Artykuły

Horyzont zdarzeń

Dnia 16 listopada 1918 r. Józef Piłsudski wysłał do rządów „wszystkich Państw wojujących i neutralnych” drogą radiową depeszę, które pierwsze zdanie brzmiało:


„Jako Wódz Naczelny Armii Polskiej pragnę notyfikować rządom i narodom wojującym i neutralnym istnienie Państwa Polskiego Niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski”.


Dwa lata temu, w początkach listopada 2018 r., ukazał się, dokładnie w stulecie odzyskania niepodległości, stosowny, jubileuszowy zeszyt „Pamiętnika Teatralnego”. Jego okładkę ozdobiła fotografia z 1931 r., przedstawiająca Marszałka Piłsudskiego z rodziną (i adiutantem) w loży warszawskiego Teatru w Starej Pomarańczarni. Dziś, gdy zmuszeni jesteśmy żyć w świecie wielostronnie chorym, a owe „dwa lata temu” zdaje się być równie odległe jak Betelgeusa na prawym ramieniu Oriona, warto ten zeszyt przypomnieć.


Urzeczywistniony dzięki udziałowi najwybitniejszych sił fachowych rocznicowy „Pamiętnik” (2018 z. 3) ukazuje teatralne konteksty trudnego procesu odzyskiwania niepodległości w Warszawie (Tomasz Mościcki), Krakowie (Diana Poskuta-Włodek), we Lwowie (Mariola Szydłowska), w Łodzi (Anna Kuligowska-Korzeniewska) i na Pomorzu (Artur Duda). Jest też mowa o ideach Juliusza Osterwy (Wanda Świątkowska), szkolnych obchodach niepodległościowego święta (Katarzyna Buczek) – oraz o wystawie poświęconej futuryzmowi w teatrze polskiej awangardy, który o wolność walczyć już nie musiał (Joanna Stacewicz-Podlipska).


Oto zatem w Warszawie 28 listopada 1918 r. na premierę Wyzwolenia Wyspiańskiego (po raz pierwszy bez skreśleń cenzury) do Teatru Polskiego przybył Naczelnik Państwa. Przedstawienie reżyserował Osterwa, który wystąpił też w roli Konrada: „Daj nam poczucie siły i Polskę daj nam żywą, by słowa się spełniły nad ziemią tą szczęśliwą”. Po pierwszym akcie publiczność zgotowała owację Piłsudskiemu, a po spektaklu tłumnie oczekiwała go przed teatrem, wznosząc okrzyki na jego cześć. Władysław Rabski napisał w recenzji:


„Polski mesjanizm, sny romantyzmu, legenda o Chrystusie narodów, wszystko, co Wyspiański zamknął w przekleństwie: „Poezjo precz! – jesteś tyranem”, stało się nagle zbłąkanym echem przeszłości. […] Dzień dzisiejszy położył ręce na uszach ludzkich i wołał o inny czyn. Już nie wyklinał poezji, lecz szeptał: Ratujmy Polskę! Ratujmy ideał ojczyzny!”


Kraków, wolny duchem także pod austriackim zaborem, teatralne święto urządził dwa lata wcześniej, po ogłoszeniu aktu 5 listopada 1916 r. Jak napisała Diana Poskuta-Włodek, „zdarzył się trwający kilkanaście dni moment wspólnotowego uniesienia. Odbywało się nieformalne święto niepodległości z brygadierem Piłsudskim, wówczas już poza Legionami, jako głównym aktorem wydarzeń. […] Szczyt zbiorowego wzmożenia nastąpił w teatrze przy placu Św. Ducha 8 i 12 listopada”. Podczas przedstawień Ślubów panieńskich Fredry i Kościuszki pod Racławicami Anczyca śpiewano Boże, coś Polskę i Mazurka Dąbrowskiego, nieprzerwanie i entuzjastycznie fetując obecnego w loży Komendanta. Gdy zaś 20 października 1918 r. na jubileusz teatru pokazano pod Wawelem Wyzwolenie, Konrada zagrał aktor-legionista, Zygmunt Nowakowski, późniejszy autor Gałązki rozmarynu.


We Lwowie, który od 1 listopada 1918 r. zmuszony był bić się o wolność nie z zaborcą, lecz z ukraińskim zamachem, życie teatralne na miesiąc zamarło, ale ludzie teatru wzięli udział w obronie „zawsze wiernego” miasta. Był wśród nich scenograf Andrzej Pronaszko, walczący na III Odcinku (Szkoła Konarskiego) w sektorze Bema. Jako żołnierz stał się bohaterem „poematu” Ekspresjonista na „Odcinku Bema”, autorstwa przyjaciela, Ludwika Eminowicza. Mariola Szydłowska załączyła ów niezwyczajny dokument jako aneks, mogę więc zacytować końcowy fragment:


aby wróg wiedział, że daremne strzały,
I nikt nie zdoła spłoszyć nas przy pracy: –
Zapalam światło. Vivat Orzeł Biały!
Nie znają trwogi prawdziwi Polacy!
I nagłym ruchem otwierając wrota,
wyszedł i śmiało stanął na balkonie,
a choć, jak w tarczę, biła w niego rota,
uśmiech miał w twarzy i rzekł, wznosząc dłonie:
Dzięki Ci, Duchu, Tworzycielu Wojny,
Żeś mi pozwolił dożyć potwierdzenia
Prawdy Mej Sztuki! Nagrody tak hojnej
nie jestem godny, mimo lat cierpienia. –
Czułem, że próżno malować inaczej,
niż niezwyczajnie i rzekomo sztucznie;
wszelki styl inny nudny jest i znaczy
mniej, niż w muzeum rdzewiejące włócznie.
Lecz dziś dopiero, przez Twój czar w tej wojnie,
Trwóg przed pomyłką w sercu moim nie ma… –
………………………………………………
Tak to się modlił w gradzie kul spokojnie
Ekspresjonista na „odcinku Bema”…


Artykuł o Łodzi Pani Profesor Anna Kuligowska-Korzeniewska zatytułowała Psyche zrzuca kajdany, bo też pierwszy sezon łódzkiego teatru w Polsce niepodległej zainaugurowała 9 listopada 1918 r. „powieść sceniczna” Jerzego Żuławskiego Eros i Psyche. Pełen egzaltacji dramat z 1903 r. zdaniem recenzenta dostarczył publiczności niezwykłych przeżyć, „jest to bowiem utwór […] symbolizujący świetnie przeżywaną obecnie chwilę, gdy duch ludzki zrzuca z siebie kajdany i rwie się do nowego, wolnego życia”. Grano sztukę i w dniach następnych, pełnych doniosłych wydarzeń. A wprowadził ją na afisz nowy łódzki dyrektor Franciszek Rychłowski, niedawno przybyły z Kijowa…


Na północy wszystko działo się znacznie później – decyzja o powrocie Torunia i części Pomorza do Rzeczypospolitej zapadła na kongresie wersalskim 28 czerwca 1919 r. Scena polska w Toruniu rodziła się stopniowo, aż 28 listopada 1920 r. w gmachu dawnego niemieckiego Stadttheater rozpoczął działalność Teatr Narodowy na Pomorzu. Ale narodowe „performanse publiczne” – jak to określił Artur Duda – odbywały się znacznie wcześniej, w dniach wyzwolenia miasta, od 18 stycznia 1920 r. poczynając, z kulminacją trzy dni później, gdy przybył generał Józef Haller. A marszałek Piłsudski, dla którego 5 czerwca 1921 r. specjalnie zagrano finał Kościuszki pod Racławicami, miał program dnia tak wypełniony, że do teatru dotarł tuż przed północą. Co nie przeszkodziło przyjąć go owacją.


Na koniec jeszcze okruch Żywych dzwonów Ewy Szelburg-Zarembiny, obrazka scenicznego dla dziatwy szkolnej na obchody listopadowej rocznicy:


Zło wszystko zapomniane
I dobroć w krąg rozkwita.
Coraz świetniejszym blaskiem
Polska Rzeczpospolita
Lśni wśród narodów świata.


Nieulubiony bohater mojej ulubionej powieści w pewnym momencie mówi kwieciście: „Po ciemnej nocy Bóg dzień na ziemi czyni i słońcu z morza wstawać każe”. Tak stało się 102 lata temu – i tego też na dziś Państwu i sobie życzę.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji