Artykuły

Kraj. Olśniewający Beethoven albo opera według Twardocha. Polecamy płyty pod choinkę

Opera "Drach" na podstawie Twardocha, a może barokowa "Agrippina" z wibrującym dumą głosem Joyce DiDonato? Na pewno Beethoven z Currentzisem, a na wieczorną kontemplację "Tenebrae" Gesualda z Graindelavoix. I Vikingur Olaffson dla wszystkich, którzy cenią subtelne dźwięki fortepianu. Polecamy płyty z muzyką klasyczną.


Dla sceptyków, ale otwartych na nowe doświadczenia


Ludwig van Beethoven, Triple Concerto & Symphony No. 7, Anne-Sophie Mutter, Yo-Yo Ma, Daniel Barenboim, West-Eastern Divan Orchestra (Deutsche Grammophon)


Zacznijmy od gwiazd, bo jeśli poznawać klasykę, to tylko w najlepszym wykonaniu. Oto Beethoven olśniewający, pełen energii i wdzięku, czyli Koncert potrójny na skrzypce, wiolonczelę, fortepian i orkiestrę, którego część finałową stanowi zadzierzysty polonez. Utwór iskrzy wirtuozerią w wykonaniu genialnej Anne-Sophie Mutter, wiolonczelisty Yo-Yo Ma i Daniela Barenboima w podwójnej roli pianisty i dyrygenta.


Wspaniałym dopełnieniem jest VII Symfonia A-dur, apoteoza rytmu i tańca w wykonaniu wzorowo zdyscyplinowanej autorskiej orkiestry Barenboima – West-Eastern Divan, w której grają muzycy z Izraela i krajów arabskich.


Lumpeks, „Lumpeks”, seria Radical Polish Culture (Bołt)


Nie do końca klasyka, ale za to doskonała płyta. Surowa, mieniąca się pstrokatymi barwami polska muzyka tradycyjna, te wszystkie polki, oberki i mazurki są kanwą nieokiełznanej improwizacji w wykonaniu francusko-polskiego zespołu Lumpeks (Louis Laurain – trąbka, Pierre Borel – saksofon altowy, Olga Kozieł – śpiew, baraban i bębenek, Sébastien Beliah – kontrabas).


Dwa różne światy, dwa z pozoru skłócone ze sobą głosy, tradycyjny i postawangardowy, łączą się w intrygującą całość, którego spoiwem jest zapamiętanie się wykonawców w muzyce – ludowych refrenach, do których z pasją powracają po najbardziej odjechanych freejazzowych wariacjach.


Ludwig van Beethoven, Symphony No. 5, MusicAeterna, Teodor Currentzis (Sony Classical)


I jeszcze raz Beethoven – kto nie zna motywu otwierającego jego V Symfonię? Pod dyrekcją Teodora Currentzisa przypomina on dobijanie się do drzwi – niespokojne, pośpieszne, bez chwili na oddech. To bardzo subiektywna interpretacja, w której jest paradoks – zimna pasja i komputerowo zaprogramowana nerwowość. Orkiestra gra ze sterylną czystością, mimo obłędnie szybkiego tempa.


To V Symfonia XXI wieku. Zagoniona, zmęczona łatwymi wzruszeniami, bez wiary w happy end. Cieplejsze frazy bierze w nawias, bo powtórzone miliony razy już nikogo nie poruszają, a nawet brzmią sardonicznie. A jednak chce się tego słuchać. Stary, dobry Beethoven świeżo brzmi.


Dla sympatyków, którzy szukają wskazówki


Vikingur Olafsson, „Debussy, Rameau” (Deutsche Grammophon)


To nagranie jest rozkoszą dla uszu. Subtelność gry islandzkiego pianisty Vikingura Olafssona, który zachwycił wcześniej płytą z wybranymi utworami klawiszowymi Johanna Sebastiana Bacha, nie ma sobie równych. Dysponując świetną, zróżnicowaną artykulacją, tworzy iście poetyckie obrazy jak choćby w genialnie wykonanych „Ogrodach w deszczu” czy „Krokach na śniegu” Claude'a Debussy'ego.


Kluczem do tego nagrania zawierającego 28 miniatur fortepianowych jest odnalezienie wspólnego mianownika tam, gdzie trudno go było oczekiwać – w klawesynowych utworach barokowego kompozytora Jeana-Philippe'a Rameau i określanych jako impresjonistyczne wizjach Debussy'ego, współtwórcy XX-wiecznego języka muzycznego. A jednak Olafssonowi udało się stworzyć niemal jednorodną stylistycznie i komplementarną wyrazowo autorską suitę z dzieł barokowca i modernisty.


„Penderecki’s Sinfoniettas”, Daniel Ottensamer, Sinfonietta Cracovia, Jurek Dybał (Sony Classical)


Ta płyta to piękny hołd złożony zmarłemu w marcu tego roku Krzysztofowi Pendereckiemu przez muzyków Sinfonietty Cracovii i dyrygenta Jurka Dybała, blisko związanego z kompozytorem pomysłodawcy Festiwalu Poziom 320 im. Krzysztofa Pendereckiego w Zabrzu.


Jako kanwę trzech sinfoniett na orkiestrę smyczkową Krzysztof Penderecki wykorzystał utwory własne: Trio smyczkowe, Kwartet klarnetowy i Kwartet smyczkowy nr 3 „Kartki z niezapisanego dziennika”. Kompozytor chętnie przerabiał swoje utwory na inne składy, nadając nowym inną ekspresję, w przypadku kameralistyki zawsze bardzo intymną, osobistą.


Ozdobą płyty jest premierowe nagranie Sinfonietty nr 3 oraz gościnny występ fantastycznego austriackiego klarnecisty Daniela Ottensamera w Sinfonietcie nr 1.


Aleksander Nowak, „Drach” (Anaklasis)


Połączenie dobrej literatury i muzyki współczesnej. Opera „Drach” to owoc wspólnej pracy kompozytora Aleksandra Nowaka i pisarza Szczepana Twardocha, autora libretta na podstawie własnej powieściowej sagi śląskiej „Drach”. O zagadce bytu, rozsypywaniu się istnienia w proch, z którego powstaje nowe życie, śpiewa się tu po polsku, niemiecku i śląsku głosami Joanny Freszel (sopran), Jana Jakuba Monowida (kontratenor) i Sebastiana Szumskiego (baryton).


Prawykonanie odbyło się w 2019 roku pod dyrekcją Marka Mosia na festiwalu Auksodron w Tychach. Na płycie zawarto – co dziś jest rzadkością – wysokiej klasy nagranie studyjne.


Georg Friedrich Haendel, „Agrippina”, Joyce DiDonato, Il Pomo d’Oro (Erato)


Pod koniec tego roku ten trzypłytowy album otrzymał nominację do Grammy Award 2020. Dla amerykańskiej mezzosopranistki Joyce DiDonato jest to kolejna nominacja, być może będzie to też kolejne Grammy, ale wypada się cieszyć, bo w tym rewelacyjnym nagraniu wziął również udział polski kontratenor Jakub Józef Orliński w roli Ottona. To postać kluczowa dla całej intrygi przedstawionej przez Haendla w „Agrippinie” (1709) i wyposażona w sześć popisowych arii. Głos Orlińskiego brzmi w nich niezwykle powabnie i szlachetnie wsparty doskonałą włoską dykcją.


Obsada ról głównych jest wspaniała – Neronem jest Franco Fagioli, Klaudiuszem Luca Pisaroni, a Poppea śpiewa świeżym, ptaszęcym głosem Elsy Benoit. Królową nagrania jest jednak bezapelacyjnie Joyce DiDonato jako Agrippina, matka Nerona, snująca wielopiętrowe intrygi, których stawką jest tron Rzymu. Jej wibrujący królewską dumą mezzosopran naturalnie wznosi się nad pozostałych – dla niej warto nabyć ten album, nagrany w dodatku przez rewelacyjną orkiestrę Il Pomo d'Oro pod kierunkiem Maxima Emelyanycheva.


Dla maniakalnych fanów klasyki, którzy i tak wiedzą najlepiej


Carlo Gesualdo, „Tenebrae”, Graindelavoix (Glossa)


Znana z nieszablonowych interpretacji muzyki średniowiecza i renesansu grupa wokalna Graindelavoix nagrała na trzypłytowym albumie arcydzieło późnego renesansu – „Tenebrae” (1611) Carla Gesualda da Venosy, księcia-mordercy i burzyciela konwencji estetycznych swoich czasów. „Ciemne jutrznie”, liturgia odprawiana w Triduum Paschalnym, inspirowały wielu kompozytorów (Delalande, Charpentier, Couperin) – dla Gesualda stały się artystycznym testamentem.


Po tragedii rodzinnej (zamordował swoją żonę, jej kochanka i własne dziecko) stale już uciekał w świat dźwięków. Obłęd splótł się w jego umyśle z geniuszem, który odkrywczymi środkami muzycznymi wyrażał łagodne rozświetlenia psychiki i bolesne zapadanie się w mroki smutku. „Tenebrae” Gesualda to muzyka podniosła, natchniona i czysta, oparta na kunsztownej polifonii, której sploty i tarcia Graindelavoix ukazuje z ujmującą kulturą wokalną, klarownie i plastycznie.


Anton Bruckner, Symphony No. 8, Wiener Philharmoniker, Christian Thielemann (Sony Classical)


Po prawykonaniu VIII Symfonii Antona Brucknera w roku 1892 w Złotej Sali Musikverein, Wiedeń wreszcie padł na kolana przed 68-letnim już kompozytorem. Zawarta na płycie interpretacja Christiana Thielemanna i Filharmoników Wiedeńskich (hybryda dwóch wersji utworu) to zapis ubiegłorocznego koncertu, który odbył się w tej samej, doskonałej akustycznie legendarnej sali.


Interpretacja Thielemanna z jego wolnymi, kontemplacyjnymi tempami i podniosłym nastrojem jest zdecydowanie mniej drapieżna i dynamiczna niż klasyczne już wykonania Georga Soltiego czy Daniela Barenboima. Zachwyca natomiast ciepłym, „miodowym” tonem smyczków, pełnymi przestrzeni akordami instrumentów dętych blaszanych, doskonałym odmierzeniem proporcji brzmienia. Przede wszystkim zaś pełnowymiarowym ukazaniem wspaniałej architektury tej symfonicznej konstrukcji opartej na potężnym quasi-organowym fundamencie harmonicznym.


Leonardo Vinci, „Gismondo, Re di Polonia”, Max Emanuel Cencic, {oh!} Orkiestra Historyczna (Parnassus)


Ten trzypłytowy album sygnowany nazwiskiem wielkiego kontratenora Maxa Emanuela Cencicia i logiem jego wytwórni płytowej Parnassus to przede wszystkim sukces skrzypaczki Martyny Pastuszki, liderki zespołu {oh!} Orkiestra Historyczna. Nagroda za wytrwałość i trud, jaki ta artystka włożyła w przywrócenie do muzycznego obiegu opery Leonarda Vinciego „Gismondo, Re di Polonia”.


To dzieło, napisane dla Rzymu w 1727 roku, zostało odkryte dopiero trzy lata temu w berlińskiej Sing-Akademie. Pastuszka doprowadziła do jego scenicznej premiery i wielu przedstawień na różnych europejskich scenach, w tym ostatnio w Teatrze Margrabiów w Bayreuth. Nie chodzi tylko o polonikum, ale przede wszystkim o piękną muzykę. A ta zyskała zainteresowanie samego Cencicia, który wciela się wokalnie w postać króla Zygmunta Augusta dążącego do zawarcia unii polsko-litewskiej.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji