Artykuły

Internet. Co oglądać i czego słuchać w grudniowy weekend

Myślę, że ośmiornice dawno stworzyłyby już cywilizację, i ta ich cywilizacja na ośmiu mackach spokojnie przegoniłaby naszą, dwunożną – gdyby tylko nie żyły tak krótko i nie prowadziły tak samotniczego trybu życia, co nie sprzyja społecznemu postępowi.
Prawdziwa bohaterka

Trudno sądzić inaczej po obejrzeniu znakomitego filmu Pippy Ehrlich i Jamesa Reeda „Czego nauczyła mnie ośmiornica” dostępnego na Netflixie. Gdy piszę te słowa, w miejscu, gdzie nakręcono to dzieło, jest pełne słońce i +25 stopni, więc szybko się tam przenieśmy.

Ten dokument to nie tylko niesamowite, absolutnie unikatowe zdjęcia z życia bujnej podmorskiej przyrody, powstałe podczas nurkowania w atlantyckiej zatoce niedaleko Kapsztadu. To także jeszcze bardziej niesamowita opowieść. Główny bohater, południowoafrykański filmowiec i fotograf Craig Foster, spędził, nurkując z przypadkowo poznaną pojedynczą ośmiornicą, niemal rok.


W zasadzie można zaryzykować twierdzenie, że to ośmiornica oswoiła człowieka – człowiek, oswajając zwierzę, „udomawia je”, czyli zabiera do swojego „domu”, włącza w otoczenie. Tutaj to człowiek stał się stałym elementem otoczenia ośmiornicy, wracał do niej i uczył się reagować na jej komunikaty.


Ośmiornica nie jest tu tylko „podpatrywaną przyrodą” – jest prawdziwą filmową bohaterką przeżywającą przygody, niosącą swoją tajemnicę, doświadczającą zwrotów akcji i podlegającą przemianie.

Morski mięczak wydaje się inteligentniejszy niż pies i z pewnością bardziej towarzyski niż kot. Porównuje się tu go do niższych małp naczelnych. Obserwujemy, jak zapamiętuje Fostera i zaczyna mu ufać, jak posługuje się prostymi narzędziami (!), jak błyskawicznie obmyśla skomplikowane strategie, które wykorzystuje, by polować na opancerzone przecież kraby czy stojące teoretycznie wyżej na ewolucyjnym drzewie, a jednak widocznie głupsze od niej ryby – a także by unikać ataków znacznie silniejszych rekinów.

„Czego nauczyła mnie ośmiornica” to zarazem historia zmagania się ludzkiego bohatera filmu z osobistym kryzysem. Jego emocjonalne monologi mogą was lekko zirytować albo też możecie się z nimi utożsamić, jeśli pandemiczny szary grudzień wpędza was w dół.

Jeszcze jedna uwaga – po tym filmie raczej nie zjecie już ośmiornicy. Myśl o tym, że właściwie moglibyście z nią porozmawiać o innych owocach morza, które i ona zajada z przyjemnością i wyrafinowaniem, może okazać się zbyt silna.

A przy okazji – Craig Foster, ludzki bohater filmu, nurek i założyciel organizacji chroniącej podmorską przyrodę, odkrył podczas swoich wycieczek osiem nowych gatunków krewetek. Jeden z nich, Heteromysis fosteri, nazwano od jego nazwiska.
Znikający lód, ginące foki i nieludzkie dźwięki

Teraz przenieśmy się jakieś 12,5 tysiąca kilometrów na północ.

Film „Ruch lodu. Podróż przez topniejącą Arktykę” można obejrzeć za darmo w serwisie Ninateka.pl oraz na YouTubie. Wielokrotnie nagradzany dokument nakręcił pochodzący z Kielc Kuba Witek. Towarzyszył wyprawie Instytutu Oceanologii w Sopocie na zachodni Spitsbergen podczas badań naukowych na statku „Oceania” i jachcie polarnym „Magnus Zaremba”. Naukowcy obserwowali lodowce arktyczne i zmiany klimatu. Powstało dobitne świadectwo globalnego ocieplenia, a mówiąc w sposób bardziej adekwatny – katastrofy klimatycznej.

– W lipcu długo szukałem w kieleckich sklepach zimowych rękawiczek, a podczas wyprawy na Arktykę ani razu ich nie włożyłem – opowiadał kieleckiej „Wyborczej”.



Apokaliptyczny klimat w moich uszach pozostaje na dłużej za sprawą „Hours After”, nowego ambientowego albumu grupy Lotto. To kontrabasista Mike Majkowski, perkusista Paweł Szpura oraz gitarzysta Łukasz Rychlicki. „Jako wytrawni instrumentaliści (…), zamiast uczłowieczać loopy, odczłowieczają własne ręce i stopy – zmieniają je w perfekcyjne interfejsy pośredniczące między instrumentami a aparaturą studyjną. Stąd bierze się intrygujący chłód tej muzyki, wrażenie, że nie została powołana do życia przez człowieka, jedynie odnaleziona i wydobyta z zawieszonego czasu” – pisał o tej płycie w „Dwutygodniku” Kuba Bożek i trudno zwięźlej opisać te dźwięki.

W weekend także:

Wracają "Dziady" bez skrótów Michała Zadary. Na razie online, i na razie jedna odsłona – "Ustęp". Słynny spektakl wrocławskiego Teatru Polskiego powraca po czterech latach już poza Teatrem Polskim, dzięki lokalnym społecznikom i aktorom, którzy dali radę znów się skrzyknąć. Transmisja w niedzielę, 20 grudnia, o 19.


"Bękarty pańszczyzny. Historia buntów chłopskich" – spotkanie autorskie z Michałem Rauszerem, autorem książki o zapomnianych dziejach chłopskiego oporu. Online ze Spółdzielni Ogniwo w Krakowie – w piątek, 18 grudnia, o 18.


Spektakl o konstytucji – Aneta Groszyńska, reżyserka głośnych przedstawień o Zapolskiej i Sienkiewiczu, powraca z premierą monodramu "Niech prawo będzie z wami". Produkcja – Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu, występuje: Filip Perkowski. "Chcemy spojrzeć na dzisiejszy kryzys konstytucyjny z perspektywy historii, społecznych doświadczeń prawa, protestującej ulicy, wreszcie, z perspektywy samego teatru i artystów" – zapowiadają twórcy. Premiera w piątek, 18 grudnia, o 19.


Do poczytania:

"Chłop Lives Matter. Szlachta traktowała wieśniaków jak bydło, ale oni nie byli wcale tacy głupi" – Katarzyna Wężyk o dwóch ważnych książkach o polskiej historii: "Bękartach pańszczyzny" Michała Rauszera i "Ludowej historii Polski" Adama Leszczyńskiego.


"Kocham narodowe dramaty, bo rozbijają jednolitość obrazu Polski, polskiej historii i kultury" – Michał Zadara o "Dziadach" z Teatru Polskiego we Wrocławiu, rozmowa przedpremierowa.


Teatr Telewizji TVP nagrodzony na "komunistycznym" festiwalu – jak do tego doszło? O co chodzi włoskim organizatorom?


Polski film z Bartoszem Bielenią i Moniką Frajczyk będzie miał premierę w Sundance – dowiedz się więcej przed najważniejszym na świecie festiwalem kina niezależnego.


Cytat na dziś:

"Rosyjskie lasy znikają pod siekierami, giną miliardy drzew, pustoszeją kryjówki zwierząt i ptaków, płycieją i wysychają rzeki, znikają bezpowrotnie cudowne pejzaże (...) Człowiek został obdarzony rozumem i siłą twórczą, aby mnożyć to, co mu dano, ale dotychczas nie tworzył, tylko niszczył"

– Antoni Czechow, "Wujaszek Wania", przeł. Agnieszka Lubomira Piotrowska. Sztuka z 1897 roku.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji