Artykuły

Prapremiery. Odsłona druga

"Miasteczko, w którym czas się zatrzymał" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej z łódzkiego Teatru Powszechnego na V Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Bohumil Hrabal to odrębna wyspa na mapie historii literatury. Pełno na jego kartach zwykłych ludzi, którzy siedzą nad ceratowym stolikiem, przy piwie i kiełbaskach rozmawiają o tajnikach egzystencji. Żadnego w tym napuszenia ani arogancji. Zdaje się, że głównie ciepły humor podszyty tragizmem prowokuje twórców teatralnych do zajęcia się tym autorem. Niestety łatwo z tej literatury zrobić lukrowane ciastko dla mieszczańskiej publiczności. Realizując w Teatrze Powszechnym w Łodzi "Miasteczko, w którym czas się zatrzymał" Małgorzata Bogajewska popełniła błąd podstawowy - narysowała świat Hrabala zbyt grubą i dosadną kreską. To trochę tak jakby delikatny i szlachetny obraz próbować malować za pomocą wałka do powierzchni ściennych. Bogactwo odcieni i kształtów ginie.

Bogajewska przenosi nas do dawnego kinematografu, gdzie na ekranie wyświetlane są spłowiałe obrazki z przeszłości. Na scenie pojawia się ta sama galeria postaci, która została zarejestrowana na taśmie. Ta sama, choć trochę starsza. Główny bohater i jednocześnie narrator przebrany zostaje w szkolny mundurek, co przypomina zabieg z "Ferdydurke". Mógłby to być ciekawy trop interpretacyjny.

Niestety historia, która miała mówić o czasie i pamięci nagle przeradza się w serię niewymyślnych gagów, piruetów i przewrotek. Nie trzeba jej nawet oglądać do końca, bo staje się przewidywalna. Nostalgię Hrabala szlag trafia do tego stopnia, że w pewnym momencie pojawia się pytanie, czy to aby nie kolejna część "Mayday" albo "Łóżka pełnego cudzoziemców". Do tego dochodzi jeszcze niedobre, powierzchowne aktorstwo, tandetne kostiumy i ilustracyjna muzyka. Nad całością powiewać powinna szarfa ze stylizowanym napisem: "Sztampowe!" Gdy aktor ma być zdziwiony, dziwi się tak długo i intensywnie, że nie można mieć żadnych wątpliwości, jakiego stanu ducha właśnie doznaje. Podobnie budowane są wszystkie role i sytuacje. Żadnych niedopowiedzeń i zaufania dla widza. Aż trudno uwierzyć, że wyreżyserowała to ta sama Małgorzata Bogajewska, która w innym Teatrze Powszechnym - w Warszawie wyreżyserowała "Dotyk" Marka Modzelewskiego.

Rozumiem, że Teatr Powszechny w Łodzi jest teatrem rozrywkowym i trudno mieć pretensje, że powstają tam spektakle lekkie, bez większych ambicji artystycznych. Czy jednak nie lepiej byłoby jeździć z nimi na Festiwal Komedii "Talia" w Tarnowie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji