Artykuły

Warszawa. Irena Kwiatkowska kończy 94 lata

Wspaniała, uwielbiana Irena Kwiatkowska wystąpi w specjalnym spektaklu "Zielonej Gęsi" Gałczyńskiego. Odbędzie się on w 94. rocznicę urodzin artystki - w niedzielę, 17 września w Teatrze Polskim w Warszawie.

Reżyseruje Jarosław Kilian. Jubilatka zagra Hermenegildę Kociubińską, postać specjalnie dla niej stworzoną przez poetę.

O wielkiej artystce polskiej sceny i kabaretu mówią aktorzy:

- Jest autorytetem w dziedzinie aktorstwa komediowego - zapewnia Hanna Śleszyńska. - Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją na scenie w tekstach Gałczyńskiego, popłakałam się ze śmiechu. Zawsze fascynuje i przykuwa uwagę. Wszyscy moglibyśmy życzyć sobie kondycji, jaką dysponuje.

- Pani Irena Kwiatkowska to dla mnie wulkan energii i żywioł wdzięku - twierdzi Wojciech Malajkat. - Ma wrodzoną umiejętność rozśmieszania, ale i wspaniałą wrażliwość. Jej piosenki łączą ogromną żywiołowość i temperament z liryczną zadumą i umiejętnością oddania refleksji.

- Zdawałam do szkoły teatralnej, bo od zawsze chciałam być Ireną Kwiatkowską - mówi Sonia Bohosiewicz. - Przed kilku laty z ogromnym wzruszeniem przeżyłam występ z panią Ireną na jednej scenie, choć nie w tym samym numerze. Byłam pełna podziwu dla jej kunsztu, precyzji i młodzieńczej werwy, z jaką wykonała słynną "Sierotkę". Pozostaje dla mnie niedoścignionym wzorem.

- Pani Irena przez całe moje życie była, jest i będzie - mówi Joanna Jeżewska. - Dla każdej aktorki o predyspozycjach charakterystycznych i kabaretowych jest wzorcem jak metr w Sevres. Na estradzie wśród wielu wykonawców - nawet, jak żartują, przy Kobuszewskim i Zborowskim - zawsze jest największa. Artystka z charyzmą.

- Pani Irena Kwiatkowska towarzyszy mi w życiu, odkąd w domu pojawił się telewizor, a w nim Kabaret Starszych Panów - zdradza Zbigniew Zamachowski. - Dla mnie w ogóle się nie zmienia. Zda się, że upływ czasu jej nie dotyka. Będzie trwać zawsze. Miałem sposobność odbyć z panią Ireną kilka podróży zagranicznych z kabaretem Wojciecha Młynarskiego. Pamiętam, jak z niesamowitą młodzieńczą werwą i animuszem śpiewała piosenki lub interpretowała teksty, najchętniej Gałczyńskiego.

- Jest dla mnie mistrzynią groteski - przyznaje Beata Rybotycka. - Jej sztuka nie jest imitacyjna, tylko kreacyjna. Zaciekawia życiem postaci, nie sobą prywatnie. Inspiruje mnie jej niezwykłe skupienie i perfekcja w detalach. To, co stworzyła swoim głosem, np. w "Ptasim radiu" Tuwima, to absolutne mistrzostwo świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji