Artykuły

Londyn, dzieci kwiaty i gitara elektryczna w stylu Erica Claptona. Powstał pierwszy polski audiomusical

W musicalu "Jestem kim chcesz" słychać fascynację kompozytorki Marty Zalewskiej epoką dzieci kwiatów, już choćby w piosence "To jest właśnie Covent Garden". Ale jest też dużo ostrego, ciężkiego rocka, a czasem solowa gitara elektryczna w stylu Erica Claptona - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.


Musical to nie tylko łatwo wpadające w ucho piosenki, ale również widowisko, w którym zawsze roi się od wykonawców i efektów specjalnych. Jednak w czasie pandemii, gdy teatry nie mogą grać, nietrudno sobie wyobrazić musical w domowych pieleszach, gdy słuchamy muzyki i oczami wyobraźni oglądamy np. londyńską dzielnicę Covent Garden, której ulice wypełniają „barwne ławice wykolejeńców” i dilerów.


"Jestem kim chcesz" - musical tylko do słuchania


W taką właśnie atmosferę wprowadza słuchacza pierwszy polski audiomusical „Jestem kim chcesz” wyprodukowany przez Teatr Muzyczny "Roma" w Warszawie we współpracy z Audioteką. To płatna platforma internetowa, mająca w ofercie tysiące książek i tytułów prasowych do słuchania, podcastów i słuchowisk teatralnych.


Na tej platformie debiutuje musical „Jestem kim chcesz” w reżyserii Bartosza Szpaka i z muzyką Marty Zalewskiej. W Stanach Zjednoczonych taka forma odsłuchiwania słynnych broadwayowskich produkcji jest od dawna dostępna na różnych platformach cyfrowych, np. Accuradio.com.


W Polsce to zupełna nowość, tym bardziej że utwór Szpaka i Zalewskiej powstał właśnie jako musicalowe słuchowisko. Od razu warto dodać, że brak wersji scenicznej nie był spowodowany bezpośrednio pandemią. - Od samego początku planowaliśmy z Bartoszem Szpakiem stworzenie musicalu bez wizji, wyłącznie w wersji audio. To pierwszy taki format w Polsce. Ale teraz zastanawiamy się, czy nie byłoby fajnie przenieść go kiedyś na deski sceniczne, oczywiście, gdy pandemia nam już na to pozwoli - mówi kompozytorka Marta Zalewska. 


"Pigmalion", "My Fair Lady", "Jestem kim chcesz"


„Jestem kim chcesz” to adaptacja "Pigmaliona" George’a Bernarda Shawa, w którym autor z właściwą sobie ironią pokazuje beznadziejną próbę ulepienia drugiego człowieka na własną modłę. Od chwili swej londyńskiej premiery w 1913 roku „Pigmalion” nie schodził z afisza, udowadniając, że trafił w społeczne sedno: Higgins, profesor fonetyki i znawca dialektów miejskich pochodzący z klasy uprzywilejowanej zakłada się z przyjacielem, że „uładzi” wulgarną i pyskującą ze swadą kwiaciarkę Elizę Doolittle, robiąc z niej hiperpoprawną pannę na wydaniu.


Z jednej strony sztuka miała wymiar demokratyczny - pokazywała, że przy odpowiednim staraniu i wykształceniu z prostaka można zrobić pana, a podziały klasowe i tzw. dobre urodzenie są kwestią umowną. Dziś możemy też spojrzeć na ten temat z innej strony, zastanawiając się nad tym, dlaczego społeczeństwo rości sobie prawo do tego, aby „cywilizować” tzw. dzikusa, zamiast pielęgnować jego odmienność i pomóc mu podnieść się z nędzy.


Higgins wpada zresztą we własne sidła - zakochuje się w Elizie, swojej modelce i „przedmiocie” swojego eksperymentu. Ta historia miłosna była na tyle nośna, że powstał na jej podstawie słynny musical „My Fair Lady” z muzyką Fredericka Loewe. W 1956 roku wystawiono go na nowojorskim Broadwayu, a później także londyńskim West Endzie. Niedługo potem musicalem "My Fair Lady" zainteresowało się Hollywood - George Cukor nakręcił filmową wersję z Audrey Hepburn w roli Elizy.


Kwiaciarka z epoki dzieci kwiatów


Szlak musicalowy jest więc już w przypadku „Pigmaliona” dawno przetarty. Reżysera Bartosza Szpaka zainteresował w sztuce Shawa temat nierówności społecznych, tak żywy również w naszych czasach. Ponieważ jednak musical to forma rozrywki, a nie interwencji czy publicystyki społecznej, postanowił nie przenosić akcji wprost w 2020 rok, ale w XX wiek, w atrakcyjny muzycznie czas londyńskiej kontrkultury lat 60. zachłyśniętej rockiem i narkotykami.


Współczesne musicale chętnie wykorzystują w swoich partyturach muzykę disco, rocka i hip-hopu, jak choćby „Hamilton” Lina-Manuela Mirandy, przebój ostatnich lat na Broadwayu, czy poznański „Virtuoso” Matthew Hardy’ego o Ignacym Janie Paderewskim, gdzie punktem odniesienia były piosenki Eltona Johna i Queen.


Eliza Doolittle grana i śpiewana przez obdarzoną mocnym głosem i wyrazistą osobowością Martę „Maszę” Wągrocką, aktorkę Teatru Narodowego w Warszawie (W Teatrze Muzycznym "Roma" mogliśmy ją oglądać w musicalu "Once"), jest kimś w rodzaju kwiaciarki hipiski, która w lnianej torbie nosi „coś w rodzaju mandoliny zrobionej z korka i koziej skóry”.


Słychać tu fascynację kompozytorki Marty Zalewskiej epoką dzieci kwiatów, już choćby w piosence „To jest właśnie Covent Garden… Nie mamy prawa schronić się przed deszczem”. Ale jest też dużo ostrego, ciężkiego rocka, a czasem solowa gitara elektryczna w stylu Erica Claptona. Realizatorzy zadbali nawet o to, aby nagranie zostało zarejestrowane mikrofonami z lat 60. XX. na taśmie i miksowane wyłącznie w analogu.


Tym bardziej szkoda, że ścieżki dźwiękowej można posłuchać tylko na nośnikach cyfrowych, choć Marta Zalewska nie wyklucza wydania w przyszłości „Jestem kim chcesz” na płycie analogowej. 


Całości słucha się jak wybornego słuchowiska radiowego z różnymi realistycznymi efektami dźwiękowymi, niskim i spokojnym głosem narratora (Krzysztof Banaszyk), świetnym aktorstwem (Adam Krylik, Dominik Bobryk, Ewa Konstancja Bułhak, Anna Sroka, Magdalena Smalara) i energetyczną muzyką. 


Musical "Jestem kim chcesz" można znaleźć pod adresem Audioteka.com. Pierwsze 24 minuty są dostępne za darmo, dostęp do całego audiomusicalu kosztuje 32 zł.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji