Artykuły

Protęczowy i antywychowawczy


Teatr jest dzisiaj forum dla jednej ideologii – lewicowo-liberalnej.


Zacznijmy od pytania: czy kultura – a w niej teatr – może wychowywać i uczyć życia, kształtować światopogląd, formować mentalność? Krótko mówiąc, czy teatr może być nauczycielem życia, czy ma po temu narzędzia? Oczywiście może. Zależy tylko, jakiego życia, w którą stronę kierującego swoich „uczniów”, czyli widzów. Pisząc o kulturze, koncentruję się głównie na teatrze. Jest to bowiem ta dziedzina sztuki, a szerzej kultury, którą można określić jako syntezę różnych sztuk, albowiem na scenie teatralnej spotykają się literatura, muzyka, sztuki plastyczne, taniec, wiele różnych segmentów tworzących obraz kultury danego czasu, epoki.


Ponadto w teatrze spotykają się „na żywo” dwie grupy społeczne, z których jedna jest nadawcą, bo nadaje komunikat (scena, aktorzy), a druga jest odbiorcą, bo ów komunikat odbiera (widownia). Teatr jest właściwie jedyną dziedziną sztuki i w ogóle kultury, która najskuteczniej oddziałuje na odbiorcę, czyli na nas – publiczność na widowni. W tym samym bowiem czasie odbywa się proces formowania postaw światopoglądowych, estetycznych, etycznych widzów. Formujący (scena, aktorzy) i formowani (publiczność) znajdują się w tym samym czasie i w tym samym pomieszczeniu. A więc jedność miejsca, czasu i akcji, by odnieść się do znanej antycznej zasady trzech jedności (tutaj „akcję” rozumiem jako proces formowania widza).


Zdradzona misja


Żyjemy w okresie wojny kulturowej, czy jak kto woli – cywilizacyjnej. To czasy chaosu i to nie przypadkowego, lecz zaprogramowanego. Wyraźnie pokazuje to obecnie teatr. Także inne sztuki, ale teatr najbardziej wyraziście. Chaos jest jednym z narzędzi, którym posługuje się dziś cała kultura w celu dezorganizacji życia zarówno w przestrzeni artystycznej czy intelektualnej, jak i edukacyjnej (szkolnictwo, uczelnie wyższe) oraz społecznej. Teatr dziś (i szerzej kultura) nie ma nic wspólnego z misją, którą powinien realizować, bo po to przecież istnieje od wieków. Mieści się w niej element wychowawczy. Zadaniem przynależnej teatrowi misji jest budzenie świadomości narodowej, kształtowanie naszej tożsamości, wychowywanie. I nie tylko młodzieży, choć o nią najbardziej chodzi i ona też stanowi główny trzon publiczności teatralnej. I nie tylko teatralnej, bo to także najszerszy odbiorca innych sztuk. W tej sytuacji odpowiedź na pytanie, czy teatr poprzez środki artystyczne realizuje dziś swoją misję w takim właśnie wymiarze, jest niestety negatywna (dotyczy to też ogólnie kultury). Teatr (poza nielicznymi wyjątkami) kształtuje dziś tożsamość antynarodową i oddziałuje antywychowawczo. Zarówno ze względu na treści, jakie przekazuje (celowo dobierany repertuar), jak i formę: kształt inscenizacyjny spektaklu, sposób gry aktorów, scenografia, dobór muzyki itp.


Zasłanianie się twórców teatru wolnością artystycznej ekspresji jest fałszywym usprawiedliwieniem. Bo absolutyzowana wolność oderwana od prawdy jest zaprzeczeniem sztuki i działa niszcząco na samą sztukę, a przede wszystkim na człowieka, formując go w złym kierunku. A ponieważ teatr (poza nielicznymi wyjątkami) jest dziś silnie zideologizowany, pozostając pod ogromnym wpływem środowisk neomarksistowsko-liberalnych, toteż przekaz, jaki płynie ze sceny, jest podporządkowany tejże ideologii. Można powiedzieć, że teatr jest dzisiaj forum dla jednej ideologii – lewicowo-liberalnej, w ramach której realizuje ideologię gender, LGBT itd. Obecnie w rzadko którym przedstawieniu nie ma elementów propagujących owe tęczowe ideologie – czy to wprost w obrzydliwych obscenach, niedwuznacznych zachowaniach aktorów na scenie, czy poprzez tęczowe rekwizyty.


Zresztą, cóż powiedzieć, kiedy sama pani rektor Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, Dorota Segda, zawiesiła na budynku Akademii tęczową flagę, propagując w ten sposób tę niszczycielską i nieludzką ideologię.


Jawi się zatem pytanie: w jakim kierunku jest dziś wychowywana i uczona młodzież aktorska i reżyserska? Jakie wartości będzie wdrażać w swojej przyszłej pracy artystycznej? Czy pani Segda ma prawo narzucać tym młodym ludziom, jeszcze nie do końca przecież ukształtowanym artystycznie, wchodzącym dopiero w tę dziedzinę, swoje polityczne poglądy? A gdzie neutralność światopoglądowa, do której studenci uczelni mają pełne prawo? O ile wiem, pani Segdzie włos z głowy nie spadł za indoktrynowanie młodzieży w podległej sobie uczelni.


Narzędzie destrukcji


Teatr kiedyś poszukiwał prawdy o człowieku, pokazywał go jako istotę integralną pod względem duchowym, emocjonalnym i fizyczno-cielesnym. Dziś odjął człowiekowi jego wymiar transcendentalny i zredukował go wyłącznie do biologii. Ponadto bierze udział jako strona czynna w rewolucji homoseksualnej, propagując bluźniercze akty tejże rewolucji, ataki na wartości fundamentalne, na Kościół, na rodzinę. Ta rewolucja to właściwie już wojna cywilizacyjna. Presja aktywistów LGBT, lobby homoseksualnego na kształt teatru, a tym samym kultury jest silna, bo ma nie tylko wsparcie międzynarodowe i płynące stamtąd pieniądze (vide fundacje George’a Sorosa), ale niestety także przyzwolenie państwowe i społeczne u nas.


Co teatr oferuje dziś młodym ludziom jako swoim widzom, swojej publiczności? Czy pomaga młodzieży poznawać życie w prawdzie, uczyć właściwych postaw? Czy uwrażliwia tych młodych ludzi na piękno, dobro, prawdę, czyli triadę, która jest warunkiem sine qua non dzieła sztuki? Przy czym piękno należy tu rozważać nie tylko w kategoriach estetycznych, ale chodzi też o piękno w wymiarze transcendentalnym, moralnym – jako piękno sumienia. Dzieło tworzone w oderwaniu od prawdy nie przynosi żadnego pożytku, jedynie szkody. A demoralizujące akty twórcze niszczą dobro i nie rozwijają w artyście człowieczeństwa. Zatem, czy teatr może być dla tych młodych ludzi nauczycielem moralności, nauczycielem życia? Czy obecny teatr poprzez swoje przedstawienia spełnia wychowawczą misję – nie w sensie nachalnego dydaktyzmu, lecz w szerokim tego słowa znaczeniu, bo taka misja przecież była od zarania wpisana w funkcję teatru jako sztuki.


Odpowiedź na wszystkie pytania pozostaje tylko negatywna. Bo czego ci młodzi ludzie mogą nauczyć się dziś w teatrze? Nienawiści do własnej Ojczyzny, do Kościoła, a nawet do rodziców (wszak normalna rodzina w przedstawieniach pokazywana jest wyłącznie w skrzywieniu, jako toksyczna, natomiast pozytywnie ukazywane są związki homoseksualne). Mogą mieć problemy z własną tożsamością, w tym płciową, oswoić się z zachowaniami dewiacyjnymi, homoseksualnymi itd.


Trwamy w Roku Świętego Jana Pawła II, który postrzegał sztukę jako jedną z przestrzeni, która może wpłynąć na odrodzenie człowieka, bo jak pisał: „piękno zbawi świat”. Godzi się tu przypomnieć stanowisko św. Jana Pawła II w kwestii sztuki i misji artystów. Papież w słynnym liście do artystów pisał: „Społeczeństwo potrzebuje artystów, którzy zabezpieczają wzrastanie człowieka i rozwój społeczeństwa poprzez ową wzniosłą formę sztuki, jaką jest sztuka wychowania”.



Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji