Artykuły

Ostatni festiwal Orzechowskiego

- Festiwal Prapremier jest naprawdę znany w kraju. Każdy z teatrów, któremu zaproponowaliśmy wyrażał chęć uczestnictwa w imprezie. Nie bójmy się tego powiedzieć: Festiwal Prapremier osiągnął sukces. Ta impreza liczy się w kraju. Jak festiwal powstawał prapremier było w sezonie około 30, teraz jest około 60. Nasza impreza na pewno się do tego faktu przyczyniła - mówi Adam Orzechowski, dyrektor 5. Festiwalu Prapremier, który rozpoczyna się dzisiaj (5 października) w Bydgoszczy.

5. Festiwal Prapremier to ostatnia edycja tej imprezy przygotowana przez byłego dyrektora bydgoskiego Teatru Polskiego, a obecnego szefa Teatru Wybrzeże w Gdańsku - Adama Orzechowskiego [na zdjęciu].

Aleksandra Chwastek: Jak się przygotowywało ostatni festiwal? Ze specjalną atencją, czy wręcz przeciwnie?

Adam Orzechowski: Festiwal przygotowuje się cały rok, a ja odszedłem dopiero na koniec sezonu. Więc przygotowywałem go jak każdy inny.

Przyjadą wszystkie zaproszane przez pana przedstawienia?

- Prawie. Tylko jedno, na którym bardzo nam zależało nie zostanie pokazane podczas festiwalu. Chodzi mi o "Norymbergę" Agnieszki Glińskiej. Nie zgrały nam się terminy.

Z resztą nie było problemu?

- Festiwal Prapremier jest naprawdę znany w kraju. Każdy z teatrów, któremu zaproponowaliśmy wyrażał chęć uczestnictwa w imprezie. Nie bójmy się tego powiedzieć: Festiwal Prapremier osiągnął sukces. Ta impreza liczy się w kraju. Jeżdżę po teatrach w całej Polsce i widzę jak zespoły chwalą się nagrodami zdobytymi u nas. Naprawdę widać ślady Bydgoszczy i jest to bardzo miłe. Niektórzy nawet obniżają koszty występu, żeby się u nas pokazać.

Na co zwraca pan największą uwagę zapraszając spektakl na festiwal?

- Oczywiście najlepiej, gdy nie trzeba na nic przymykać oka, ale jeżeli już, to najważniejsze jest, żeby przedstawienie było dobrze odegrane, nawet, gdy nie jest doskonale wyreżyserowane.

Po raz pierwszy zabraknie na imprezie prapremiery bydgoskiej. Szkoda.

- Nie ma bydgoskiego spektaklu, bo na bydgoskiej scenie zabrakło dyrektora.

Ale przecież tak dużej imprezy nie organizuje się w trzy miesiące. Pan odszedł w lipcu. Nie myślał pan wcześniej o przygotowaniu jakiegoś tekstu specjalnie na najważniejszą dla Bydgoszczy imprezę teatralną?

- Organizacja festiwalu trwa około rok. Praktycznie skończy się jeden festiwal już myśli się o następnym. Własny spektakl przygotowuje się pod koniec sezonu, albo przez wakacje. Mnie już wtedy nie było. Nie chciałem podejmować decyzji, za które rozliczany byłby mój następca. I finansowo, i w każdy inny sposób. Byłem już w Gdańsku, więc nie mógłbym dopilnować takich przygotowań.

Co zabiera aż rok czasu?

- Jeżdżenie po całej Polsce i oglądanie wystawianych prapremier, zbieranie o nich wszelkich materiałów, śledzenie recenzji, prowadzenie rozmów. Jak festiwal powstawał prapremier było w sezonie około 30, teraz jest około 60. Nasza impreza na pewno się do tego faktu przyczyniła. Została powołana do promocji współczesnej dramaturgii, której publiczność zawsze się domaga. Sporo czasu zajmuje także rozliczenie poprzedniego festiwalu - i w ministerstwie i w urzędzie marszałkowskim.

Jaki jest budżet imprezy na ten rok?

- Porównywalny do lat ubiegłych.

Czyli?

- Około 500 tys. zł.

To dużo, czy mało?

- Jak dotąd wystarczająco.

Ale w tym roku mało jest imprez towarzyszących.

- Bo przyjeżdżają bardzo drogie spektakle. Czasem montaż scenografii trwa parę dni, a jeszcze trzeba ją przewieźć, i rozłożyć. Do tego jest potrzebna cała ekipa techniczna. A za wszystko się płaci.

Nie będzie panu żal zostawiać bydgoskiej imprezy?

- Żal, bo go przecież stworzyłem, ale trzeba iść do przodu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji