Artykuły

W pułapce własnego Ja

"Pułapka" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.

Przed płonącym ogniem siedzi mały chłopiec. Duży chłopiec zwinął się w pozycji embrionalnej tuż obok przepastnej szuflady, w której właśnie zniknął jego ojciec, zostawiając po sobie unoszące się w powietrzu słowa: "Oni już nadchodzą, oni idą po nas". Ten duży chłopiec tak naprawdę nigdy nie dorósł. Kocha tylko siebie i swoją twórczość, manipuluje ludźmi, nie potrafi wziąć za nic odpowiedział ności. Jest jak Piotruś Pan, ale nie ten radosny, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. To raczej Piotruś Pan, który przeżył Holocaust. A może nie, to Piotruś Pan, który dopiero nosi w sobie przeczucie zagłady.

Bo Franz Kafka, który jest bohaterem "Pułapki" Różewicza, wystawionej przez Krzysztofa Babickiego na deskach Teatru im. J. Słowackiego, nie dożył II wojny. Urodzony w żydowskiej rodzinie, nosił w so bie nieuświadomiony niepokój, na który nałożył się konflikt z apodyktycznym ojcem. Reżyser przedstawienia w subtelny, ale niezwykle klarowny sposób połączył wątek nieprzystosowania wybitnego pisarza do codziennego życia z czającą się gdzieś w oddali tragedią Holocaustu. W efekcie otrzymaliśmy intrygujące, prowokujące do dyskusji przedstawienie, w którym na dodatek zgadzają się ze sobą wszystkie elementy spektaklu.

Wszystko dzieje się w doskonale zakomponowanej przestrzeni autorstwa Marka Brauna. Zbudowana na dwóch płaszczyznach, wprowadza nas w jasny jeszcze, nieskażony świat małego Franza, by za chwilę przenieść w mroczną przestrzeń mieszczańskiego salonu, w którym dokona się gwałt na psychice bohatera. Kiedy następuje zapowiedź strasznych czasów, widzimy tylko buty maszerujących niemieckich oficerów, obrzucanych przez prostych ludzi czerwonymi różami. Emocje, związane z ich pojawieniem, podsyca niepokojąca muzyka Marka Kuczyńskiego. Franz Radosława Krzyżowskiego udaje, że chce dołączyć do marszowego kroku. Lecz jemu nigdy się to nie uda, on nie potrafi przystosować się do świata, nie potrafi kupować z narzeczoną mebli, nie potrafi ułożyć sobie życia, bo wciąż się boi, że jego wolność artystyczna zostanie ograniczona. I choć manipuluje ludźmi, zawsze znajduje posłańca, który załatwi za niego życiowe problemy. Raz jest to niedoszła narzeczona - w roli której została znakomicie obsadzona Marta Konarska, raz przyjaciel Maks, w którego fantastycznie wciela się Błażej Wójcik. Duże wrażenie robią relacje bohatera z Ojcem. Krzysztof Jędrysek pokazał tu cały wachlarz uczuć, targających prostym, przekonanym o swojej racji człowiekiem, który tak naprawdę bardzo cierpi, nie mogąc znaleźć wspólnego języka z synem. Na końcu ginie on w szafie. Szukał w niej schronienia przed katastrofą, która doprowadziła do śmierci w getcie i w obozie jego bliskich. Na scenie pozostanie skulony duży chłopiec, który nie potrafił dorosnąć i chłopczyk, wpatrzony w ogień, który kiedyś pochłonie tak kochane przez niego siostry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji