Artykuły

Tańczyć o życie

„Agon” w reżyserii, choreografii i wykonaniu Dominiki Knapik na Festiwalu Boska Komedia w Krakowie. Pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.

„Agon” w reżyserii, choreografii i wykonaniu Dominiki Knapik na Festiwalu Boska Komedia w Krakowie. Pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.


Multizadaniowa Dominika Knapik wraca na scenę tym razem jako performerka, która bierze na warsztat swoją biografię. W powstałym monodramie choreograficznym połączenie pracy zawodowej z doświadczeniem rodzicielstwa zdaje się być wyzwaniem, wysiłkiem, a może nawet przekleństwem, zwłaszcza gdy do głosu dochodzi upór i ambicja. „Agon” to mocne rozliczenie, w którym Knapik konfrontuje się ze swoją przeszłością i fantazjuje na temat przyszłości. Pracoholizm idzie w szranki z macierzyństwem, bogaty dorobek toczy spór z poczuciem winy, a matka-artystka przygląda się synowi.


Reżyserka czerpie inspiracje z kontrastujących ze sobą konwencji i estetyk. Z jednej strony „Agon” wybiega w przyszłość, stając się futurologiczną, nieco dystopijną spekulacją na temat przyszłości reżyserki i jej rodziny. To też refleksja nad kierunkiem rozwoju metod psychoterapii, w której pobrzmiewają echa pandemicznej rzeczywistości, kiedy to wszelkie obszary aktywności człowieka przeniosły się do sieci. Wydaje się, że trafiamy do gabinetu lekarskiego (obiekty, kostiumy: Natalia Mleczak, przestrzeń, reżyseria światła, wideo: Wolfgang Macher). Znajduje się w nim równie nieszablonowa, co kiczowata srebrna kozetka w kształcie dłoni, która zdaje się wyrażać psychologiczny bon mot: twój los jest w twoich rękach. Rozumiany nader dosłownie – w 2047 roku wizyty u lekarza odeszły w niepamięć, żeby poddać się terapii wystarczy włączyć aplikację w smartfonie. Z drugiej strony – twórczynie i twórcy odwołują się do dziedzictwa starożytnej Grecji, a zwłaszcza do źródeł teatru i mitu.


Kontrasty spaja postać cyberterapeutki, która wprawdzie jest sztuczną inteligencją, komunikuje się za pomocą czatu i syntezatora mowy Ivona, jednak jej rodowód jest antyczny – imię odziedziczyła po słynnej wieszczce, kapłance w świątyni Apollina w Delfach. Ciągłość istnienia mitów oraz ich powtarzalność można dostrzec też w rysie uczestnika terapii. Tożsamość Apolla2017 (Dominika Knapik) przepełniają sprzeczności, a przez to wymyka się łatwej interpretacji. Postać nie rozstaje się z pluszową Świnką Peppą, bohaterką brytyjskiego serialu animowanego, znanego dzieciom urodzonym w XXI wieku. Z drugiej strony – sięga po drewnianą maskę rodem z teatru antycznego, wyraża się poprzez pantomimę i choreografię, wskazując w ten sposób, że jej wspomnienia są nierozerwalnie związane, a może wręcz zakłócane przez teatr. Niepewny status Apolla2017 wzmacnia konwencja drag king pozwalająca zawiesić płeć – postać ma kobiecą sylwetkę i długie włosy swobodnie opadające na ramiona, lecz jej niektóre zachowania są inspirowane męską ekspresją. Nosi niebieski garnitur kojarzący się z elegancją, lecz obszerny krój, spodnie zapinane na metalowe napy i adidasy są bliższe modzie codziennej czy sportowej. Marynarka, klasyka męskiej garderoby, która od lat gości też w damskiej szafie, w „Agonie” jest po kobiecemu wystylizowana, nonszalancko narzucona na gołe, wysportowane ciało. Morderczy trening i wysiłek, któremu jest poddawane, podkreślają plastry do kinesiotapingu, zdobiące klatkę piersiową. Apollo2017 nieco przypomina herosa z okładki książki „Potęga mitu” Josepha Camphella. To waleczny superbohater, a może superbohaterka? 


Twórczynie i twórcy „Agonu” są sceptyczni wobec ekshibicjonizmu wynikającego z publicznej konfesji. Stawiają na alternatywną strategię performowania biografii, w której przeciwwagą dla osobistego, intymnego materiału jest intrygująca forma i podejmowanie skomplikowanych gier tożsamościowych. Zdystansowaniu się od faktograficznej precyzji służy konwencja mockumentu, a więc fikcji udającej dokument. W „Agonie” cofnięcia w życiorysie performerki przenikają się z wybiegami w przyszłość, a archiwalia (prywatne i zawodowe) sąsiadują z fantazjami. Reżyserka pozornie uśmierca siebie na teatralnych deskach, by to doświadczenie uczynić źródłem traumy dla jej scenicznego syna. Proces przechodzenia przez żałobę przyjmuje formę choreoterapii, w wyniku której Apollo2017-Feliks Macher ma zbliżyć się do nieobecnej, zapracowanej matki, a może wręcz przeciwnie – wypędzić ją ze środka siebie? Strategia dramaturgiczna zastosowana przez Patrycję Kowańską to trzymanie widzów w niepewności przez gubienie tropów, przyspieszanie i zwalnianie, zapętlanie i cofanie. Słowem – nieustanne wprowadzanie w ślepe zaułki, ponieważ kolejne sceny prowadzą do zakwestionowania dotychczasowych przekonań na temat tożsamości Apolla2017. W efekcie powstała wielopiętrowa, szkatułkowa postać, a przedłużeniem jej jaźni jest także Pytia – w końcu aplikacja pasożytuje na informacjach, które dostarczy jej osoba poddająca się terapii. 


Multizadaniowość matki-artystki jest widoczna w środkach wyrazu pochodzących z odmiennych źródeł. Z jednej strony Knapik czerpie inspiracje z dzieł artystycznych – pojawia się kopia wyestetyzowanego męskiego solo z baletu „Agon” w choreografii George’a Balanchine’a czy fragment inspirowany tańcem Alex Owens z filmu „Flashdance” w reżyserii Adriana Lyne’a. Z drugiej – oglądamy fragmenty oparte na codziennych gestach poddanych sformalizowaniu i rytmizacji, inspirowane zwłaszcza morderczym, trzydziestosiedmiogodzinnym porodem czy motoryką dziecka. 


Tytułowy spór matka-artystka toczy przede wszystkim z samą sobą – z traumami wynikającymi ze splotu ambicji, multizadaniowości i uporu, nie ma tutaj bowiem przestrzeni na odpuszczanie. Oprócz wspomnień z początków artystycznej drogi, pierwszych kroków stawianych w szkole baletowej, przywołuje nazwiska osób, z którymi współpracowała. Bogate portfolio oraz perspektywa zawodowego spełnienia jest zderzana nie tylko z wyrzutami sumienia nieobecnej matki wobec dziecka, ale i z symboliczną sceną z archiwum artystycznego. Choreografka sięgnęła po nagranie z prób do spektaklu „Leni Riefenstahl. Epizod niepamięci” z Teatru Śląskiego w Katowicach. Widzimy improwizowane solo, niezwykle energetyczne i wyzwolone, którego nie mogła zobaczyć publiczność, ponieważ do premiery z udziałem Knapik nigdy nie doszło, a Pytia dodaje, że przegrała wtedy wyścig o sławę. W rysie utalentowanej łowczyni grantów, medali poczucie porażki i niespełnienia zdaje się nieustannie deptać po piętach sukcesowi. 


Agonem nazywano spór, ale i typ święta ku czci herosa, a opanowanie sztuki work-life balance, w przypadku tak specyficznego zawodu, bez uszczerbku na żadnym z pól i wyrzutów sumienia wydaje się być supermocą. Afirmacja wątpliwości jako strategii artystycznej, niepewność przekonań i wieloznaczna wymowa scenicznych zdarzeń otwiera biograficzną opowieść na wielość interpretacji, którą wzmacnia autoironiczny finał. Performerka odzyskuje głos, a po wykonaniu arii „Lament Dydony” z opery „Dydona i Eneasz” Henry’ego Purcella krytycznie, ale i z humorem rozprawia się z sensem uprawiania artystycznego zawodu i łączenia go z macierzyństwem.


„Agon”


dramaturgia: Patrycja Kowańska 


reżyseria, choreografia, performance: Dominika Kanpik 


premiera on-line: 7 grudnia 2020, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, 13. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia


 


Wiktoria Formella – absolwentka teatrologii o specjalności dramaturgiczno-krytycznej oraz zarządzania kulturą na Uniwersytecie Gdańskim. Publikowała w „Kwartalniku Artystycznym Bliza” oraz „Fragile. Piśmie kulturalnym”. 


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji