Artykuły

Rozbity spektakl

"Rozbity dzban" w reż. Jerzego Zelnika w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku - dodatku Kultura.

"Rozbity dzban" Kleista to arcydzieło zapomniane. Jerzy Zelnik w łódzkim Teatrze Nowym odkurzył wyborną komedię, ale nie wykorzystał tkwiących w niej możliwości.

Autor znakomitego przekładu sztuki Jacek St. Buras nazywa "Rozbity dzban" najsłynniejszą komedią w obszarze języka niemieckiego. Ma rację. Mógłby dodać - najlepszą, i też byłoby dobrze. Bowiem jedyna typowa komedia w szczupłym dorobku przedwcześnie zmarłego romantyka wciąż zadziwia. Bogactwem pomysłów, tempem akcji, barwną galerią charakterystycznych typów. I rubasznym humorem, znakomicie, choć bez wulgarności oddanym przez tłumacza. Dlatego sięgać po "Rozbity dzban" zawsze warto. Jednak od pomysłu do realizacji daleka droga. Jerzy Zelnik w połowie drogi się zatrzymał i... nie dopracował szczegółów. A jak wiadomo, to właśnie w nich tkwi także teatralny diabeł. Spektakl wyraźnie dzieli się na trzy części. Każda kolejna jest gorsza od poprzedniej.

Zaczyna się nieźle. Na scenę wpada pisarz sądowy Świeczka (wyraźnie stremowany Michał Bieliński) i zapowiada przybycie radcy z wielkiego miasta, który ma zaprowadzić porządek w prowincjonalnym sądownictwie. Skacowany sędzia (Raweł Pabisiak) ma niejedno na sumieniu. Nie ukryje tego podczas obserwowanej przez radcę Waltera (przerysowany, zbyt dobrotliwy Andrzej Żarnecki) rozprawy. A poszło o rozbity dzban Lipkowej (krzykliwa Beata Kolak). Do tej pory spektakl Zelnika, chociaż jest tylko szkolną ilustracją dramatu Kleista, żwawo mknie do przodu. Po przerwie jednak wyraźnie traci oddech. Na deser dostajemy... dopisane przez Żarneckiego kuplety. Aktorzy biorą się za ręce i bardzo zadowoleni z siebie wyśpiewują, jak bardzo zła jest kondycja polskiego sądownictwa. Też mi nowość... Kleist pod komediową fasadą obnaża aktualne i dziś wynaturzenia kulawego sądownictwa oraz obłudę urzędników. Nie poprzestaje na tym, bo w "Rozbitym dzbanie" obok śmiechu daje się wyczuć rozczarowanie autora człowiekiem. Wszyscy są podli, kłamliwi, małostkowi albo co najmniej tchórzliwi. Wystarczyło wydobyć te myśli. O ile w pierwszej części reżyserowi prawie się to udało, o tyle w drugiej spektakl rozbił się niczym tytułowy dzban. Aktorom Nowego zabrakło odwagi i wyrazistości koniecznej do grania arcydzieła. Łódzkie przedstawienie jest więc porażką. Honorową, ale jednak porażką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji