Artykuły

Zbliżenia: Kazimierz Kutz

Był jednym z największych indywidualistów w historii polskiego kina. Słynął z ciętego języka, soczystych przekleństw i słabości do kobiet. 18 grudnia mija druga rocznica śmierci Kazimierza Kutza.


Jeśli ten tekst pisany byłby w stylistyce filmów Kutza, dałabym tutaj charakterystykę kilku przypadkowych mieszkańców Szopienic lat 20. minionego wieku. W tym matki Kutza, Anastazji. Od ogółu do szczegółu - tak lubił opowiadać. Najpierw tłum ludzi, mniej lub bardziej przypadkowych, a potem zbliżenie. Ale nikt już dziś nie kręci tak długich filmów ani nie pisze tak długich tekstów. Zatem w skrócie: Szopienice, dziś dzielnica Katowic, do 1959 roku były samodzielnym miastem, a do połowy XIX wieku nosiły nazwę Schoppinitz. Mieszkańcy Szopienic od wieków wychowywali się w niewyraźnej narodowej tożsamości - rdzennie polskiej, śląskiej, niemieckiej. Granica między tym, co „nasze", i tym, co „obce", była zatarta, a narodowość była kwestią wyboru. 16 lutego 1929 roku urodził się tam Kazimierz Kutz.

ANIOŁKI BEZ MAJTEK I CIOTKA NA KOPCU MRÓWEK

„Ksiądz był jak przysłowiowy pasterz przy owczarni. Ale fundamentem była rodzina, życie w klanie i silny matriarchat" - pisał o Śląsku. W jego rodzinie też rządziły kobiety. Babka, „święta kobieta" była autorytetem moralnym i religijnym. „Zawzięta Polka i superkatoliczka - wspominał. - Nie spotkałem nigdy osoby tak mądrej, niezależnej, a równocześnie tak głęboko religijnej" Kiedy dowiedziała się, że wnuk stracił wiarę, skomentowała krótko: „To może być przejściowe, a nawet jak nie, to znaczy, że tak musiało być" I pobłogosławiła jego niewiarę.

Matka, Anastazja, uważała, że Kazik jest jej jedynym udanym dzieckiem. „Z czasem wszyscy przyzwyczaili się do tego, że na jej uczuciowym koncie zajmowałem pozycję luksusową" - pisał Kutz. Śpiewali razem w chórze rewelersów, próby mieli dwa razy w tygodniu, w dużej sali ze sceną, a później występowali podczas świąt religijnych.

Od wczesnego dzieciństwa były z nim kłopoty na tle erotycznym. Dosłownie rzucał się do całowania dziewczynek, a one jakoś nie protestowały. Jeszcze przed wojną zapisał się do przykościelnego teatrzyku, bo nauczycielka religii namówiła go na rolę Jezusa Chrystusa. „Grałem go w blond peruczce opadającej na ramiona, ze złotą opaską na czole, gwiazdką nad głową i białych szatkach po kostki. Gdy w otoczeniu sześciu aniołów wchodziłem na scenę, wszyscy klaskali, a gdy po nawróceniu Murzynka błogosławiłem jego i całą ludzkość, ludzie płakali, niektórzy szlochali i długo bili brawa. Bardzo lubiłem odgrywać Jezuska, bo za kulisami mogłem oglądać, jak się moje aniołki rozbierały, a potem ubierały. Były o głowę wyższe i pączkowały im piersiątka. Dwóch matek nie było stać na majtki dla córek. Patrzyłem na nie z zachwytem przez szparę w parawanie, odkryły mnie już po pierwszym przedstawieniu, ale tylko zachichotały. Miałem tu własne niebo i zabrałem je ze sobą w świat". Przez ten przedwcześnie rozwinięty erotyzm matka Kazika myślała przez pewien czas, że jest chory umysłowo. Liczyła na jakieś „usprawiedliwienie lekarskie" żeby nie biegać co chwila do szkoły na rozmowę o jego ekscesach.

Pierwszą wielką fascynacją erotyczną Kutza była ciotka Gustla (zdrobnienie od Augusty), żona Johana, najstarszego brata matki. Johan był bohaterem wszystkich trzech powstań śląskich, a potem prototypem głównego bohatera „Soli ziemi czarnej", czyli Olgierda Łukaszewicza. To właśnie Johan, uciekając do Polski po drugim powstaniu, dostał pod samą granicą postrzał z tyłu w głowę. Jakieś kobiety znalazły go żywego w stosie zabitych i na desce do prasowania przeniosły do Sosnowca. Tam długo się leczył, ale zdążył na trzecie powstanie, w którym zasłynął bohaterskimi czynami. Johan był też fanem techniki i automobili. Kiedyś dla eksperymentu, pod nieobecność matki, podłączył całe rodzeństwo szeregowo do prądu. Jego starsza siostra do końca życia była już kaleką.

Wuj Johan założył warsztat samochodowy w Katowicach i poślubił Gustlę, córkę sprzedawców ryb. „Ciotka Gustla była piękną, pełną seksu kobietą (...), ale od stania w słoty za straganem ze śledziami zaczęła chorować na reumatyzm bioder. Żadne kuracje nie pomagały. Zostały jeszcze mrówki - pisał Kazimierz Kutz. - Kiedy zwiedziała się, że w Soli pod Zwardoniem, gdzie jeździliśmy do górali na wakacje, jest parę kopców mrówek, postanowiła skorzystać z okazji. Ponieważ wszystkie rozmowy toczyły się przy dzieciach, byłem w kursie, kiedy wujek przywiózł ją swoim czarnym buickiem, a ciotka następnego dnia ruszyła w szlafroku pod kopce. Podążyłem chyłkiem za nią. Najpierw kręciła się wokół kopca, w końcu zmówiła modlitwę, sięgnęła po gałąź i rozwaliła czubek kopca. Zrzuciła szlafrok i przysiadła gołym tyłkiem na kłębowisku mrówek. Rozległ się jej iście zwierzęcy skowyt, ale zatkała usta dłońmi i pojękiwała, jak przy rozkoszy seksualnej. Siedziała na kopcu do granic wytrzymałości. W końcu odskoczyła od mrowiska i strzepywała rękami mrówki z siebie, a potem szlafrokiem z miejsc delikatniejszych. W ten sposób widziałem pierwszą kobietę całkiem nagą i nasyciłem się krasą ciotki Gustli na całe lata. A kuracja poskutkowała. A po latach, kiedy już sam praktykowałem mrówki, doszedłem do wniosku, że moja ciotka piękniejsza była od wielu poznanych kobiet"

ACH, TO KINO

Kazik, jak przystało na „najbardziej udane dziecko w rodzinie", po szkole średniej ruszył na podbój świata, czyli do Łodzi. W filmówce, do której dostał się spośród kilku tysięcy kandydatów, jeszcze długo mówił po śląsku, co zjednało mu sympatię Wandy Jakubowskiej. Bardzo się polubili. Kiedy zaprosiła go do siebie, żeby z dumą zaprezentować koleżankom z partii, był tak zdenerwowany, że kompletnie się schlał. Wszedł do eleganckiego mieszkania Jakubowskiej, skinął głową zebranym paniom i wszedł pod stół. Była zachwycona jego oryginalnością.

W akademiku zamieszkał w pokoju z Januszem „Kubą" Morgensternem i Stanisławem Bareją. „A na starszym roku był już Andrzej Wajda, który wcześniej studiował malarstwo. Mieli piętrowe łóżka i przeciekający dach - opowiadała mi Krystyna Morgenstern. - Jesienią dosłownie lało im się z sufitu. Potem mieli duże wyrzuty sumienia i Andrzejowi nigdy tego nie powiedzieli, ale w końcu zatkali jego obrazem tę dziurę w dachu".

Któregoś dnia Kutz, Bareja i Morgenstern spisali w zeszycie, kto jaką chce mieć żonę. Morgenstern napisał, że blondynkę, Kutz, że brunetkę. Od tego czasu razem wypuszczali się na podryw, bo było jasne, że nie będą sobie wchodzili w paradę. „Codziennie, z wojskową dyscypliną, wyruszali na obchód po Piotrkowskiej i podrywali najładniejsze dziewczyny. Kuba zwracał uwagę tylko na blondynki, a Kazik na brunetki" - wspomina Krystyna Morgenstern.


Z czasem zaczęli zarabiać pierwsze pieniądze jako asystenci, kupowali ciuchy z demobilu, a ich akcje na mieście wzrosły. „W ogóle studenci byli coraz modniejsi, zwłaszcza w domach, gdzie było parę córek na wydaniu - pisał Kutz. - Byliśmy do nich zapraszani na sobotnie kolacje. Dziewczyny zaczepiały nas na Piotrkowskiej, przeważnie studentki politechniki, i zapraszały w imieniu rodziców, w ramach dokarmiania studentów. I mówiły ilu, aby na kolacji było



Kobiety zeszły w życiu Kutza na dalszy plan, kiedy Andrzej Wajda zaproponował mu stanowisko drugiego reżysera w filmie „Kanał". Na swojego asystenta wziął oczywiście Morgensterna. Gdy tylko chwycili za kamerę, dziewczyny wyparowały im z głów. Od tego momentu liczyło się przede wszystkim kino.


„Śląskie wyobrażenie o małżeństwie jest takie, że jak się chcesz żenić, to musisz mieć warunki i zabezpieczyć byt żonie, a potem dzieciom - pisał później. - Jak nie umiesz tego zagwarantować, to nie masz prawa zawiązywać rodziny. Spotykałem w młodości wspaniałe dziewczyny, ale nie miałem warunków i nie chciałem ich mieć, bo chciałem się przebić w zawodzie. Wiedziałem, że to jest coś za coś, albo poświęcasz karierę i zajmujesz się tą egzystencją,  na przykład zmieniasz zawód, idziesz do roboty, albo robisz filmy".

Kazimierz Kutz miał trzy żony, ale dopiero z ostatnią z nich, Iwoną Świętochowską-Kutz (brunetką), zdecydował się założyć rodzinę. Mieli czwórkę dzieci: synów Gabriela i Tymoteusza oraz córki Wiktorię i Kamilę.

SEN O ŚLĄSKU I SS-LIKIER


Osiem filmów doprowadziło Kazimierza Kutza do jego pierwszego śląskiego arcydzieła - „Soli ziemi czarnej". Ale najpierw, w 1967 roku, rozgoryczony odstawieniem przez cenzurę na półkę filmu „Skok" (1966), Kutz porzucił Warszawę, Wrócił na Śląsk, do Tych, i zamieszkał z chorym na białaczkę starszym bratem Henrykiem. „Zdegradowałem się, zdeklasowałem - mówił, - Nie miałem rodziny, mieszkania. Wróciłem z kilkoma książkami i materacem. Po blisko dwudziestu latach bawienia się w kino byłem znów w punkcie zerowym. Wiedziałem, źe coś musi się teraz stać''

Na Śląsku przyśnił mu się film mówiony czystą i piękną gwarą. „Widziałem wszystkie rozwiązania estetyczne. Przebudziłem się i dokładnie wszystko zapisałem. W tym śnie, podczas potwornej strzelaniny w kościele, brat niesie na ramionach ciężko rannego brata" To był przełom w jego karierze. Film z tego snu i z historii rodzinnej wuja Johana, „Sól bierni czarnej" jest pierwszym arcydziełem Kazimierza Kutza i początkiem pięknej mitologii Śląska. Przy kolejnej części śląskiego tryptyku, „Perła w koronie" zatrudnił blisko setkę bezdomnych mieszkających na hałdach pod Chropaczowem, Wybudowali tam sobie siedlisko z materiałów znalezionych w śmietniku. Kutz natknął się na nich w trakcie dokumentacji i zakochał. Plemię było bardzo dobrze zorganizowane. „Podrostki wskakiwały na wagony z węglem, kiedy opuszczały kopalnię. Zrzucali, ile się dało, potem sprzedawali w okolicy i kupowali ojcom ich SS-likier, jak nazywali denaturat - pisał, - Tą ponad stuosobową zbiorowością rządziła kobieta. Był to radykalny matriarchat z wojskowym obrządkiem i starosłowiańskimi egzekucjami. Nadawali się idealnie na przedwojennych bezrobotnych, więc zaangażowałem wszystkich" Kiedy skończyli zdjęcia, trzech najstarszych zaprosiło Kutza do swojej lepianki. Na stole stało nadpite pół litra SS-likieru. „Skosztujcie, panie Kutz - na rozstanie nasze i berbeluchy. To ni prawda, co oni gadają, że się po nim ślepnie albo co. Myją pijemy już z trzydzieści lot i wszystko widzimy. To pomówienie". Kiedy zasłonił się abstynencją, nie nalegali, i zaczęły się podziękowania. „Panie Kutz, wyście som dla nos Panym Bogiym. My wczoragenau porachowali, wiela my u pana zarobiyli, i wyszło nom w przeliczeniu na nasz SS-likier, że mogymy pić przez piyńcset lot".

Po tryptyku ludzie na Śląsku kłaniali mu się na ulicy w pas. Kiedy był senatorem, do jego biura w Katowicach przychodzili bezdomni, bezrobotni, samotne matki z dziećmi pod pachą, renciści i wariaci: „Panie Kutz, jo bych chcioł pana prosić.."

Potem nakręcił m.in. głośną „Śmierć jak kromka chleba" o pacyfikacji kopalni Wujek, komedię „Pułkownik Kwiatkowski" a w latach 90. związał się z polityką. Za namową Leszka Balcerowicza wystartował w wyborach parlamentarnych i został senatorem, pełnił nawet funkcję wicemarszałka Senatu. Przez lata walczył z rakiem prostaty, najpierw skutecznie, ale choroba wróciła. Przed śmiercią mieszkał w domu opieki w Józefowie.

„O dzieci dbam i jednocześnie nie chcę nic w zamian, bo taka była tradycja u nas w rodzinie, że dzieciom się daje, ale niczego się nie żąda - pisał w ostatniej książce. - Moja babka, stara, samotna chłopka, utrzymywała się sama - a miała przecież bogatego syna - nie było mowy, żeby od kogokolwiek wzięła grosz. Miała pole, które uprawiała, z biedy była wegetarianką, jechała na niesłychanie niskich kaloriach. Ale była mądra, jeśli miała kryzys, to podejmowała jakieś swoje zobowiązania wobec Matki Boskiej i wszystko szło dobrze. Dbała o dzieci i żeby w niczym im nie wadzić, mieszkała sama. Moja matka miała to samo. Jak przeczytała w gazetach, że mnie napierdalają, to mi chciała przysyłać rentę, marniutką zresztą. I (...) do głowy by mi nie przyszło, żebym ja od dzieci chciał czegokolwiek w sensie materialnym".

Korzystałam z autobiograficznych książek Kazimierza Kutza Mopsy i ścinki Mój alfabet filmowy i nie tylko" (1999) i "Będzie skandal" (2019) wydanych, nakładem wydawnictwa Znak oraz wspomnień Krystyny Morgenstern „Nasz film" (20171 które spisywałam na zamówienie Wydawnictwo Literackiego


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji