Artykuły

Pokoleniu 30-latków między oczy

"Wszystkim Zygmuntom między oczy!!!" w reż. Marka Fiedora z Teatru Polskiego we Wrocławiu na V Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Anna Pawłowska w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.

W teatrze lubię nowoczesność. Oczekuję, że będzie mówił moim językiem o sprawach, które mnie dotyczą. Szukam drapieżności. Powinien też być ciekawie, ale nie sztucznie zrobiony. Taki dokładnie był spektakl "Wszystkim Zygmuntom między oczy!!!" w reżyserii Marka Fiedora.

Wiedziałam to już po scenografii, zanim na scenę weszli aktorzy. W Operze Nova, gdzie grał zespół Teatru Polskiego z Wrocławia umieszczono tory kolejowe. Nad nimi metalowy wiadukt. Potem było tylko lepiej. Pierwszą scenę stanowił monolog wewnętrzny głównego bohatera, wyobrażenie czy sen o śmierci, o zakopywaniu do grobu. Na białą płachtę nad głowami widowni łopata po łopacie sypie się piach. Jakbyśmy też byli właśnie grzebani.

Sztuka jest sceniczną adaptacją powieści Mariusza Sieniewicza "Czwarte niebo". O grupce młodych ludzi z olsztyńskiej dzielnicy Zatorze. Życie grupki znajomych - Zygmunta, Rubina, Bociana, Trawki i Małgorzałki upływa na zabieganiu o byle jaką pracę, traceniu jej, piciu piwa i stosowaniu innych używek. Jeszcze graniu na gitarze, pisaniu wierszy, chodzeniu po barach, rozmowach. Przestrzeń miasteczka widziana ich oczami zawęża się do wiaduktu, restauracji "Kolorowa" i trzech cmentarzy. Trochę się w tej swojej prowincjonalnej rzeczywistości nudzą, trochę się pogubili.

- Ja też jestem Zygmuntem - deklaruje Marek Fiedor, reżyser. - Kwestia tego pokolenia, młodej inteligencji wegetującej na prowincji, różnych sprzeczności w oczywisty sposób dotyczy nas wszystkich. Mechanizmy pokazywane w tej powieści i w tym spektaklu są uniwersalne. Socjologia jest tylko tłem. Powieść dotyczy procesu duchowego młodego człowieka, Zygmunta Drzeźniaka, który po dwóch latach przerwał studia polonistyczne. Pracuje jako stróż za 600 zł i pisze książkę. Często staje z boku, odchodzi od towarzystwa.

- Nie chciałem grać Zygmunta, gdy przeczytałem książkę. Bałem się tego. Dla mnie była to postać za bardzo fatalistyczna - mówi Adam Szczyszczaj, odtwórca tytułowej roli. - Powieść dotyka polskiej rzeczywistości, ale ma także pierwiastek metafizyczny w postaci Północnego, o którym nie wiadomo do końca, kim jest, czy istnieje naprawdę, czy tylko w głowie Zygmunta.

W rolę Północnego, który jest Szatanem, wcieliła się Kinga Preis. - Nie chodziło o to, że mam grać faceta, że mam zachowywać się jak facet, chodzi raczej o pewna energię tej postaci - zaznacza aktorka.

Sztuka, jak się okazało, oddziaływała także na jej twórców. - Pół roku po premierze, w lipcu pojechałam do Olsztyna - opowiada Kinga Preis. - Poszłam zobaczyć te miejsca, Zatorze, wiadukt, na którym spotykam się z Zygmuntem, restaurację "Kolorowa". I zobaczyłam coś innego niż kreślimy w spektaklu. Sympatyczne, przyjazne miejsce. Może to kwestia wakacyjnej pogody? - zastanawia się.

Może punktu widzenia, może pozycji życiowej? Może. Jedno jest pewne - dla mnie dobra sztuka to taka, na której mam ochotę klaskać. A na tej taką ochotę miałam co chwilę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji