Artykuły

Ile jeszcze upokorzeń?

"Merylin Mongoł" w reż. Justyny Celedy na Scenie Dramatycznej Teatru Jeleniogórskiego. Pisze Tomasz Wysocki w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

- Kiedy wystawicie coś śmiesznego? - zapytał dyrektora jeleniogórskiego teatru jeden z widzów, wychodząc z "Merylin Mongoł". A przecież widownia jeszcze chwilę wcześniej zanosiła się śmiechem, oglądając scenki z życia wyrzutków społeczeństwa. Bawią pijackie zagrywki bohaterów i ich żarty. Tyle że dramat Nikołaja Kolady to tekst raczej ponury. Jego bohaterowie dni odmierzają kolejnymi butelkami wódki. Wierzą kolejnym przepowiedniom, zapowiadającym koniec świata. Równie mocno tkwi w nich przekonanie, że biorą udział w jakimś socjologicznym eksperymencie, którego autor obserwuje ich i zastanawia się: ile jeszcze upokorzeń zniosą?

Główną bohaterką "Merylin Mongoł" jest Olga, która tęskni za czystą miłością, marzy o urodzeniu dziecka. Dlatego zaciskając zęby, oddaje się zapijaczonemu sąsiadowi Miszy, choć jest świadoma, że, jak mówi: "Bez miłości dziecka nie będzie". Jej siostra Inna też chce się wyrwać z miasteczka. Idealista Aleksiej, pisarz-inżynier, także ulega temu podłemu klimatowi. Żadne z nich nie ma widoków na odmianę losu, reagują impulsywnie, poddając się wyrokom przeznaczenia.

Siłą spektaklu jest naładowany goryczą tekst Kolady i precyzyjna reżyseria Justyny Celedy. Jego słaba strona to aktorstwo. Przez zagracone mieszkanie przewalają się schematyczne postaci: Olga Małgorzaty Osiej-Gadziny to zahukana słaba kobieta, czepiająca się każdego skrawka uczucia, Inna (Elwira Hamerska-Kijańska) ogłusza samotność wódką, tylko wódka trzyma przy życiu Miszę (Jacrk Paruszyński). Piotr Konieczyński nie przekonuje jako natchniony pisarz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji