Artykuły

Dojrzewając...

Sztukę Jona Fosse'a "Dziecko", można uznać za klasyczny melodramat, w dodatku zakończony nieznośnie dydaktyczną tezą. Ale to tylko przewrotny punkt wyjścia, z którego autor, a jeszcze bardziej - reżyser i jego aktorzy, zawiodą widza w zgoła nieoczekiwane rejony artystyczne i egzystencjalne.

Agnes i Fryderyk - dwoje rozbitków z wielkiego miasta, poznają siebie po to, by ocalić swoje dusze. Smakują miłość, pragną mieć dziecko, a tragedia poronienia, cementuje ich. związek. Psychologiczna agitka? Dokładnie odwrotnie - dająca nadzieję sztuka, w której nie brzmią fałszywe tony. Przede wszystkim, długo nic nie jest w tym uczuciu pewne. Bohaterowie są sobą zafascynowani, ale nie potrafią (i na początku nie chcą) uczuć nazywać po imieniu. W telewizyjnym przedstawieniu Mariusza Franta, dominuje cisza. Długie minuty, wypełnia tylko szum ulicy, odgłosy domowej krzątaniny, szmery szpitalnego korytarza. W tej ciszy kłębią się jednak nienazwane myśli, namiętności także czułość i oddanie. Reżyser żongluje pauzami, a widz wręcz zapomina momentami, że na ekranie, od dawna, nie padło ani jedno słowo. Zbitka zewnętrznej (pozornej) szorstkości i wewnętrznego ciepła bohaterów, zagrana jest naturalnie; jakby to była rejestracja dokumentalna, a nie teatralny spektakl.

Ten świadomy efekt formalny, Mariusz Front osiąga dwoma sposobami. Po pierwsze - pracą kamery, która do złudzenia przypomina amatorski film wideo, pełen niedoskonałości, nagłych zmian pozycji obiektywu (z góry, z boku), niezgrabnych ujęć i przypadkowych "wejść" w kadr. Chybotliwy obraz i wyblakłe kolory (tylko sen jest zrealizowany w cieplej tonacji) powiększają to złudzenie, wypracowane starannie przez Andrzeja Musiała - operatora oraz Marka Denysa - montażystę. Jeszcze ważniejsza jest jednak praca odtwórców głównych ról, którzy niczego "nie grają" (w scenicznym sensie) i niczego nie dopowiadają. Elżbieta Piekacz i Piotr Sarzyński po prostu są - naturalnie, przekonująco, jakby nie wiedzieli, że ktoś nakręca ich zachowanie i reakcje, choć każda scena i każde ujęcie zaplanowane zostało drobiazgowo.

"Dziecko" nie przypomina klasycznego przedstawienia; raczej film. Klasyfikacja gatunkowa nie ma tu chyba jednak większego znaczenia, wobec interesującej propozycji myślowej i artystycznej, opowiadającej o dojrzewaniu do bycia we dwoje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji