Artykuły

Olsztyn. Sylwester w Jaraczu i plany na przyszłość

Zbigniew Brzoza, dyrektor „Jaracza", opowiedział o najbliższych planach teatru i rokowaniach na przyszłość.


- Czekając na nowe dyrektywy sanitarne rządu, chcielibyśmy już teraz zaprosić do nas widzów na wieczór sylwestrowy - poinformował Zbigniew Brzoza, dyrektor olsztyńskiego „Jaracza".


Na „żywo" lub online


I dodaje: - Wierzymy, że 31 grudnia oraz na początku stycznia będziemy mogli zagrać farsę „Seks, miłość i podatki" w reżyserii Tomasza Dutkiewicza.


Dyrektor zaznaczył jednak, że jeśli nie uda się zrobić przedstawienia „na żywo", wówczas teatr poszuka innej możliwości przygotowania sylwestrowego wieczoru.


- Prosimy naszą publiczność, za którą bardzo tęsknimy, by na bieżąco obserwowała nasze media społecznościowe, gdzie będziemy informować o sytuacji z sylwestrowym pokazem.


Chociaż „Jaracz" jest obecnie zamknięty dla widzów, to jego aktorzy nie siedzą z założonymi rękami. W ostatnim czasie nagrali cztery spektakle, które zostaną bezpłatnie wyemitowane online. Chodzi o „Opętanych", „Ravensbrueck. Miasto kobiet", „Dulskich", a także „Na tropach Smętka". Każdy z nich będzie miał trzy wersje do wyboru: zwykłą, z audiodeskrypcją oraz z tłumaczem języka migowego.


Studenci Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka też są aktywni i przygotowują dwa przedstawienia: „Witamy w Zangaro", a także „Jak wam się podoba".


Zbigniew Brzoza zwrócił także uwagę na udział teatru w programie „Przestrzenie sztuki" realizowanym przez Instytut Teatralny w Warszawie. Projekt finansowany jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - Jego celem jest popularyzacja sztuki i integracja środowisk artystycznych - tłumaczy szef „Jaracza". - Skupiamy się na edukacji kulturalnej i teatralnej.


W sumie dzięki ministerialnemu programowi „Jaracz" realizuje siedem projektów, w tym m.in. mistrzowskie kursy teatralne dla grup aktorskich oraz czytanie performatywne reportaży, które powstały w przyteatralnym Studium Reportażu.


Pół miliona złotych mniej


Podczas konferencji prasowej dyrektor zaznaczył, że 2020 r. był dla wielu polskich teatrów rokiem katastrofy. „Jaracz" oczywiście też poniósł straty. - Szacujemy, że zarobiliśmy o pól miliona złotych mniej niż w 2019 r. - mówi Brzoza.


Szef teatru poinformował także, że znacznie zmalały również wpływy z biletów, choć w styczniu i lutym były na bardzo wysokim poziomie.


- Udało nam się przetrwać dzięki pomocy w postaci 600 tys. zł z tzw. tarczy antykryzysowej, ministerialnym środkom na twórczość w sieci oraz wspomnianemu już programowi „Przestrzenie sztuki" - wymienia Brzoza. Po czym podkreślił, że choć obecna sytuacja olsztyńskiego teatru jest lepsza niż np. firm z branży gastronomicznej czy turystycznej, to jest pełen obaw o to, co będzie dalej. - Zastanawiam się, czy już nie należy budować arki przed potopem, czyli stwarzać sobie sytuacji, która bierze pod uwagę to, że przyszły rok będzie znacznie trudniejszy niż obecny- komentuje dyrektor. Nie wyjaśnił jednak, jaką „sytuację" ma na myśli. Być może chodzi o zwolnienia.


- Paradoksalnie - kontynuował Zbigniew Brzoza - może się w nim [w 2021 r. - red.] skończyć pandemia, ale jednocześnie mogą się pojawić inne problemy. Myślę, że możemy zapomnieć o takiej frekwencji jak przed koronawirusem, choćby z tego względu, że społeczeństwo będzie dużo biedniejsze, poza tym państwo i władze lokalne będą w znacznie trudniejszej sytuacji finansowej. Pytanie, czy tą „różą", którą jest nasz teatr, ktoś się zajmie, czy wszyscy będą walczyć z „płonącymi lasami"? •


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji