Bambo
"Kowal Malambo" w reż. Ondreja Spisaka w Laboratorium Dramatu w Warszawie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
Jak przechytrzyć diabła kowalem, nieco nudząc.
Gdyby nie scena miłości francuskiej, najnowszy spektakl Laboratorium Dramatu można by z powodzeniem pokazywać dzieciom i młodzieży w przedziale wiekowym od 3 do 16 lat. Wymyślona przez Tadeusza Słobodzianka historia kowala (nieco przykurzony Mariusz Saniternik [na zdjęciu]), który przechytrzył diabły, hazardzistów, a nawet samego Pana Jezusa, osiołka i najcwańszego ze wszystkich świętego Piotra (bosko izraelski Mariusz Drężek), ma w sobie urok naiwnej, chłopskiej bajędy. Jest w niej oczywiście (obok wstrząsającego wątku eschatologicznego) pochwała rozkoszy, jaką daje gra w karty, konsumpcja napojów wysokoprocentowych i słuchanie śpiewu ognistych kobiet. Najpiękniejsze jednak, co może zrobić człowiek, a zwłaszcza mężczyzna, to raz na jakiś czas ruszyć w tango-malambo. Tak, dzieci powinny jak najwcześniej dowiedzieć się, dlaczego warto żyć. Krytyk teatralny, niestety, posiada te wiedzę już od jakiegoś czasu, dlatego trudno go w tym względzie zadowolić.