Artykuły

Miłość to tajemnica

- Kiedyś zależało mi, żeby być perfekcyjna w każdym calu. I nie tylko w rzeczach, które zależały ode mnie. Podczas pracy nad spektaklem pilnowałam machiny teatralnej, make-upu, światła. Teraz wiem, że ktoś inny jest za to odpowiedzialny, a ja powinnam skupić się na sobie - mówi MAGDALENA CIELECKA, aktorka TR Warszawa.

W przeciwieństwie do Ewy, bohaterki "Samotności w sieci", Magda nie szuka bliskości w wirtualnym świecie. W ogóle jej nie szuka. Żeby z nią porozmawiać, jadę do Belgii, gdzie z Teatrem Rozmaitości gra w spektaklu "Dybuk". Wcześniej, razem z partnerem życiowym Andrzejem Chyrą, wpada na Festiwal Filmowy w Gdyni. W Liege, uroczym miasteczku, odpoczywa od Polski, ludzi i emocji związanych z najnowszym filmem. Jednak ani przez chwilę nie przestaje grać. Prywatnie otwarta i ciepła, w rozmowie z dziennikarzami tworzy dystans. - Wywiad to dla mnie kolejna rola - mówi. Podjęłam się jednak wyreżyserowania naszej rozmowy. Nie wirtualnie, a w realu.

GALA: Łatwiej ci napisać czy powiedzieć słowo "kocham"?

MAGDALENA CIELECKA: Rzeczywiście, chyba łatwiej nam pisać o miłości. Mówiąc: "kocham", boimy się, że możemy kogoś naruszyć albo coś wymóc, zostajemy z emocjami na golasa, nie każdy to potrafi.

GALA: Serwis wirtualny www.randka.pl odwiedza kilka milionów ludzi. Dlaczego prędzej wyznajemy miłość w sieci niż w realu?

M.C.: Nie wiem, co czują inni, ale ja także wolę wysłać SMS-a, niż porozmawiać. Może boję się, że emocje wezmą górę i pogubię w nich treść. Ludzie pisali listy od wieków, teraz piszą SMS-y i maile. Wierzę jednak, że więzi nie zubożeją. Możemy próbować reżyserować życie, na coś naciskać, czegoś na siłę szukać, a los zdecyduje za nas. Czy to się zdarzy w internecie, czy na skrzyżowaniu podczas stłuczki, nie wiemy. Miłość to tajemnica.

GALA: Grażyna Szapołowska twierdzi, że nie ma miłości bez spotkania oczu kobiety i mężczyzny. Czy udało ci się znaleźć uczucie przez internet?

M.C.: Nigdy go tam nie szukałam. Wolę kontakt fizyczny, rozmowę, w trakcie której poczuję zapach, poznam tembr głosu, odcień oczu, skórę. Ten rodzaj instynktownego przyciągania, którego nie sposób ani wykreować, ani zignorować.

GALA: Dla wielu osób lektura "Samotności w sieci" była przełomem. Śmiertelnie chora dziewczyna, czytając tę książkę, na dwa dni zapomniała, że umiera. Inna poczuła, że nie chce już żyć z miernotą, musi odnaleźć mężczyznę tak nieprzeciętnego jak Jakub. A co ty poczułaś?

M.C.: Dla mnie to była historia, jaką chyba każdy chciałby przeżyć, bez względu na konsekwencje, ewentualne cierpienie i trudne wybory. Wierzę, że dwie połówki żyjące na dwóch końcach świata mogą się odnaleźć. Na podstawie tych myśli, bo nie chcę tego nazywać mailami, które wymieniają Jakub i Ewa, okazuje się, że są dla siebie stworzeni. Ludzie, którzy wpadli na swój ślad przypadkiem, stają się dla siebie najważniejsi. Porusza mnie w tej historii bliskość rodząca się między dwoma osobami żyjącymi w obcych światach, niewiedzącymi nic o sobie nawzajem.

GALA: Czy taki uroczy, łysiejący naukowiec jak Jakub, w źle dobranych okularach, żyjący w nieznanym ci hermetycznym świecie, miałby w ogóle u ciebie szanse? Przecież wiążesz się zazwyczaj z artystami, ekstrawertykami?

M.C.: W miłości nie można niczego zaplanować. Mój pierwszy narzeczony studiował medycynę. Był poukładanym, opiekuńczym i ciepłym mężczyzną z piękną dozą szaleństwa. Zaraził mnie ciekawością świata, podróżami. Nie nudziłam się. Nie jestem skazana na związki z artystami. Zresztą miłość nie jest zdeterminowana zawodowo, choć często wiążemy się z osobami z bliskich sobie środowisk. Tu niczego nie sposób przewidzieć, bo emocje lubią nas zaskakiwać. Nawiasem mówiąc, jak tak popatrzę na plejadę moich narzeczonych, to każdy z nich nawet zewnętrznie był inny. Wierzę w swoisty atawizm, instynkt, który podpowiada, w kim lokować uczucia.

GALA: W miłości wolisz początkową fazę upojenia endorfinami, narkotycznego uniesienia czy kolejny etap, kiedy partner daje ci rozkosz emocjonalną, duchową, intelektualną?

M.C.: Stan zakochania jest nieporównywalny z niczym - to jakby się było stale na dopalaczu. Ale zaciemnia obraz. Pokochać człowieka i zrozumieć go można dopiero wtedy, jak te endorfiny wyparują. Jeśli nadal nas fascynuje, to naprawdę miłość.

GALA: "Kupować ci prezenty, których nie chcesz, i oddawać do sklepu, marznąć, bo zabierasz cały koc, dusić, kiedy nie zabierasz". Tak w sztuce "Oczyszczeni" opisana jest miłość. Kochać to rezygnować dla drugiej osoby z siebie?

M.C.: Nie. Jeśli wystarczająco nie kochamy siebie, nie potrafimy pokochać drugiej osoby. Inaczej jest to wczepianie się, rodzaj wampiryzmu, a w konsekwencji więzienie. Miłość to obecność, bycie razem bez względu na to, czy jest się brzydkim, czy ładnym, chorym, biednym czy bogatym. Ale w tym wszystkim nie wolno rezygnować z siebie, bo w pewnym momencie przyjdzie bunt, że oddaliśmy wszystko i jako osoba znikamy, nie możemy oddychać. I pojawi się frustracja, pretensja i żal.

GALA: Co jeszcze jest ważne w miłości?

M.C.: Szczerość. Prawda. Lojalność.

GALA: Byłaś kiedykolwiek podejrzliwa? Mogłabyś na przykład przeczytać niepokojącego cię maila do twojego partnera?

M.C.: Znam kobiety, które sprawdzają SMS-y, maile i szczerze im współczuję. Myślę, że to sygnał, że coś jest nie tak.

GALA: Wierzysz, że małe zbrodnie małżeńskie mogą zniszczyć miłość? Zapominanie o rocznicach, kwiatach, oglądanie telewizji w skarpetkach, mlaskanie, zbywanie, kiedy wcześniej to było nie do pomyślenia?

M.C.: Związek to droga pełna przygód. Czasem wyboista, czasem jak hi-way. Każda z nas lubi dostawać kwiaty, ale wymaganiem i naciskiem nie spowodujemy, że narzeczony będzie nam je z radością przynosił. Zresztą takie drobiazgi mogą zachwiać związkiem, kiedy psuje się coś u podstaw. W innym przypadku nie mogą mieć większego znaczenia.

GALA: Lepiej być porzuconym czy porzucać?

M.C.: Do zakończenia związku potrzebne są dwie osoby. Coś się kończy i oboje to czujemy. W tym trudnym procesie oddalania się od siebie uczestniczą zawsze obie strony.

GALA: Ludzie chcieliby, żeby "najpiękniejsza para polskiego kina" w końcu wzięła ślub.

M.C.: Przecież wychodziłam za mąż już kilka razy. Nieraz wkładałam suknię ślubną! Na planie... W życiu nie wyszłam za mąż. Może nie czuję jeszcze takiej potrzeby?

GALA: Więc nie przyjmujesz nawet oświadczyn?

M.C.: Dostaję pierścionki, ale nie ma na nich etykietki "zaręczynowe". Pewnie czuje się, że mi na tym nie zależy. Że dla mnie naprawdę ważniejsze jest to, co nas łączy. Zresztą w dobie SMS-ów i maili trudno mi wyobrazić sobie takie standardowe oświadczyny. Z kwiatami, padaniem na kolana? W sumie to mogłoby być wspaniałe.

GALA: Zmieniasz się przy mężczyznach albo dla mężczyzn?

M.C.: Zmieniam się niezależnie. Dojrzewam. Parę lat temu byłam bardziej chaotyczna i roszczeniowa. Kiedyś zależało mi, żeby być perfekcyjna w każdym calu. I nie tylko w rzeczach, które zależały ode mnie. Podczas pracy nad spektaklem pilnowałam machiny teatralnej, make-upu, światła. Teraz wiem, że ktoś inny jest za to odpowiedzialny, a ja powinnam skupić się na sobie. Mam dla siebie więcej uwagi i czułości. Poza tym nie jestem tak radykalna, jak wcześniej. Byłam więźniem czarno-białego widzenia świata. Zdarzało mi się oceniać ludzi i za nic nie chciałam się przekonać, że ta ocena jest niesprawiedliwa. Kiedyś myślałam, że nigdy nie wyprowadzę się z centrum miasta, bo, nie daj Boże, ominie mnie coś, co jest w centrum. A teraz już nie szukam histerycznie szans dla siebie. Ktoś, kto chce mnie znaleźć, poczeka pół godziny, kiedy będę stała w korku.

GALA: Zarzekałaś się, że nie wystąpisz w reklamie. I znowu zmieniłaś zdanie.

M.C.: Przyszedł taki moment, że chciałam coś zmienić, zaryzykować, zobaczyć, jak będę się z tym czuła. Świat się nie zawalił, ludzie wręcz docenili, że się otworzyłam i przestałam być żelazną damą, która broni jakichś ideałów.

GALA: A na serial da się namówić, bo dotąd odmawiała?

M.C.: Na razie nie oddałam życia żadnemu serialowi. Wyjątek stanowią formy zamknięte. Takie, w których od początku do końca wiem, co gram. To dla mnie podstawa do zbudowania postaci, ogarnięcia jej i poprowadzenia wiarygodnie. Nie znoszę przypadkowości i braku kontroli w tym, co robię jako aktorka.

GALA: A może ludzie chcieliby cię zobaczyć w szpitalu w Leśnej Górze albo na peryferiach wypowiadającą tekst: 30 miligramów dopaminy, natychmiast!

M.C.: Doktor Zosią to ja nie będę. Nikt by mi nie uwierzył. Ale dostałam propozycję, by zagrać pielęgniarkę, która truje ludzi. W tym na pewno będę wiarygodna (śmiech).

GALA: A kiedyś mówiłaś: Jestem aktorką, kobietą dta miłości i akceptacji.

M.C.: Wtedy nie byłam siebie tak pewna. Nieświadomy, niedojrzały człowiek czerpie siłę z innych, uczepia się, współuzależnia. Trochę jak pasożyt. Dopóki nie poznasz własnej wartości, determinują cię inni ludzie. Przeglądasz się w nich, ale nie widzisz siebie. Początek dojrzałości polega na tym, żeby lubić być samemu ze sobą. Brak ukochanego czy przyjaciela nie powoduje, że wali się świat. Piękne jest dzielić z kimś życie, ale bardzo ważne jest mądrze i spokojnie być z samym sobą.

GALA: Twierdzisz jednak, że życie bez mężczyzny traci smak.

M.C.: Bo traci, a raczej ma po prostu inny smak. Jestem szczęśliwa, że mogę konsumować świat i patrzeć na niego podwójnymi oczami.

GALA: Więc kiedy kupujesz nową sukienkę, myślisz dwuosobowo?

M.C.: Czasem kupuję ją nawet z jego powodu. Bardzo ważna jest świadomość, że jest ktoś ważny. Czy to ukochany, czy mama, brat. Ale każde z nas jest odrębnym człowiekiem, z określonymi potrzebami, ambicjami i lękami. Trzeba szanować wzajemną wolność, żeby móc cieszyć się współżyciem.

GALA: Chyba jesteś bardzo szczęśliwa.

M.C.: Jestem.

GALA: Czy kobieta z takim dystansem do ludzi i świata potrafi mówić ciepłe słowa? M.C.: Potrafi, ale nie nadużywa. Ale czy to jest konieczne, żeby zbudować więź? Uczuć nie trzeba potwierdzać słowami. Lepiej je czuć, niż je opowiadać.

GALA: Jak wspierasz w takim razie najbliższych?

M.C.: Nie użalam się, nie głaszczę po głowie, staram się działać. Biorę do kina, zabieram na spacer, zakupy. Odwracam uwagę od smutku. Nie zapomnę, kiedy mojej przyjaciółce umarł ktoś bliski. Zastanawiałyśmy się z koleżanką, jak pomóc. Powiedziała: "Trzeba jej coś kupić". "Chodzi ci o wieniec?" - zapytałam. "Chyba zwariowałaś, kupmy jej torbę kosmetyków".

GALA: A jak tobie jest smutno? Wybierasz czułość czy gin z martini?

M.C.: Raczej Rioję. Lubię móc się wypłakać, ale czasem wolę, żeby ktoś zabrał mnie na rower. Mistrzynią pocieszania jest moja mama. Wystarczy, że na mnie spojrzy. Przyjechałam kiedyś do Żarek w jakiejś traumatycznej sytuacji życiowej. Zobaczyłam ją w sklepie. Zanim się przywitałyśmy, dostrzegła na mojej twarzy wszystko. Powiedziała tylko: "Jedź do domu, zaraz będę".

GALA: Wcześnie straciłaś tatę. Brakowało ci wzorca mężczyzny?

M.C.: Jesteś pewna, że wzorzec jest kluczowy? Może rodzimy się już zakodowani na pewne nieszczęścia czy emocje, jakie nas dotkną. Oczywiście środowisko także wykształca w nas pewne mechanizmy, ale myślę, że z jakimś bagażem cech po prostu się rodzimy. One towarzyszą nam w każdej sytuacji i powodują, że tak, a nie inaczej reagujemy na świat.

GALA: Jesteś tak inna od swojej mamy. Ona poświęciła się rodzinie. Kiedy umarł twój tata, nie chciała związać się z innym mężczyzną. Ty twierdzisz, że tak nie umiałabyś.

M.C.: Staram się nie mówić "nigdy". Mama, odkąd pamiętam, ma adoratorów, udziela się towarzysko, jeździ na wycieczki, przeglądy chórów, tańce. Ale nie ma ochoty się z nikim wiązać poważnie. To jest jej wybór.

GALA: W skali od 1 do 10 oceniłaś się na 2. To żart?

M.C.: Nigdy tego nie sprawdzałam, rankingi wydają mi się wątpliwe, wolę z tego zrobić prowokację.

GALA: Za to twoja inteligencja emocjonalna osiąga górne rejestry. Operujesz językiem z pogranicza fachowej psychologii.

M.C.: Jeśli pytasz, czy chodziłam do psychoterapeuty, to nie. Natomiast bardzo lubię literaturę i artykuły psychologiczne.

GALA: Poradniki typu "Kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa"?

M.C.: Jednak te z wyższej półki. "Psychologia kobiety" albo "Tańcząca z wilkami". Opowiada o archetypach kobiecości przez wieki, pokazuje mechanizmy, które rządzą kobiecym mózgiem. To nie szablon, który ślepo przykładam do siebie. Takie książki nie podsuwają recept. Ale sprawiają, że zaczynasz w siebie zaglądać.

GALA: Częściej czytasz o kobietach czy mężczyznach?

M.C.: Nie dzielę świata na kobiety i mężczyzn. Kobiecość i męskość się przenikają i nazywanie czegoś bardzo kobiecym czy męskim jest uogólnieniem, schematem. Mamy stereotypowo przypisane cechy, ale to się odwraca, bo każdy człowiek to osobna zagadka i trzeba patrzeć na niego jak na odrębny kosmos.

GALA: Ty nadal pozostajesz zagadką ukrytą pod wizerunkiem chłodnej i zdystansowanej.

M.C.: Irytują mnie komentarze: "Zwykle chłodna Cielecka pokazała trochę ciepła". Tak, jakbym go nie miała w sobie. Myślę wtedy: Co możecie o tym wiedzieć? To, jaka jestem, wiem ja sama i moi najbliżsi.

GALA: Powinnaś zrozumieć, że ludzie są ciekawi, jaka jesteś.

M.C.: Aktor powinien zachować anonimowość, żeby być wiarygodnym. Inaczej role będą postrzegane przez pryzmat romansów, związków, rozwodów. Chciałabym, by ludzie oddzielali rzeczywistość wykreowaną od prawdziwego życia. A często patrzą przez pryzmat ról. Jeśli zagram zimną jak lód kobietę, to znaczy, że taka jestem. Etykietki i łatwe oceny to nasza specjalność. Więc to, co wypisują gazety, czasem nawet mnie bawi. Lubię wyprowadzać je w pole. Wywiad to kolejna rola do zagrania.

GALA: Popatrz na koleżanki aktorki z twojego pokolenia. Joanna Brodzik, Maja Ostaszewska, Agnieszka Oygant, Małgorzata Kożuchowska, Agnieszka Krukówna, Edyta Olszówka. Łączy was zawodowy sukces i to, że wszystkie nie macie dzieci.

M.C.: Naprawdę nic złożyłyśmy ślubów-dziewczyny, do czterdziestki nie rodzimy dzieci. Z dzieckiem jest jak z miłością. Przychodzi moment olśnienia. Tu i teraz. GALA: A może jesteście zbyt egoistyczne?

M.C.: Nie przypuszczam. Ale powiem za siebie: na razie nie czuję instynktu. Nie jestem gotowa.

GALA: Nie wzrusza cię małe dziecko?

M.C.: Wzrusza, ale to chyba nie wystarczy.

GALA: Nie myślisz, że macierzyństwo jest może najpiękniejszą twoją życiową rolą? M.C.: Nie myślę w ten sposób. W ogóle mało o tym myślę. Jedyne, co teraz planuję, to dom, podróże, po prostu życie. Na pewno nie urodzę dziecka z rozsądku, bo zegar biologiczny albo żeby ktoś się mną zajmował na starość. To nie byłoby fair.

GALA: Chciałabyś córkę czy syna?

M.C.: Syna, lubię chłopaków.

GALA: Zagrałaś kiedyś matkę?

M.C.: Dobre pytanie. Nie pamiętam. Tak! W Teatrze Telewizji. Byłam uduchowioną wiedźmą z córeczką. Ale faktycznie nie jestem obsadzana jako matka. Chyba reżyserom nie pasuję.

GALA: Może dlatego, że nie jesteś mamą?

M.C.: Ale nie jestem też samobójczynią, chorą na przewlekłą depresję czy lesbijką. GALA: Czy grając samobójczynię, operując takimi emocjami jak głęboka depresja, otchłań rozpaczy, lęk, mogłabyś prosto po spektaklu wracać do dziecka, kaszki, pieluch? Wykrzesałabyś radość?

M.C.: Takie trudne emocje najbardziej uderzają podczas pracy nad sztuką. Wzbudzanie ich jest bolesne, chodzisz ze swoją postacią, próbujesz mieć myśli samobójcze. Mając dziecko, pewnie nie podjęłabym się takiego projektu. Ale po 160. przedstawieniu łatwo już wyjść z roli.

GALA: Płaczesz najpiękniej w polskim kinie. Były duble w scenie z "Samotności w sieci"?

M.C.: Ja przez ten czas byłam Ewą, wierzyłam, że doszło do katastrofy i że Jakub zginął. I płakałam. Rozpędzam się w tych trudnych, czarnych stanach. Na zawołanie łatwiej płaczę. Emocje komediowe wychodzą mi gorzej.

GALA: Po "Samotności w sieci" przybędzie ci jeszcze wielbicieli. Załóżmy jednak, że jesteś samotna. Gdybyś miała zamieścić swój profil w serwisie randkowym, z którego mężczyźni mogliby się czegoś o tobie dowiedzieć, co byś napisała? Odjęłabyś sobie lat, dodała centymetrów, zmieniła osobowość?

M.C.: Przeciwnie. Dodałabym lat, kilogramów. Napisałabym, że jestem łysiejąca, mało atrakcyjna, nic mnie nie interesuje, tylko seriale. Mój anons brzmiałby tak: Nudna w średnim wieku, z nadwagą, nieoczekująca niczego, pozna kogoś, z kim można obejrzeć telewizor. Ciekawe, czy ktoś by się zainteresował.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji