Artykuły

Płock. Premiera „Gdyby można było…” w Teatrze Dramatycznym

7 sierpnia w Teatrze Dramatycznym odbędzie się premiera spektaklu „Gdyby można było…” w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich. Kolejne spektakle 8, 9, 29 i 30 sierpnia – za każdym razem początek o godz. 19.


- Mam wrażenie, że wszyscy bacznie obserwują każdy mój ruch - mówi Helena, a właściwie wcielająca się w tę postać aktorka płockiego teatru Sylwia Krawiec. - Okrutnie obeszło się życie z Andrzejkiem. Młody czarujący chłopiec poznaje mnie, Żydówkę, aby z mojego powodu zginąć. W momencie, kiedy dotarłam z matką do jako tako bezpiecznej przystani. Matuszkiewiczowa odnajduje dziennik Andrzejka. Dużo w nim o mnie. O naszej miłości.


Zbliża się pierwsza premiera sezonu w płockim teatrze. Podczas spektaklu będzie bardzo kameralnie, na widowni zasiądzie ok. 40 osób.


Raczej nie oczekujmy wiernej adaptacji książki Heleny Bodek „Jak tropione zwierzęta”; to bardziej sztuka napisana w oparciu o wspomnienia, z myślą o jej wystawieniu na scenie. Przedstawienie, które już niebawem, w najbliższy piątek będzie miało swoją premierę, stanowi również kolejny przejaw współpracy między teatrem a płockim Muzeum Żydów Mazowieckich. Z tej współpracy są efekty, „rodzi się teatr”.


Informację o istnieniu książki autorstwa Heleny Bodek dostali w teatrze od Mariusza Wojtalewicza i Rafała Kowalskiego z Muzeum Żydów Mazowieckich. – Usłyszałem: Szymon, jest taka książka, przyjdź, porozmawiamy – opowiadał Szymon Cempura podczas konferencji prasowej połączonej z pokazaniem krótkiego fragmentu spektaklu.


– Gdzieś w czeluściach łódzkiej biblioteki znaleziono jeden egzemplarz – dodała wcielająca się w postać Heleny aktorka, Sylwia Krawiec, natomiast Cempura uzupełniał: – Książka w zasadzie nie do zdobycia, informacja o niej przeszła z Muzeum Mazowieckiego do Muzeum Żydów Mazowieckich, następnie do nas, do teatru.


– Na początku mieliśmy czytać fragmenty w muzeum, ale kiedy z Szymonem zasiedliśmy do tego tekstu, zaznajomiliśmy się z historią, zrozumieliśmy, że trzeba ją przedstawić w szerszym kontekście. Najlepiej w realiach teatralnych. Bo te wspomnienia są niesamowite! – zapewniała Sylwia Krawiec.


Helena – Chaja Cynamon – polska Żydówka wraz z matką przeżyła Holokaust. Helena, którą poznają widzowie, ma dwadzieścia kilka lat. - Kiedy wybucha wojna, ona po prostu ucieka przed śmiercią – kontynuowała Krawiec. – W tym wieku powinna cieszyć się życiem, bawić, a przyszło jej zmierzyć się z bardzo trudnymi problemami.


Dość szybko zaczęły się przymiarki do przeniesienia tekstu na scenę teatralną. Ostatecznie przy aprobacie dyrektora teatru Marka Mokrowieckiego stanęło na realizacji w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich. A to już oznacza, że to sami aktorzy dbają o każdy etap przygotowań „od świateł poprzez inscenizację, dotarcie do właściwych muzyków, z którymi można się porozumieć, po promocję czy łączenie z innymi wydarzeniami”.


Za opracowanie muzyczne odpowiadał Krzysztof Jaszczak, o muzykę zadba Edward Bogdan.


Skąd tytuł „Gdyby można było...”? Aktorka dopowiadała: – Moja bohaterka otrzymała ostatni list od ojca. Kończy się na takim niedokończonym zdaniu „gdyby można było”, które ją męczy przez całe życie. Nie wie, o co ojciec chciał poprosić. Poczuliśmy, że to zdanie jest takim sygnałem, aby pamiętać o tym ciężkim czasie, wspomnieć tego ojca i Helenkę. Aby cały czas pamiętać… Do tego właśnie zachęcamy.


Chodzi o to, aby dostrzegać dwie strony medalu. W czasie wojny jedni Żydom pomagali, byli im życzliwi, drudzy już niekoniecznie.


– Przyczyniali się do tego, aby tych Żydów wydawać i zabijać. Relacje polsko-żydowskie były różne w czasie wojny. Ten spektakl, mam nadzieję, że nie będzie żadną laurką, ale też nie okaże się jednym wielkim hejtem oskarżającym, tylko połączeniem jednego i drugiego. Ten tekst Heleny Bodek jest wiarygodny – podkreślał Rafał Kowalski.


Co ich ujęło w tekście? – Nie ma w nim oceniania konkretnych osób czy narodowości. Po prostu mówimy o tym, jak było – wskazywała Sylwia Krawiec. – A jeśli już oceniamy, to postawę ludzką. Zdarzało się, że bohaterce potrafił pomóc nawet esesman, bo miał ludzki odruch, a nie rodzina. Dlatego nie chcemy oceniać, tylko po prostu przedstawić tę historię, opowiedzieć o kondycji ludzkiej.


Z kolei Szymon Cempura podsumował: – Gdyby można było być człowiekiem (dla człowieka). To jest w naszym myśleniu ukryte.


I jeszcze jedno: jest to historia bardzo lokalna, działa się obok nas. Mówi się o Płocku, Gąbinie, Bielsku, Raciążu, Drobinie, Włocławku.


Sztuce będzie towarzyszyła wystawa „Szuflada” - do obejrzenia w teatralnym foyer. Jej autorzy przypomną zdjęcia Żydów, którzy „z ulic Płocka praktycznie zniknęli”. Powrócą do fotografii, które były już w 2017 r. przez kilka miesięcy pokazywane w Muzeum Żydów Mazowieckich. Później zostały schowane…


– Tytuł wystawy nie jest przypadkowy – wyjaśniał Rafał Kowalski, zastępca kierownika MŻM. - Te fotografie wzięły się z szuflad osób, które odwiedzałem pisząc moje książki o żydowskiej przeszłości Płocka.


Premiera „Gdyby można było…” odbędzie się w teatrze 7 sierpnia, kolejne spektakle 8, 9, 29 i 30 sierpnia – za każdym razem początek o godz. 19.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji