Artykuły

Barbara Garstka: Od kilku dni pracuję w sklepie meblowym. Kolega z teatru w Uberze. Sytuacja jest tragiczna

My, artyści, zawsze pomagamy potrzebującym. Pomagaliśmy medykom, nauczycielom, chorym dzieciom, sprzedawcom chryzantem. Dlaczego, gdy jesteśmy w potrzebie, wy nas - do cholery - nie wspieracie?! - pyta Barbara Garstka, aktorka Teatru Syrena, młoda twarz protestu artystów. Rozmawia Krystyna Romanowska w Wysokich Obcasach.


Basia Garstka, 30 lat, od 10 lat na scenie. Grałaś i grasz m.in w tatrach Syrena, Kwadracie, Variete, zagrałaś Elżbietę Czyżewską w serialu o Agnieszce Osieckiej. Od kilku dni pracujesz w sklepie meblowym...


Tak, i bardzo się z tego cieszę - mogę się utrzymać. Mój kolega z teatru pracuje na Uberze, kilku innych nie może znaleźć zajęcia, bo się z nich wyśmiewają, że „aktorzyny szukają pracy, trzeba było sobie wybrać inny zawód”. Ludzie z dnia na dzień zostali na garnuszku dziewczyny, chłopaka, rodziców. Pewnie, że możemy się ratować w różny sposób, ale to nie o to chodzi. My chcemy godnie żyć chociażby za najniższą krajową.


Przez swoją nową pracę w sklepie meblowym spóźniłaś się na poniedziałkowy protest artystów, a potem wykrzyczałaś ze sceny tak emocjonalny apel, że wszyscy byli wstrząśnięci. Jest aż tak źle?


Biegłam ze sklepu zdyszana, przyszłam pod Sejm, zobaczyłam wielu ludzi. Pani, która stała obok sceny, powiedziała mi, że każdy może powiedzieć, co chce, co myśli, co czuje. Wiedziałam, że muszę powiedzieć o kulturze. I wykrzyczałam swoje rozczarowanie, gniew, gorycz i sprzeciw na upokarzanie nas. Wiem, że ludzie nie wiedzą, za ile my gramy (200 zł za spektakl w jednym z teatrów), i z czym się borykamy. Od marca zagrałam cztery spektakle. Od marca przygotowywałam się do spektaklu „Opera za trzy grosze” w Krakowie – już wiem, że go nie zagram. Nie ma dofinansowania.


Teraz dostaję wiadomości, że to, co powiedziałam, jest głosem całego środowiska, nas wszystkich, że każdy chciał to powiedzieć. A niektórzy się boją, a strach jest paraliżujący. Zawsze byłam tą osobą, która wstawała i mówiła swoje, nie licząc się z konsekwencjami. Nie dam złamać sobie kręgosłupa, uczyli mnie tego wielcy artyści, z którymi stałam na scenie – że trzeba bronić swoich wartości. My niesiemy prawdę o człowieku, niesiemy kulturę. Już rok temu, kiedy graliśmy w moim ukochanym Teatrze Syrena, który jest w tragicznej sytuacji, musieliśmy się godzić na naprawdę małe stawki.


Granie w teatrze stało się pracą dla bogaczy, tych, którzy mają oszczędności albo grają w serialach i mają inny dochód.


Każda moja rola jest rolą wywalczoną na castingu. Niczego nigdy nie dostałam od nikogo po znajomości. Za każdym razem staję do walki, żeby pracować. Mam w sobie tyle emocji związanych z tym zawodem...


Wiosną dostaliście po 1800 zł.


Tak, otrzymałam zapomogę ministra Glińskiego w wysokości 1800 zł. Zapłaciłam rachunki.


W czerwcu zaczęli nas odmrażać. W czerwcu!!! Wtedy, kiedy ludzie wyjeżdżają na wakacje. To jakaś kpina! Sytuacja ludzi na umowach śmieciowych, w tym także moja, jest tragiczna.


Jechałam ostatnio na na próbę spektaklu do Krakowa. Tuż przed końcem podróży dowiaduję się, nie ma spektaklu. Cieszyłam się, że zagram w ten weekend „Rock of Ages”, chociaż martwię się, że trochę utyłam, ale chciałam dać z siebie wszystko. Nie dla pieniędzy - z czym się pogodziłam - ale dla idei. Bo to spektakl o wolności, równości, walce. Chciałabym pokazać tym 25 proc. widzów, czym jest sztuka i czym jest stan wyjątkowy dla kultury. Ale nie zagramy.


Nasze kalendarze są zapełnione spektaklami widmo. Wiosną zagraliśmy w Syrenie kilka razy „Kapitana Żbika”, w październiku tancerze nie byli w stanie przyjechać na spektakl, żeby grać za... 100 zł. A spektakl, żeby żyć, musi być grany. Nad wznowieniem spektaklu pracuje się tydzień, próby trwają całymi dniami – trudno jest pracować na boku w takiej sytuacji. Dyrektorzy teatrów są w strasznej sytuacji, zdarza się, że muszą dopłacać do spektaklu, żebyśmy mogli zagrać dla tych 25 proc. widzów. Byłam bardzo wygłodzona grania, dostałam we wrześniu rolę na zastępstwo w spektaklu w Teatrze Variete w Krakowie.


Jak się gra dla takiej widowni?


Pyta pani, jak się gra do foteli z taśmą? Źle, bardzo źle. Kiedy weszłam na scenę i zobaczyłam, że gram do pustych foteli zaklejonych taśmą – zapytałam siebie, gdzie są ci wszyscy ludzie, których pełno na ulicach? Dlaczego teatr ma mieć 25 proc. widowni? Przecież wiadomo, że to się nie utrzyma!


Teatr to nie tylko aktorzy, to wszyscy ludzie dookoła spektaklu! 40 osób za sceną, 20 osób na scenie.


Jestem wychowana na scenie, wychodząc na nią, spełniam się. Jak wchodzę na scenę, żyję i wiem, co robię. Na tej scenie pod Sejmem poczułam się, jak w teatrze i powiedziałam prawdę, bo tylko ona się obroni. I nie chcę już milczeć, koniec z milczeniem. Ludzie muszą się dowiedzieć, jak żyjemy. Napisał do mnie dzisiaj kolega z teatru, który jest wokalistą: „Basia, ja nawet nie mam ochoty już śpiewać”. Odebrano nam zawód, misję, pasję.


Przeraża mnie wizja młodych ludzi chcących grać, którzy kończą teraz szkoły teatralne. Rząd nie wie, jakie skarby ma w tych szkołach. Ja często chodzę na dyplomy moich młodszych kolegów i koleżanek. Ludzie naprawdę mieli szalone możliwości, żeby się pokazać, zagrać u znanych reżyserów. Robią musicale, powstają wydziały wokalno-aktorskie. Nie mamy etatów, świadczeń zdrowotnych, jesteśmy w gorszej sytuacji niż bezrobotni. Godzimy się na te warunki, bo chcemy, żeby teatr istniał. Po prostu ratujemy kulturę w Polsce.


Nie jesteśmy ludźmi, którzy z nudów wymyślili sobie, że nie mają co robić w życiu, więc będą skakać po scenie. Nie, od siódmego roku życia wiem, co będę robić, i przygotowywałam się całe życie do tego, żeby grać. Kochamy ten zawód i sami go sobie wybraliśmy. Nie rozumiem, dlaczego się nas tak traktuje? Dlaczego gramy za głodowe stawki, dlaczego wciąż nie ma dotacji dla teatrów?


Może jesteście zbędnym towarem luksusowym, którego naród zajęty walką z COVID-19 nie potrzebuje?


W to nigdy nie uwierzę.


Bez kultury nie da się żyć. Kraj bez kultury jest jałowy, smutny, bez ducha, bez świadomości.


Inne kraje to rozumieją. W czasie wojny teatry były zakazane, ale aktorzy spotykali się potajemnie, żeby ratować kulturę, bo wiedzieli, że po wojnie kraj będzie do odbudowywania, ale kultura musi przetrwać. Czytali poezję, spotykali się. Nasz papież Karol Wojtyła był w czasie wojny założycielem Teatru Rapsodycznego, działającego w podziemiu. Polscy przedwojenni artyści były wizytówkami kraju. Ludzie, którzy przychodzili ich oglądać na deskach teatru, chcieli ich potem widzieć na ekranie.


Winston Churchill powiedział, że jeżeli nie walczymy o kulturę, to właściwie, o co warto walczyć?


My nawet nie możemy zrobić teatru podziemnego, nie możemy nawet być wolontariuszami, ponieważ zostaniemy oskarżeni o to, że robimy zgromadzenie. Niestety, przenieść teatr w tych czasach do internetu, może to się udać przy kameralnych przedstawieniach. Ale musical? Gdzie jest muzyka na żywo i tancerze? Nie da się. Kultura bez odbiorcy nie istnieje – my musimy do kogoś grać, pokazywać mu świat, który kreujemy.


Podczas marcowego lockdownu robiłam spotkania z aktorami i artystami na swoim profilu społecznościowym, żeby przybliżyć ludziom, jak wygląda przygotowanie do bycia aktorem. Ludzie nie wiedzą, kim są artyści – kojarzą tylko tych z telewizji i myślą, że zarabiają krocie. Aktorzy to nie jest ciocia Kasia z serialu X czy wujek Tomek z serialu Y (daj im Boże, żeby jak najdłużej grali, bo to ich ratuje), o których pisze się w kolorowych czasopismach. Aktorzy pracują w teatrze, to jest nasz zawód. Aktor teatralny zagra w filmie i serialu, aktor serialowy - nie zagra w teatrze. Oczywiście, jest pula aktorów rozpoznawalnych, którzy właśnie tam grają – ja się cieszę z ich sukcesów. Ale co z resztą nas?


Stałaś się, chcąc czy nie chcąc, twarzą protestu środowiska aktorskiego? Może jesteś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu?


Nie zawsze w środowisku artystycznym jest podział na starych i młodych. Raczej na ludzi, dla których są ważne jakieś wartości, i tych, którzy ich nie uznają. Indywidualności, których u nas jest bardzo dużo, sprawiają, że trudno jest zjednoczyć to środowisko. Wierzę jednak, że mamy wspólną sprawę i pójdziemy za nią. Napisaliśmy w lipcu list do ministra kultury, proponując spotkanie i rozmowę. Podpisali się artyści z całej Polski, zostaliśmy z niczym.


Nie mam nic do stracenia. Przez 10 lat grałam Dorotkę z Krainy Oz, więc mam doświadczenie w podróżowaniu przez nieznaną krainę. Może mamy do czynienia z wielkim kuglarzem, którego zdemaskujemy i wrócimy do naszego domu teatru, zostawiając za sobą odwagę dla Lwa, serca dla Drwala i rozum dla Stracha?


Pamiętam, że podczas lockdownu prawie wszystkie teatry robiły coś „ku pokrzepieniu serc” widza: zabawne piosenki, spektakle, skecze. Widać było, że chcecie być blisko ludzi i dodawać otuchy.


Artyści nigdy nie odmawiają pomocy: chore dzieci, ktoś umiera – sypią się do nas prośby. Nigdy nie odmawiamy. Kiedy płonęły lasy – mieliśmy premierę „Rock of Ages” – nie kupiliśmy sobie prezentów – tylko posadziliśmy drzewa, żeby pomóc planecie. Na każdym kroku pokazujemy szacunek do ludzi. Jak trzeba było wesprzeć medyków – artyści robili klipy, śpiewali, tańczyli na scenach. Trzeba kupować chryzantemy, znicze – proszę bardzo! Wszyscy moi znajomi kupili.


A kto wesprze kulturę? Kto, do cholery, nas wesprze? My chcemy po prostu godnie żyć.


Nie bez przyczyny kończyłam takie studia i szkołę muzyczną. Na mój wydział zdawało 1200 osób, dostało się 9. My naprawdę nie jesteśmy przypadkowymi ludźmi. To były wspaniałe, ale bardzo wymagające studia. W Krakowie szkoła aktorska mieści się blisko seminarium. Miałam nawet kolegę, który tam się uczył. Chodziliśmy razem, on do swojej szkoły i widowni, ja – do swojej. Bo dla niektórych udział we mszy może być przeżyciem mistycznym, a dla innych – pójście do teatru.


Przykro mi, że pieniądze, z których moglibyśmy wyżyć, trafiały do „najlepszego” aktora w tym kraju Tadeusza Rydzyka. Nie wiem, jaką szkołę aktorską kończył ani w jakiej sztuce gra, ale na pewno nie gram z nim razem na tej scenie.


Zakończę Brechtem, którego... nie zagrałam: „To wszystko wygląda bardzo źle, ten świat na mordę stacza się, jeżeli nie ma lepszych wyjść, musimy na ulicę wyjść”.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji