Artykuły

Szykowna łobuzica

Narozrabia wszędzie: czy to zamek, czy cukiernia, menażeria, klub czy statek, Pchła Szachrajka psocić będzie. Kocha bale w karnawale, wiedeńskiego tańczyć walca, z piratami w świat wypłynąć i spienione gonić fale. Przy tym sprytna i złośliwa, jak to z pchełką zwykle bywa. Jak to ubrać, jak to skroić, by w teatrze ta Pchła mała grzecznym dzieciom grać zechciała? Nic trudnego, nic prostszego, tam tak pięknie, tam tak tłoczno, kolorowo i radośnie - do teatru proście, proście!

Anna Seniuk doskonale tłumaczy język bajkowy na teatralny. Nie szuka łatwego kompromisu, nie mizdrzy się do młodej widowni, ale i nie puszcza oka do widza dorosłego. Z pustej przestrzeni - przy współudziale fantastycznego zespołu - wyczarowuje świat migotliwych kolorów, baśniowych postaci, radosnych wyobrażeń. A wszystko to piękne, rozśpiewane, roztańczone, proste i eleganckie - takie, jaki powinien być teatr. Albo jaki mógłby być.

Rekwizyt właściwie jest jeden. To stół na maleńkich kółkach. Okazuje się, że użyty z wyobraźnią może stać się pirackim statkiem, zatłoczonym pociągiem czy podwyższeniem, na którym zasiada mały król o ogromnym, czerwonym płaszczu i przydużej koronie. A także dorożką, którą wjeżdża na scenę Szachrajka (Ewa Konstancja Bułhak) - kolorowa, szykowna panna machająca wesoło rączkami strojnymi w purpurowe rękawiczki. Cała ona jakaś gustowna, jakaś elegancka, w turkusowej sukience dopełnionej fioletowym żakiecikiem z kołnierzem, wysokimi szpilkami w tychże kolorach i żółtym kapeluszu. Ale to nic nad pozór, bo w tej barwnej elegantce drzemie dusza łobuzicy, która swe drobne usteczka w grymasie wykrzywi i słodki głosik w nosowy śpiew przemieni. A jak śpiewa! Nic dziwnego, że urokom tego głosu uległ Słoń Jombo, kroczący dostojnie po przybytkach ZOO.

Aktorzy Teatru Narodowego wzorowo portretują wesołą menażerię. Debiutujący na tej scenie Piotr Piksa jest słoniem wyśmienitym. Czarny frak, wysoki, szary cylinder, zwisający niemal do kostek popielaty szal i przydające wrażenia ciężkości olbrzymie podeszwy przyczepione do butów: oto przepis na słonia. I wzrok młodego aktora - spokojny, powłóczysty, ruchy leniwe, dostojne, kroki spowolnione, na ugiętych nogach, przyciężkawe, a eleganckie. I miłosne wyznanie skierowane do Pchły - oczywiście basem. Wtóruje mu łobuzerskie trio rozśpiewanych małp. Grający je aktorzy - Kacper Matula, Paweł Paprocki i Bartłomiej Bobrowski - uzyskują to przeistoczenie przy pomocy niewielkich, ale bardzo sugestywnych gestów. Barki do przodu, długie ręce, luźne kolana oraz przekornie przekrzywione czapki z daszkiem rewelacyjnie upodobniają mężczyzn do ruchliwych zwierzaków. Ale to dopiero początek aktorskich przeobrażeń, bowiem po wizycie w ZOO Pchła Szachrajka zapragnie zorganizować przyjęcie dla swoich owadzich znajomych. Na scenie zaroi się od motyli (kobiece trio: Paulina Korthals, Kinga Ilgner, Anna Markowicz) w prześlicznych, strojnych kapeluszach i równie wdzięcznych, zielonych robaczków, jak i urokliwych chrabąszczów, z których największą sympatię zyska Paprocki. Noszone przez niego wysokie nakrycie głowy zakończone czółkami jest tylko dopełnieniem stwarzanej przez aktora postaci. Paprocki tak bowiem splótł swe ręce na plecach, wystawiając do przodu jedynie ruchliwe palce, tak skulił się i nogi ugiął, że nie można było oprzeć się wrażeniu, jakoby cały był owadzi. I posłusznie, na wpół zgięty, zniósł ze sceny umieszczony na plecach gramofon, którym Pchła umilić chciała towarzyskie spotkanie.

Na najmniejszej scenie Teatru Narodowego wszystko tańczy, wszystko śpiewa. Przepiękne, kolorowe maski wirują na balu u Szerszenia, baby piekące ciasta wyśpiewują swoje pieśni, a kiszki zaproszonych na poczęstunek gości grają marsza ołowianych żołnierzy. Wesołe, operetkowe kompozycje Macieja Małeckiego stwarzają aktorom szansę wokalnych popisów, a jednocześnie bezbłędnie ilustrują cudowność wydarzeń. Akuratnie współbrzmi z nimi choreografia Weroniki Pelczyńskiej potrafiącej zakomponować artystów w cudne układy, których najbardziej wymownym przykładem jest podróż zatłoczonym pociągiem relacji Warszawa - Wrocław, czyli ni mniej, ni więcej jak zabawna kompozycja aktorów stojących na stole. Podróżni przepychają się, wymachują tobołkami, ktoś trzyma klatkę z kanarkiem, ktoś machnie nartami, jeszcze wciśnie się kontrabas, a maleńka biedna Pchełka siedzi na blacie, majtając nóżkami i uważa, by od nikogo nie oberwać.

Premierowa publiczność - choć na widowni przeważały "starszaki" - za każdą kolejną opowiastkę o przygodach Pchły Szachrajki dziękowała brawami. Słusznie, tak jak słuszne byłyby brawa dla Katarzyny Jabłońskiej-Kuśmierek, bowiem opracowany przez nią program należy do najlepszych, jakie mogą towarzyszyć spektaklom dla dzieci. Pomysł znów jest prosty: w obszernej broszurce zamieszczono pełny tekst wiersza Brzechwy, wytłumaczono co trudniejsze słówka, a także zostawiono miejsce na dziecka twórczość własną. "Narysuj najdziwniejsze zwierzęta, jakie znasz", "Powiadom Pchłę o przyjęciu, które organizujesz", "Zmień trójkąty w bałałajki" - brzmią zawarte w książeczce polecenia w inteligentny sposób przedłużające spotkanie najmłodszych z wesołą Pchłą. Spotkanie piękne i mądre - najlepszy mikołajkowy prezent, jaki mogły dzieci otrzymać od Teatru Narodowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji