Artykuły

Piotr Szczepanik. Bard, który uciekł od sławy

W wieku 78 lat zmarł Piotr Szczepanik, który dla milionów Polaków różnych pokoleń najpiękniej i najszczerzej śpiewał o miłości.


„Kochać, jak to łatwo powiedzieć, kochać, to nie pytać o nic" – ponad pół wieku temu śpiewali z nim wszyscy. A były jeszcze „Żółte kalendarze", „Goniąc kormorany", „Nigdy więcej" czy prośba do ukochanej, by kiedy miłość się skończy, przysyłała choć „Puste koperty".


Był doskonałym produktem rodzącego się w Polsce nowoczesnego show-biznesu. Gdy w latach 60. szalał u nas big beat, twist, gdy najpopularniejszym instrumentem stały się elektryczne gitary, pojawił się młody blondyn w ciemnym garniturze, który przytulony do mikrofonu ciepłym głosem śpiewał swe liryczne wyzwania.


Wykreował go Andrzej Korzyński, który kierował wówczas Studiem Rytm przynależącym do redakcji młodzieżowej Polskiego Radia. To on skomponował dla niego pierwszy przebój, piosenkę 1965 roku – „Żółte kalendarze", a potem m.in. „Kochać". Teksty pisali dla Szczepanika najlepsi, wcale nie młodzieżowi autorzy, a Studio Rytm było wyrocznią w sprawach muzycznej mody.


Piotr Szczepanik nie wziął się jednak znikąd. Podczas studiów (historia sztuki na KUL) występował w uczelnianym kabarecie, zdobył nagrodę na Festiwalu Piosenkarzy Studenckich w Krakowie w 1963 roku. Kilkanaście miesięcy później był gwiazdą, jego pierwsza płyta, tzw. czwórka, rozeszła się w nakładzie 600 tys. egzemplarzy.


On jednak źle czuł się w roli idola. Miał nieduży głos, ograniczający jego możliwości repertuarowe, a jak przyznał po latach, nie chciał bez przerwy śpiewać jedynie o miłości. Zdecydowanie bliższe były mu ballady i tzw. poezja śpiewana. Sięgał po wiersze najwybitniejszych autorów.


Z takimi propozycjami nie mieścił się w głównym nurcie estradowym. Już zatem w latach 70. masowa widownia coraz mniej wiedziała o jego nowych dokonaniach. On nie narzekał, nie lubił tłumów, także prywatnie. Zaszył się z dala od wielkich miast, jego pasją stały się też konie.


Gdy w 1980 roku wybuchła Solidarność, współorganizował Festiwale Piosenki Prawdziwej, a w stanie wojennym – w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. W kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy odpowiadał za kontakty ze środowiskami twórczymi. Zasiadał w komitetach poparcia w wyborach prezydenckich Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Ze swoimi preferencjami politycznymi także jednak starał się nie afiszować publicznie.


Artystycznie czuł się spełniony. Miał zresztą tę satysfakcję, że najpiękniejsze piosenki, które wykonywał, przetrwały próbę czasu i są nadal chętnie słuchane.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji