Artykuły

Szansa dla Krakowa

To wygląda tak pięknie, że aż nieprawdopodobnie. Budujemy nową operę, do wzięcia jest wybitny artysta - więc składamy mu propozycję. Nie chcemy opery prowincjonalnej, biednej, nic nieznaczącej. Znajdziemy pieniądze, bo zdajemy sobie sprawę, że opera to rzecz kosztowna. Władze Małopolski popisały się i szybkim działaniem, i orientacją w rynku sztuki - komentarz Joanny Targoń w Gazecie Wyborczej- Kraków.

Krakowska opera w ciągu ostatnich lat była bez wątpienia sceną prowincjonalną. W najlepszym razie powstawały tu spektakle przyzwoite, często zaś żenujące - jak "Norma" czy "Aida", zrobione na zamówienie holenderskiego impresaria. Pracowali tutaj reżyserzy czy scenografowie drugiego bądź trzeciego sortu (a przecież w latach 60., za dyrekcji Korda, była to scena niebojąca się eksperymentów, żeby wspomnieć tylko spektakle Kantora czy Szajny). Ostatnią premierą operową był odgrzany po 12 latach "Faust", a na co dzień w repertuarze wciąż pozostają tak leciwe spektakle jak 20-letnia "Traviata" czy niewiele młodsza "Carmen", w anachronicznych, nieciekawych inscenizacjach.

W Krakowie jakby zapomniano, że opera to nie tylko muzyka, ale i teatr - a widzowie, nie ruszając się z domu, mogą oglądać w kablówce czy na DVD dzieła operowe wybitnych reżyserów. Mogą też ruszyć się z domu, pojechać do Warszawy i przekonać się, że opera może wyglądać zupełnie inaczej niż w Krakowie. Tak też robiłam - obejrzałam większość spektakli Mariusza Trelińskiego. Po doświadczeniach krakowskich były jak wejście w inny świat - wielka wyobraźnia, wrażliwość na muzykę, umiejętność komponowania efektownych (a nie efekciarskich) scen, gry z operową konwencją. No i znakomite scenografie Borisa Kudlicki, perfekcyjne światła, śpiewacy bez operowej sztampy. To Treliński - reżyser. Pierwszy (i jak się okazało - ostatni) sezon Trelińskiego jako dyrektora rokował jak najlepiej. Treliński zaprosił do współpracy Krzysztofa Warlikowskiego i Achima Freyera, rozpoczął cykl "Terytoria", prezentując współczesne, rzadko lub wcale niewykonywane dzieła (w tym dwie prapremiery młodych polskich kompozytorek).

No i - co ważne - dzięki spektaklom Trelińskiego i Warlikowskiego do warszawskiej opery zaczęła chodzić inna publiczność - młoda, żywo reagująca, tłumnie obsiadająca schody i przejścia. Nie tylko na premierach. Jest szansa, że podobnie będzie w Krakowie. Oby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji