Artykuły

Tworzymy instytucje polskiej kultury

Prowadzimy aktywną politykę mecenatu państwa


Na Forum Ekonomicznym w Karpaczu powiedział Pan Premier, że mamy obecnie do czynienia z kryzysem kultury. Jakie są przejawy tego kryzysu?


- To nie jest jakieś szczególne odkrycie. Przejawów tego stanu rzeczy jest wiele. Kryzys kultury wnika m.in. z bardzo szybkich zmian warunków życia, technologii, paradygmatów, propozycji ideologicznych, które wpływają na nasze funkcjonowanie. Te zmiany mają olbrzymią skalę i tempo. Człowiek nie jest przystosowany do tego rodzaju napięć.


Ta presja jest bardzo duża.


- Zjawiska globalizacji powodują, że człowiek często nie daje sobie rady z zarządzaniem tą presją. Pokolenia zmieniają się co 5 lat, a nie co 20, jak było kiedyś. Rozwój technologii grozi dehumanizacją. Następuje relatywizacja wartości. Wszystko można podważyć, nie ma autorytetów, mówimy o wszechogarniającym nihilizmie, który niektórzy definiują jako wszechogarniającą wolność. Wyzysk, hedonizm, pracoholizm, wykluczenie, uzależnienie, komercja, nadkonsumpcja czy „kolekcjonowanie wrażeń" i „płynna nowoczesność", że odwołam się do guru lewicowej socjologii, Zygmunta Baumana, stawiającego w gruncie rzeczy podobne diagnozy kryzysu kultury, ale bezradnego w poszukiwaniu sposobów wyjścia z tej sytuacji. Olga Tokarczuk mówi o „czułym narratorze" jako remedium i to wzbudza zachwyt. Ja się nawet zgadzam, że należy być czułym i empatycznym, tylko że to dość powierzchowny środek zaradczy. O niebo głębsze, choć znacznie trudniejsze w realizacji, jest wyzwanie chrześcijańskiej miłości i odpowiedzialności, na której opiera się nasza cywilizacja.


Stąd jednak także smutny wniosek, że kryzys tej cywilizacji, jej kultury, wynika być może, tak naprawdę, z kryzysu naszej chrześcijańskiej miłości, kryzysu miłosierdzia?


- Kryzys kultury dotknął także szeroko rozumianych instytucji - rodziny, szkoły, instytucji kultury, mediów. One podlegają chaotycznym zmianom, presji, powstaje świat quasi-interakcji, quasi-wspólnot, quasi-instytucji.


W czym to się przejawia?


- W pewnym stopniu jest to związane z rozwojem technologii. Mamy na przykład do czynienia ze światem wirtualnym, światem niepełnych ludzkich interakcji. A jednocześnie światem niebywale atrakcyjnym, wciągającym. Quasi-interakcje wykluczają kontrolę społeczną i niszczą naturalny świat emocji, bezpośredni kontakt człowieka poprzez naturalne zmysły z drugą osobą. To zakłóca naturalny proces kształtowania wartości, relacji, wzorów, więzi. Stąd już tylko krok do postprawdy i wszechogarniającej manipulacji. A wszystko to ma miejsce w sytuacji współczesnego kryzysu wiary i postępującej sekularyzacji. Jednocześnie mamy do czynienia z olbrzymią presją, wręcz agresją nowych, „postępowych" ideologii, za którymi stoją rozmaite instytucje, ruchy społeczne, olbrzymie pieniądze. Przerażającą cechą tej wielkiej „formacji postępu" są totalitarne zapędy i kompletny brak zrozumienia dla innego zdania. To jest pewnego typu walec, który przetacza się współcześnie po kulturze i po naszym życiu społecznym.


W tym procesie ważną rolą odgrywa język.


- Mamy do czynienia z zawłaszczeniem i niszczeniem języka. Bo komunikacja w tym świecie nie jest potrzebna. Wszyscy mają przecież akceptować dominujący przekaz. Porządku pilnują „pałki językowe": ksenofobia, homofobia, antysemityzm, faszyzm, nacjonalizm itp. Znaczenia są odwracane po to, by wszystko zrelatywizować. Ta dekonstrukcja niszczy i skutecznie uniemożliwia wszelką debatę. Tymczasem różnimy się, mamy różne poglądy, ale żeby żyć w jednej wspólnocie narodowej czy lokalnej, musimy ze sobą rozmawiać. Ale skoro niszczy się język, monopolizuje się paradygmat kulturowy w sposób totalitarny, w efekcie kolonizuje się instytucje i tworzy monopol ideologiczny. Wolna wspólnota przestaje istnieć.

To z kolei prowadzi do wykluczenia dużej części społeczeństwa z udziału w kulturze. Rodzice, chcący wprowadzać swoje dzieci w świat sztuki, często mają problem, bo tam zamiast prawdy, piękna, dobra jest demoralizacja. Także dorośli nie chcą być narażani na obsceniczność, fałszowanie rzeczywistości, afirmację patologii. Taki jest dziś teatr, taka jest sztuka współczesna. Ostatni przykład to wystawa w Galerii Arsenał w Białymstoku. Co z tym robić? Czy rząd prawicowy może finansować takie przedstawienia, takie skandalizujące ekspozycje?


- Rząd może robić to, na co pozwala prawo. Możemy, często w ograniczony sposób, oddziaływać na te instytucje, które podlegają rządowi, bo przypomnę, że od ponad 20 lat większość instytucji kultury w Polsce jest w rękach samorządów. Ministerstwu bezpośrednio podlega zaledwie kilka teatrów publicznych na ponad 100 istniejących. A autonomia dyrektorów instytucji jest gwarantowana ustawowo.


W instytucjach nadzorowanych przez ministerstwo możemy w pewien sposób korygować ich działalność poprzez aktywną politykę kadrową. Kilka lat temu środowiska konserwatywne mocno krytykowały ówczesnego dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Od trzech lat już nie kieruje on tym, teatrem. Był konkurs, wygrał ktoś inny. Podobnie było w Teatrze Polskim we Wrocławiu, choć nie jest to teatr prowadzony przez ministerstwo.


Czy obie te instytucje działają lepiej?
- Musimy zrozumieć, że kultury, sztuki, nie da się zadekretować. W dużej mierze jest ona tworzona przez stosunkowo wąskie grupy i środowiska, wytwarzające własne kryteria ocen, hierarchie, estetykę, nawet ideologie, często odbiegające od gustów czy wrażliwości dużych grup społeczeństwa, często wtórne wobec rozmaitych mód zagranicznych, nastawione jedynie na akceptację środowiskową (np. poprzez mechanizm festiwalowy), a jednocześnie wymuszające branżowy konformizm... W wolnym społeczeństwie nie jesteśmy jednak w stanie powstrzymać kogoś, kto uważa, że poprzez taką czy inną ekspresję, prezentację czy prowokację rozwija się sztuka. Inna sprawa, czy to nadal jest sztuka...


A finansowanie?


- Prowadzimy aktywną politykę mecenatu państwa i w tym zakresie też dokonaliśmy pewnej korekty. Finansujemy instytucje kultury, które nam podlegają, w oparciu o umowy, i to jest finansowanie stale. Dotujemy też rozmaite projekty w ramach 34 programów ministra, MKiDN i instytucji z nami związanych. To jest pewnie kilkanaście tysięcy decyzji finansowych rocznie. Instytucje otrzymujące środki publiczne są niezależne i wolne w swojej ekspresji artystycznej i w związku z tym czasami różne dziwne czy nieakceptowane przez nas rzeczy się zdarzają. Akurat wystawa w Galerii Arsenał w Białymstoku nie była przez nas finansowana. Mimo to instytucja umieściła tam nasz logotyp i nieprawdziwą informację o finansowaniu. My faktycznie przekazaliśmy pieniądze na kilkanaście wydarzeń organizowanych w ramach Festiwalu Wschód Kultury w Białymstoku, ale były to konkretne, wybrane wydarzenia. Z tą wystawą, z tą instalacją nie mieliśmy nic wspólnego. W ładzie demokratycznym nie jesteśmy w stanie kontrolować każdej instytucji kultury ani nawet każdego przedsięwzięcia realizowanego ze środków budżetowych, bo nie ma takiej możliwości. Nie zawsze możemy też odebrać finansowanie.


Dlaczego?


- Bo działamy w określonych regułach prawa. Bo polskie sądy działają tak, jak działają. Podam przykład. Mamy przegrany w dwóch instancjach proces z Festiwalem Malta w Poznaniu o cofnięcie dotacji, gdyż w założeniach programowych tego festiwalu wpisano m.in. dążenie do porozumienia i dialogu, a -już po podpisaniu z nami umowy -jeden z kuratorów festiwalu, Oliver Frljić, nie dość, że dwukrotnie wywołał niebywały skandal: „Klątwą" w Teatrze Powszechnym w Warszawie i spektaklem „Nasza przemoc, wasza przemoc" w Bydgoszczy, ewidentnie skłócając publiczność, bulwersując opinię społeczną, nawołując do przemocy, a nawet zbrodni, i tym samym świadomie zadając ból wielu ludziom, to jeszcze publicznie wypowiadał się, że nie interesuje go porozumienie społeczne, tylko konflikt. Tym samym - moim zdaniem - ewidentnie złamano zawartą z ministerstwem umowę, zaangażowano do pracy przy festiwalu organizowanym za publiczne pieniądze człowieka, który, jak się okazało, chce wywoływać konflikty i skłócać ludzi, co jest sprzeczne z deklarowanymi w momencie podpisywania umowy z ministerstwem celami imprezy. Ale sądy zrobiły z tego kpinę.


Kluczową rolę pełnią zatem zarządzający instytucjami kultury?


-  Tak. Od nich wiele zależy. Przy czym dyrektorzy powoływani są na określoną kadencję i są niezależni w sensie prawnym; w trakcie kadencji bardzo trudno ich odwołać. Politykę kulturalną kształtujemy również m.in. poprzez wspomniane programy ministra. Co roku przekazujemy prawie 250 min zł na najróżniejsze wydarzenia i przedsięwzięcia z zakresu kultury w całym kraju. Tutaj dokonaliśmy znacznej korekty, jeżeli chodzi o przesunięcie środków na te projekty, które uważamy za wartościowe, cenne, a które były pomijane i wykluczane przez naszych poprzedników przez lata.


Czy decentralizacja na poziomie samorządów służy kulturze?


- Nie służy w tym sensie, że na pewno decentralizacja bardzo osłabiła kulturę finansowo. Samorządowe instytucje kultury są często chronicznie niedofinansowane. Z tego powodu wiele instytucji samorządowych wzięliśmy na współprowadzenie - czyli uzupełniliśmy ich budżet tak, aby mogły realizować ciekawe projekty, często o wymiarze ponadregionalnym.


Na czym polega mecenat i polityka kulturalna kierowanego przez Pana resortu?


- Właśnie m.in. na powoływaniu nowych instytucji, które rozwiązują pewne problemy i mają tworzyć wartości, a także integrować środowiska wokół tych wartości. Powołaliśmy, przykładowo, razem z NSZZ „Solidarność" Instytut Dziedzictwa Solidarności w Gdańsku. Uważamy, że to dziedzictwo nie zostało w pełni wykorzystane. Powstał też Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I.J. Paderewskiego, który wypełnia białą plamę naszej wspólnej pamięci, z której myśl narodowa została podwójnie wykluczona - poprzez skazanie jej na zapomnienie i poprzez nadanie jej jedynie negatywnych konotacji. Dzisiaj potrzebna jest debata w tej sprawie i temu również służy ta instytucja.
Od kilku lat działa już Instytut Pileckiego, który ma swoją filię w Berlinie, kolejne powstaną w Nowym Jorku i Izraelu - ale także w Augustowie, by wzmocnić pamięć o obławie augustowskiej. W Warszawie Instytut już niebawem będzie miał dodatkową przestrzeń wystawienniczą w Domu Bez Kantów - miejscu bardzo atrakcyjnym turystycznie. Powołaliśmy też Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki, bo nasza przestrzeń publiczna jest bardzo zaniedbana. Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika" wspomaga działalność w zakresie ochrony polskiego dziedzictwa za granicą. Wspólnie z Ośrodkiem Karta powołaliśmy nową instytucję - Centrum Archiwistyki Społecznej. Tę listę można by długo kontynuować...


Drugi obszar to muzea.


- Realizujemy obecnie 94 nowe inwestycje o bardzo różnej skali, zaczynając od budowy całkiem nowych muzeów, po generalne remonty i przekształcenia własnościowe. W 100-lecie Bitwy Warszawskiej miało miejsce symboliczne otwarcie Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, a w przededniu 100. rocznicy urodzin Świętego Papieża Polaka otworzyliśmy Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. W Toruniu budujemy wraz z Fundacją Lux Veritatis Muzeum Pamięć i Tożsamość im. Jana Pawła II. W dawnym więzieniu w Ostrołęce powstaje Muzeum Żołnierzy Wyklętych - budynek jest już gotowy, trwa budowa ekspozycji. W Ostrowi Mazowieckiej powstało Muzeum - Dom Rodziny Pileckich, tam również trwają prace nad wystawą stałą. Jest też już gotowy budynek i scenariusz wystawy Muzeum Sybiru w Białymstoku powstający przy znaczącym wsparciu MKiDN, a w Lublinie budujemy Muzeum Kresów - oddział Muzeum Narodowego w Lublinie, które powołaliśmy w tym roku, podnosząc status Muzeum Lubelskiego. Powstaje Muzeum w Piaśnicy upamiętniające tragiczny los polskiej inteligencji na Pomorzu po wybuchu II wojny światowej, na Westerplatte ruszyły procedury związane z budową Muzeum Pola Bitwy. Dzięki rozpoczętym w 2016 r. badaniom archeologicznym na terenie dawnej Wojskowej Składnicy Tranzytowej 80 lat po wybuchu II wojny światowej odnaleźliśmy szczątki obrońców Westerplatte, dopiero teraz będziemy mogli spłacić nasz dług wobec nich i godnie ich pochować.
W Warszawie będzie Muzeum Getta Warszawskiego - trwały ślad po 400 tys. polskich obywateli, zamordowanych Żydów warszawskich. Instytucja już została powołana, a Muzeum powstaje w budynku dawnego Szpitala Dziecięcego im. Bersohnów i Baumanów w Warszawie. W obszarze muzeów martyrologicznych wzięliśmy na współprowadzenie m.in. muzeum w Treblince, muzeum w Rogoźnicy oraz Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach. Z innych placówek warto wskazać na bardzo ciekawe muzea podlaskie, sandomierskie czy przemyskie, które od niedawna współprowadzimy.


A co z Muzeum Techniki w PKiN w Warszawie, któremu groziła likwidacja?


-  Uratowaliśmy je, spłacając dług NOT w wysokości 7 min zł, jest wyremontowane, na wiosnę szykujemy nową wystawę stałą. To szalenie ważne muzeum, prezentujące historię polskiej myśli technicznej, polskiego przemysłu. Powstanie też nowa siedziba muzeum na błoniach Stadionu Narodowego -już przed wojną były takie plany, wybuch wojny uniemożliwił planowane na wrzesień 1939 r. rozpoczęcie tej inwestycji. Teraz, po latach, do tego wracamy.


Warszawa będzie mieć nowy ciekawy punkt na Pradze.


-  Tak, doskonale skomunikowany z centrum. Na błoniach planujemy też budowę hali sportowej i centrum kongresowego. Ale prawdziwym parkiem muzealnym, i to już w nieodległej przyszłości, będzie warszawska Cytadela, gdzie powstaje obecnie największe polskie muzeum - Muzeum Historii Polski, opowiadające o całej naszej historii. A obok MON buduje nową siedzibę Muzeum Wojska Polskiego. Tworzymy także Muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie (również inwestycja MON), powstało Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL na Rakowieckiej (Ministerstwo Sprawiedliwości), po latach uruchomiliśmy już pięknie odnowione Muzeum Czartoryskich w Krakowie, zabieramy się właśnie za remont hotelu Cracovia w tym mieście na potrzeby Muzeum Designu i Architektury.


Cały czas powstają też nowe instytucje kultury.


- Tak, utworzyliśmy wiele nowych instytucji, takich jak Polska Opera Królewska czy Instytut Literatury. Wzięliśmy na współprowadzenie łącznie 34 nowe instytucje - muzea, teatry, zespoły muzyczne, filharmonie. Wspieramy je na tyle, na ile możemy, bo to właśnie instytucje mogą realizować i rozwijać wartości, chronić je w kryzysie.
Współczesna kultura jest obszarem wielkich zróżnicowań, wymaga debaty. Jak mamy debatować, jeśli odbiera się nam język, a dyskusję zamienia w pałkowanie i manipulacje, absurdalne oskarżenia o antysemityzm czy homofobię, jak mamy się porozumieć? W ten sposób tworzy się świat osaczony. Trudno jest rozmawiać z ludźmi, którzy obrzucają nas błotem, mówią głupstwa, porównują naszą politykę do najgorszych doświadczeń historycznych, stygmatyzują, odmawiają prawa do obrony. Na tym poziomie dyskusja na argumenty jest właściwie niemożliwa. A jednak jest konieczna. Przekształcamy i tworzymy instytucje polskiej kultury właśnie po to, by edukować, racjonalnie przekonywać, diagnozować, rozmawiać i debatować o najważniejszych sprawach i wartościach.


Dziękujemy za rozmowę.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji