Artykuły

Trup pod wersalką

Zawsze przeczuwałam, że krytyk teatralny to istota podejrzana, zdolna do wszystkiego. Aby się o tym przekonać wystarczy wybrać się do Teatru Kameralnego w Sopocie na czarną komedię Toma Stopparda "Prawdziwy Inspektor Hound".

Widzowie wpuszczani są na scenę od kulis. Na zapleczu zbudowano drugą widownię. Przed nią jest scena, za nią krzesła i wielki ekran. Akcja dzieje się w odciętej od świata rezydencji Lorda Muldoona, który przywiózł tu swą piękną żonę, a następnie wyszedł z domu i nie wrócił. Mija dziesięć lat. W nawiedzonym domu Muldoonów pojawiają się dziwni goście. Za oknami jak przed laty snuje się złowroga mgła, a pod wersalką leży trup. Początkowo nikt nie zwraca na niego uwagi. Zdarzenie obserwuje dwóch recenzentów. Flegmatyczny zakompleksiały Moon (gra go kapitalnie Dariusz Szymaniak) oraz chrząkający, stetryczały i erotomański Birdboot (Jarosław Tyrański). Komentują walory pań na scenie i typują, kto jest mordercą. Nieoczekiwanie włączają się do akcji. Zanim to nastąpi, pojawi się inspektor Hound w bagiennych butach i z syreną przeciwmgłową (Adam Kazimierz Trela). Kim jest jeżdżący na wózku Magnus? (Jacek Labijak) - zastanawiają się widzowie. Tymczasem na scenie szaleją trzy zachwycające piękności. Ostra jak żyleta, ironiczna gosposia (Magdalena Boć), seksowna Felicity (zmysłowa Anna Kociarz) i niepokojąca Cynthia (Małgorzata Brajner). Autor bawi się konwencjami, plącze wątki, zastawia pułapki, w które z rozkoszą wpadają aktorzy i widzowie. Jak zwykle u Grzegorza Chrapkiewicza przedstawienie wyreżyserowane jest z precyzją szwajcarskiego zegarka. Znakomita scenografia Anny Popek i muzyka Andrzeja Głowińskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji