Artykuły

Cios w teatr

Armia ochroniarzy i policjantów broni robotników przed „groźnymi" artystami. Tak wygląda walka Teatru Rozrywki ze starostą Piotrem Bąkiem.



15 ochroniarzy i 10 policjantów przeciwko mnie i dwóm kobietom - podlicza Stanisław Rzankowski. W poniedziałkowy poranek właściciel Teatru Rozrywki Szymaszkowa wraz z aktorką Hanną Zbyryt odpierali „atak" ekipy, która na zlecenie starostwa powiatowego buduje przystanek autobusowy. Zatoka rośnie na wjeździe do ich teatru. Roboty ruszyły w asyście kilkunastu ochroniarzy. Na miejscu pojawiła się wezwana przez „napadniętych" policja. Jak twierdzi artystka, mundurowi byli brutalni. Usunęli ją z koparki, której wysięgnik obejmowała. Próbowała zablokować prace na wjeździe do teatru. - Zostaliśmy poturbowani, starosta łamie prawo swą butą i siłą - twierdzi Stanisław Rzankowski. Jego matka na skutek „napaści" wylądowała w zakopiańskim szpitalu.

Inaczej rzecz przedstawia policja. - O żadnej brutalności nie może być mowy. Policja, którą wezwał właściciel teatru, działała w trosce o bezpieczeństwo zgłaszających - wyjaśnia asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji. - Doszło do słownych przepychanek. Wezwaliśmy karetkę pogotowia, ponieważ zasłabła starsza pani. Po pouczeniu, udzieleniu pomocy, strony przyjęły do wiadomości wyjaśnienia i wygląda na to, że prace będą mogły być wykonywane bez przeszkód - podsumowuje Roman Wieczorek.

Zdaniem Marka Ziemianina, pełnomocnika Stanisława Rzankowskiego, wykonawcy robót dysponują jedynie postanowieniem sądowym i dnia 20 listopada o zabezpieczeniu roszczeń starosty, który reprezentuje w tym miejscu Skarb Państwa. Dokument zakazuje przeszkadzania w budowie zatoki przystankowej. - Szkopuł w tym, że postanowienie to podlega przymusowemu wykonaniu w osobnym trybie egzekucji sądowej - wyjaśnia mecenas Ziemianin.

-  To sąd nakłada grzywny na osobę, która działała wbrew zakazowi. Wykonywanie tego rodzaju decyzji sądowych na własną rękę jest kompletnym bezprawiem, a funkcjonariusze policji przyczynili się do bezprawnego przełamania oporu mieszkańców.

Pełnomocnik zapowiada podjęcie kroków prawnych wobec pracowników firmy ochroniarskiej. Stanisław Rzankowski przypomina, że 22 grudnia rozpocznie się w sądzie sprawa, jaką wytoczył staroście domagając się wstrzymania budowy.

- To atak na nasz Teatr Rozrywki. Apelujemy o dymisję starosty Piotra Bąka za spowodowanie uszczerbku na życiu szanowanej i cenionej przez tyle lat mieszkanki naszego miasta - Marii Rzankowskiej, która zasłabła w wyniku zaistniałej sytuacji - przekonuje Stanisław Rzankowski. Apeluje na profilu Teatru Rozrywki do wszystkich mieszkańców o wsparcie. Podkreśla, że starosta działa wbrew opinii władz wojewódzkich.

W trakcie minionej sesji rady powiatu interpelację w tej sprawie złożył radny Mariusz Koperski. Odczytał fragmenty pisma z wydziału infrastruktury Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, który przyznał rację Stanisławowi Rzankowskiemu. Punktując przy tym usytuowanie zatoki postojowej na środku wjazdu do posesji jako niebezpieczne. Zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym stwarzać też będzie umiejscowienie przystanku zbyt blisko przejścia dla pieszych i wjazdu do Hotelu Mercure Kasprowy Zdaniem wojewody, umieszczenie dwóch zatok w tym samym miejscu po obu stronach jezdni jest też nieprawidłowe. Urząd wojewódzki zwrócił uwagę, że na przedłożonych mapach projektowych nie załączono uwag wojewody

- Dlaczego nie ma tych uwag do projektu zmian w organizacji ruchu? - pytał Mariusz Koperski. - Czy wyeliminowano wskazane błędy i czy poinformowano o tym wojewodę? Kto poniesie koszty zmian projektu w części dotyczącej zatoki autobusowej?

Starosta tatrzański Piotr Bąk krótko odniósł się do przedstawionej interpelacji. - W mojej ocenie to pismo nie jest w rozumieniu Kodeksu Postępowania Administracyjnego ani decyzją administracyjną, ani postanowieniem, ani też zarządzeniem wojewody i wydaje mi się, że jest to raczej opinia zastępcy dyrektora wydziału infrastruktury urzędu małopolskiego - wyjaśniał Piotr Bąk.

Przepychanki przed teatrem w poniedziałek trwały kilka godzin.

Zaskoczony takim podejściem do urzędowego pisma radny Mariusz Koperski dalej drążył temat. - Rozumiem, że pan starosta traktuje tę odpowiedź jako odpowiedź jakiegoś urzędnika z urzędu wojewódzkiego, a jako taka nie jest wiążąca. Jednak jest to opinia, która wypłynęła z UW Należy ją potraktować poważnie. W związku z tym, że ta opinia potwierdza przynajmniej wątpliwości jednego z mieszkańców. Kusi mnie, by spytać czyja opinia przekonałaby pana starostę, żeby przyznał się, że popełniony został błąd. Czy jest jakaś instytucja, która zrobiła takie wrażenie, by nad tą sprawą się pochylić?

Zdaniem radnego w spornej sprawie powiat ma już do czynienia nie z „widzimisię mieszkańca i jego subiektywną oceną". Pojawiła się bowiem ocena obiektywna, która powinna być wzięta pod uwagę. Przestrzegał, że jeśli sprawa skończy się w sądzie, to taka opinia / Urzędu Wojewódzkiego w ręku mieszkańca będzie miała swoją wagę.

Starosta Piotr Bąk apelował, by trzymać się faktów, a nie bazować na emocjach i takim czy innym wrażeniu. - To nie jest tak, że coś zrobi na mnie lub na pracownikach starostwa wrażenie - odniósł się do uwag radnego. - Tylko aibo jest merytoryczna racja albo jej nie ma. Racja merytoryczna wynika z przepisów prawa, zasad techniki i zasad organizacji i bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jeżeli do takiej racji dojdziemy, to jeżeli byłby błąd, to każdy się przyzna - podsumował starosta Piotr Bąk. Zapewnił, że nawet jeśli spór skończy się w sądzie, to przecież nic złego, ponieważ sąd jest miejscem cywilizowanym, gdzie załatwia się sprawy sporne. - Zresztą sąsiad naszego powiatowego terenu, który bezprawnie zawłaszczył mienie skarbu państwa i zachowuje się jak właściciel, założył taką sprawę - dodał Piotr Bąk. Obiecał też, że po analizie prawnej, jakiej poddawane jest pismo z Urzędu Wojewódzkiego, radny otrzyma odpowiedź na swą interpelację.
Robotnicy zapewniali nas w poniedziałek, że na spornym terenie wjazdu na posesję prace nie będą prowadzone. Do czasu rozstrzygnięcia sporu przez sąd.

Grzech to nie jest. Ale wstyd. Zero porozumienia, zero konsultacji - podobnie jak w przypadku budowy wysepek na ul. Balzera i eliminacji miejsc parkingowych. Do tego wynajęta armia ochroniarzy, którzy mają bronić robotników przed „groźnymi" artystami. Prowadzący teatr na swój koszt zrobili projekt przystanku w innym miejscu, by nie kolidował on z wjazdem do świątyni sztuki. Starosta jest ponad to.




Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji