Artykuły

Martwy Malambo

"Kowal Malambo" w reż. Ondreja Spisaka w Laboratorium Dramatu w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku.

Sztuka Słobodzianka w reżyserii Spisaka nie prowokuje do refleksji.

Opowieść o starym kowalu, co to miotał się pomiędzy świętymi i diabłami, z każdym próbując ubić interes, podpisując cyrografy, pretenduje do rangi moralitetu. Pretenduje, bo moralitetem nie jest. Tadeusz Słobodzianek wyraźnie preferuje wśród swych utworów tę właśnie sztukę, choć ma w dorobku wiele znacznie bardziej udanych. "Kowal Malambo" nie wnosi bowiem niczego nowego, usypia, zamiast prowokować do refleksji. Był sobie kowal, ani dobry człowiek, ani zły. I co z tego. Próbował sprzedać duszę? No to świetnie. Kiedy nie chcieli go ani w niebie, ani w piekle, odtańczył pożegnalne malambo. Niech mu ziemia lekką będzie.

Koncept dramaturgiczny jest w tekście Słobodzianka wątły, brakuje kulminacji i choćby namiastki tajemnicy. Kowal wraz z jego psem nie interesują nas ani trochę. Gromadka drugoplanowych postaci pełni funkcję tła i przy niej pozostaje. Autor zdradza zresztą, że nie wyobrażał sobie dotąd "Kowala Malambo" w teatrze żywego planu. Sądził, że właściwym dla niego miejscem jest raczej scena lalkowa. Nie mylił się. Być może konwencja teatru lalkowego nadałaby utworowi tak potrzebną lekkość, zatuszowała chociaż w pewnym stopniu jego słabości. Konfrontacja z aktorami wypada bowiem fatalnie. Zdania zgrzytają im w ustach, relacje między bohaterami tchną fałszem. Nie da się ukryć sztuczności.

Reżyser Ondrej Spisak, słowacki artysta wyspecjalizowany w twórczości Słobodzianka (zrobił znakomitego "Merlina" w Narodowym, niedawno pokazywał w Warszawie świetnego "Proroka Ilję" z Nitry), nie dał niestety za wygraną. Przekonał autora sztuki, że warto spróbować jej na zwykłej scenie i stąd premiera w Laboratorium Dramatu. Poprzedzona długimi przygotowaniami, laboratoryjnymi próbami nad Wigrami. Cała para poszła w gwizdek. Spisak nie znalazł bowiem właściwego klucza do dramatu, a być może ze względu na jego braki znaleźć go nie mógł. Skończyło się na pozorowanej lekkości, udawanym wdzięku. Aktorzy dwoją się i troją, ale i tak wypadają śmiesznie.

"Kowal Malambo" z warszawskiego Laboratorium za wszelką cenę bowiem chce się podobać. Mniemam, że w sztuce Slobodzianka dostrzegł Spisak materiał na spektakl "sympatyczny". Taki, w którym śmiesznemu kowalowi (Mariusz Saniternik) towarzyszy jeszcze bardziej zabawny pies (Bogdan Słomiński). Ta dwójka spotyka pociesznego Pana Jezusa (Robert Zawadzki), który podróżuje na Ośle (Zbigniew Dziduch). Ten, chcąc koniecznie udowodnić, że jest osiem, przez cały czas powtarza "i ha ha". Diabeł

(ten sam Dziduch) też jest groteskowy. Słowem, zabawa na całego.

Kłopot tylko w tym, że to najwyżej średnia zabawa. Nie śmieszą powtarzane w nieskończoność grepsy, nie sprawdza się na scenie konstrukcja sztuki, która każe bohaterom powracać wciąż w te same miejsca i mówić te same słowa. Zamiast satysfakcji wywołuje to tylko coraz większą irytację.

Jedno, co w przedstawieniu Spisaka się udało, to tańce. Aktorzy tańczą malambo w świetnej choreografii Anny Iberszer - znakomicie i doskonale w tańcu wyglądają. Aż chciałoby się zacząć wyklaskiwać rytm.

Owe miarowe oklaski, właściwe dla zupełnie innego teatru, byłyby tu absolutnie na miejscu. "Kowal Malambo" udaje bowiem widowisko, którym nie jest. Chce, będąc spektaklem "sympatycznym", być jeszcze moralitetem, poważnie traktowaną Sztuką. Nie jest. To tylko wydmuszka, z wierzchu fragmentami ładna, ale w środku pusta.

"Kowal Malambo" w interpretacji Spisaka rozczarowuje dodatkowo, bo to teatr bezpieczny, nie wadzący się z nikim, wprowadzający w stan odrętwienia. Zupełnie inny niż większość poprzednich inscenizacji Laboratorium Dramatu, któremu patronuje Tadeusz Słobodzianek. Tamte spektakle według sztuk młodych polskich autorów, choć niedoskonałe, pulsowały życiem. "Kowal Malambo" - wesoły i roztańczony - jest teatrem martwym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji