osiemnastolatka przysyłała pani do nas sztuki, które rozgrywały się w scenerii domowej lub szpitalnej, zawsze w rodzinnym piekle. Pamiętam motywy kazirodztwa, gwałtu, eutanazji, przemocy psychicznej. Wchodzę do internetu - prymuska z dobrego domu odbiera nagrodę z angielskiego. Chyba sporo osób się dziwi?

Tematy, które podejmowałam dwa lata temu, wydają mi się dziś bardzo obce i odległe. Na pewno nie sięgnęłabym po nie w tej chwili. Wydaje mi się, że były to dla mnie tematy ciekawe, bo mogłam sobie w nich pofantazjować, co było stosunkowo łatwe. Lubiłam dotykać czegoś, czego nie doświadczyłam, co mogłam sobie tylko wyobrazić. Nie odcinam się od tamtych tekstów, choć myślę, że tamten etap zamknęłam i nie chcę do niego powracać.

A kiedy w ogóle zaczęła pani pisać?

Zaczęłam jakoś w połowie liceum. Takim pierwszym impulsem, który popchnął mnie w tę stronę, był Festiwal Teatrów Awangardowych w Jeleniej Górze PESTKA i produkcje Teatru Odnalezionego. Poznałam tam bardzo otwartych ludzi, dzięki którym nauczyłam się zawsze szukać czegoś szalonego w tym, co robię. Pomogło również wsparcie rodziców, którzy popierają moje nie zawsze oczywiste pomysły na samorealizację. Tak mam, że jak już się w coś angażuję, to do upadłego, a inne rzeczy potrafię bardzo zaniedbać. Dzięki temu zapałowi udało mi się "wepchnąć" do Teatru im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze. Praca w tym miejscu bardzo wiele mi dała. Współpracuję tu z Szymonem Bogaczem, dzięki któremu otworzyłam się na zupełnie obce mi wcześniej pisanie formą. Przełomowe dla naszej dwójki było spotkanie z Julią Mark. Gdy pojawił się pomysł realizacji tekstu Szymona Karskiego historia nieprawdziwa, oczywiste było dla nas, że musimy zrobić to we trójkę. Mamy poczucie, że świetnie się dopełniamy i dalej chcemy razem pracować. To ciekawe, że z Szymonem mamy tak odmienne style pisania, a jednocześnie wiem, że gdyby nie on, "Puch" by nie powstał, a przynajmniej nie w takiej formie.

Wcześniej jednak były warsztaty dramatopisarskie Artura Pałygi, który chwalił panią jako jedną ze swoich najzdolniejszych adeptek. Czego nauczyła się pani od niego?

Gdyby nie comiesięczne wycieczki do Bydgoszczy na zajęcia Artura, pewnie nie zabrnęłabym tak bardzo w pisanie dla teatru. Najważniejsze dla mnie było to, że Artur bardzo wierzył w te moje młodzieńcze próby i dawał mi to odczuć, co mnie napędzało. Nauczył mnie też pewnego rodzaju otwartości w podejściu do tematu, który chce się poruszyć. Artur świetnie potrafi manipulować rozmówcą, by ten odkrył coś ciekawego. Mnie to otwierało.

Teraz obydwoje z Szymonem Bogaczem napisaliście polską część do trójjęzycznego spektaklu "Cudownie, wundervoll, úžasný". Co to za projekt?

Tak, sztuka powstała podczas dziesięciodniowego zamknięcia w Domu Gerharta Hauptmanna w Jagniątkowie, przy współpracy jeszcze dwóch dramatopisarzy, Stefanie Witzlsperger z Niemiec i Vojtěcha Bárty z Czech. W kwietniu rozpoczynają się próby, w których udział biorą trzy teatry: Teatr im. Norwida w Jeleniej Górze, Gerhart Hauptmann Theater w Zittau oraz Teatr F. X. Šaldy w Libercu. Reżyseruje Tomáš Svoboda, a premiera jeleniogórska już siódmego czerwca. Założenia spektaklu odbiegają od tych, które zazwyczaj charakteryzują międzynarodowe projekty. My dostaliśmy zadanie napisania tekstu w trzech językach, który na scenie musi zaistnieć bez żadnych tłumaczeń. Od zaskoczenia, przez frustrację i wielogodzinne szukanie odpowiedniej formuły, w końcu zdołaliśmy wymyślić na to sposób. Dlatego trudno powiedzieć, że ja z Szymonem napisaliśmy polską część. Nie sposób tego tekstu podzielić na części, to jedna integralna całość, tyle że aktorzy na scenie będą mówić po polsku, niemiecku i czesku. Chcieliśmy pokazać, że bez tłumaczenia porozumienie jest możliwe, choć nie zawsze jednoznaczne. Sztuka tak napisana to prawdziwa ekwilibrystyka. Musieliśmy zmierzyć się również z nieuniknionymi stereotypami.

Widzę, że sporo się teraz dzieje. Jak godzi pani studia w Krakowie z pracą w  Jeleniej Górze?

Praca w naszym teatrze jest bardzo absorbująca, a droga do Krakowa długa, ale zaprzyjaźniłam się z Polskimi Kolejami i dzięki wyrozumiałości moich wykładowców daję radę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji