Uroda i perfekcjonizm na pointach
„Korsarz" w chorogr. Manuela Legrisa wg Mariusa Petipy w Teatrze Wielkim Operze-Narodowej w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
„Korsarz" w chorogr. Manuela Legrisa wg Mariusa Petipy w Teatrze Wielkim Operze-Narodowej w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Jak wielką przyjemnością jest kontakt z pięknem i maestrią sztuki, dowodzi najnowsza premiera baletowa Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. „Korsarz” to klasyczny balet, którego libretto (skrócone i przerobione) oparte jest na dziewiętnastowiecznej powieści poetyckiej angielskiego romantyka George’a Byrona; w choreografii Manuela Legrisa, ale opracowanej na fundamencie klasycznego układu autorstwa Mariusa Petipy.
„Korsarz” należy do najsłynniejszych i najbardziej widowiskowych baletów na świecie. Nie jest łatwy w realizacji, ponieważ zawiera wiele motywów, scen, w tym popisów tanecznych grupowych i solistycznych, a to wymaga od tancerzy naprawdę dużych umiejętności. Zagłębianie się w psychologię postaci nie ma sensu, ponieważ nie jest to balet o takiej narracji. Jego głównym atutem i celem ma być mistrzostwo w prezentowaniu piękna tańca. I w takim kontekście – myślę – należałoby oglądać ten spektakl. Ta bajkowa opowieść o dziejach pięknej miłości nieustraszonego korsarza Konrada i niewolnicy Medory, pełna przygód fabuła, wiele miejsc akcji – to atrakcyjny materiał na spektakl. Toteż na przestrzeni lat wielu twórców sięgało po ten balet. Warszawska premiera „Korsarza” w Operze Narodowej jest powrotem tego tytułu właśnie na tej scenie po ponad 150-letniej przerwie.
„Korsarz” to właściwie połączenie baletu z pantomimą. Manuel Legris w nowo opracowanej przez siebie choreografii jest jednak wierny historycznej literze zapisu układu tańców swego poprzednika, Mariusa Petipy, a ten z kolei czerpał od swego ziomka, także Francuza, Josepha Maziliera. Legris wprawdzie bardziej w stosunku do swoich poprzedników rozbudował balet, wnosząc do swojej wersji „Korsarza” parę współczesnych elementów, tak subtelnie jednak wprzęgniętych w klasyczną formę baletu, że nie naruszają one tradycyjnej struktury, ale znakomicie harmonizują z całością spektaklu. To piękny przykład twórczego wykorzystania klasycznego wzorca, a jednocześnie delikatnie zaznaczony własny akcent Legrisa. Przy czym artysta poszerzył paletę muzyczną – prócz muzyki napisanej przez Adolphe’a Adama choreograf dodał utwory także innych, mniej znanych kompozytorów.
Bardzo ważnym atutem spektaklu Manuela Legrisa jest udany dobór obsady. To przedstawienie jest znakomicie tańczone zarówno w partiach solistycznych, pas de deux, jak i w corps de ballet. Są wprawdzie drobne potknięcia w scenach grupowych, ale to nie wpływa na całość odbioru tego pięknego spektaklu. W tytułowej partii odważnego pirata, korsarza Konrada, doskonale tańczy Patryk Walczak. Wykonuje piruety, skoki, co tylko można wykrzesać z ciała. Wspaniale ułożona sylwetka w każdej pozie, także statycznej, jest czytelna w tym, co niesie grana przez artystę postać. Rolę Medory wyśmienicie, cudownie wykonuje znakomita japońska artystka, Yuka Ebihara, którą świetnie znamy z jej innych ról na tej scenie. Jej Medora niejednokrotnie wprost płynie nad sceną, sprawiając wrażenie, iż nie dotyka podłogi. Subtelny liryzm, poezja i elegancja gestu oraz piękno i komunikatywność każdego ruchu to główne walory tańca Ebihary.
Pięknie swoje postaci zagrali także Melissa Abel jako Gulnara, Maksim Woitiul w roli Birbanta, Ryota Kitai jako Lanquedem. Wszyscy wykonawcy – zarówno ci z pierwszego planu, jak i ci z dalszych – świetnie tańczą postaci swoich bohaterów. Ten spektakl pokazuje, jak wielką urodą charakteryzuje się taniec klasyczny na pointach. Piszę o obsadzie pierwszej, premierowej. Urody spektaklowi dodają kostiumy utrzymane w stylu klasycznego baletu, ponadto spektakl posiada scenografię, co dziś, niestety, należy już do rzadkości.
Premiera „Korsarza” w Teatrze Wielkim pokazuje, jak ważne, konstruktywne i potrzebne jest zachowanie tradycji baletowej dla ciągłości sztuki i zarazem jej rozwoju.