Artykuły

Manifest emigracyjny. Julia Lizurek

- Kursowałam dużo pociągami między tamtym miastem a Krakowem, gdzie miałam zajęcia na uniwersytecie. Byłam przygotowana na dzielenie obowiązków, ale ta praca to było jedno wielkie rozczarowanie. Mój głos jako młodej badaczki był właściwie nieustannie podważany: na poziomie merytorycznym, kiedy coś proponowałam albo pisałam teksty do programów, ale też na poziomie osobistym. Dużo państwo ostatnio piszą w "Dialogu" o przemocy w teatrach, więc nie muszę tłumaczyć, jak dyrektor potrafi niszczyć młodsze, podporządkowane mu pracownice - Justynie Jaworskiej opowiada Julia Lizurek.

Justyna Jaworska: Nie będę pani długo męczyć, żeby rozmowa nie była dłuższa od sztuki.

Julia Lizurek: Powinnam pisać dłuższe teksty? (śmiech) Lubię być oszczędna w słowach.

To nie jest wada. Najpierw panią zlokalizujemy: Kraków, Uniwersytet Jagielloński.

Zgadza się. Ósmy rok teatrologii.

O?

Tak, bo skończyłam studia, a teraz jestem na trzecim roku studiów doktoranckich i piszę pod opieką profesora Kosińskiego książkę o Teatrze ZAR z Wrocławia. To jest zespół, który buduje przedstawienia na wielowiekowej muzyce z rozmaitych tradycji, między innymi na wielogłosowych pieśniach sakralnych ze wschodnich obrządków. Zajmuje mnie jednak przede wszystkim zespołowość, która stoi u źródeł ich teatralnej pracy.

A na studiach spotkałyście się z Agatą Skrzypek, której sztukę "Narzędzia ojca" drukowaliśmy w numerze grudniowym.

Cała nasza grupa była wyjątkowa - mieliśmy zainteresowania artystyczne, pracowaliśmy twórczo, jak zespół. Wykładowczynią, która nas do tego zachęciła, była Ewa Bal; formą zaliczenia jej zajęć było napisanie dramatów. Obie z Agatą się szczególnie wtedy uaktywniłyśmy, i to razem. Mój poprzedni spektakl, który zrobiłam razem z nią na piątym roku, "Artystka zwymyśla(na)", wynikał z jej tematu magisterki. To była też moja dramaturgiczna odpowiedź na frustracje związane z produkcją innego przedstawienia. Po prostu któregoś wieczoru usiadłam i zaczęłam pisać monolog artystki, która nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom publiczności. Mam w ogóle wrażenie, że moje pisanie bierze się w dużej mierze z rozczarowania i zmęczenia...

Poziom frustracji w środowisku teatralnym jest teraz tak wysoki, że chyba każda aktorka chciałaby to zagrać.

Kto wie, może to wróci? Tekst monologu w tym spektaklu zaistniał w postaci nagrania odtworzonego z offu i był tłem dla dość awangardowej choreo­grafii, takiej ekspresji, która ciągle nie mogła się zrealizować. Agata opisała to potem teoretycznie, a ja się poczułam zbudowana faktem, że moja praca może być przedmiotem takiej analizy, że zostałam zrozumiana.

Odbiorca, który nas rozumie - bezcenne!

Rzeczywiście wytworzył się między nami wtedy rodzaj symbiozy. Udało nam się też przekroczyć podział na praktykę i teorię teatru, zazwyczaj bardzo mocny. Kiedy te pola się przecinają, możemy jako badaczki i jednocześnie twórczynie na nowo zadać sobie pytanie, po co nas w ogóle zajmuje krytyka.

Ciekawe, że w wywiadach dla "Dialogu" starsi autorzy mówią "ja" młodsze autorki mówią "my". Ten kolektywizm wydaje się pokoleniowy, ale i związany z płcią...Tymczasem pani "Manifest emigracyjny" wyraża raczej poetyckie "ja".

To dlatego, że powstawał w warunkach izolacji. Nie wiem, czy chciałabym o tym mówić i czy to w ogóle ciekawe... No dobrze, ten tekst powstał, kiedy skończyłam studia i zaczęłam pracę w zawodzie w jednym z teatrów. Kursowałam dużo pociągami między tamtym miastem a Krakowem, gdzie miałam zajęcia na uniwersytecie. Byłam przygotowana na dzielenie obowiązków, ale ta praca to było jedno wielkie rozczarowanie. Mój głos jako młodej badaczki był właściwie nieustannie podważany: na poziomie merytorycznym, kiedy coś proponowałam albo pisałam teksty do programów, ale też na poziomie osobistym. Dużo państwo ostatnio piszą w "Dialogu" o przemocy w teatrach, więc nie muszę tłumaczyć, jak dyrektor potrafi niszczyć młodsze, podporządkowane mu pracownice. Zaczęłam mieć obawy o swoje zdrowie psychiczne i zrezygnowałam z tamtej pracy. I to był taki moment szukania siebie, trochę utraty ideałów... Pisałam Manifest, żeby to jakoś przetworzyć.

Czyli jest to zapis epizodu depresyjnego po falstarcie zawodowym?

W skrócie tak.

Niestety słyszymy dużo takich historii. Najczęściej o średniej wielkości miastach, gdzie jest jeden flagowy teatr i nie ma rotacji w jego władzach. Więc to była krajowa emigracja, żaden Berlin czy Londyn?

Trochę też emigracja wewnętrzna, co nie zmienia faktu, że byłam ciągle w podróży: jeździłam jeszcze koleją do Wrocławia i do domu. Spontanicznie wyjechałam też w góry (zamiast do Madrytu na weekend majowy, bo odwołano lot) i to mnie odblokowało, wtedy powstała pierwsza scena. A cały "Manifest", chociaż krótki, powstawał jakieś pół roku. Kiedy myślałam, że już coś przerobiłam, z czymś się rozliczyłam, tematy, które podejmowałam, stany psychiczne wracały. Zrozumiałam, że takie rozliczanie z samą sobą, budowanie siebie na nowo nie ma struktury osi czasu, tylko kolistą, że to podróże po okręgu. Dlatego dodałam do monologu nawracający głos, jak gdyby z zewnątrz, który ma za zadanie wytrącać bohaterkę z jej stanowiska.

Dobrze, że pani to tłumaczy. Urzekł nas język i obrazy, ale sens pozostawał trochę zagadkowy. Myślałam, że to jest o miłości?

Doszłam do tego ostatnio. Mój partner jeszcze to zobaczył. Mnie się w ogóle wydaje, że ten tekst jest mądrzejszy ode mnie i dopiero z perspektywy czasu zaczynam go rozumieć - na przykład teraz, w czas pandemii. Kiedy już zapisałam plik w pdf i postanowiłam, że do tego nie wracam, zaczęły mi się wydarzać sytuacje, które go jak gdyby oświetlały, wydobywając nowe sensy. Wracając do pytania: ta sztuka jest o miłości w tym sensie, że pokazuje mechanizm, w jaki miłość każe nam pytać o nas samych, albo w jaki nas wykorzenia...

Aż tracimy grunt pod nogami?

Tak, przy czym to może być miłość do drugiej osoby, ale też do teatru. I powstaje pytanie, jak w systemie, w którym działamy, zachować tę miłość i nie stracić siebie.

Rozumiem: klasycznie toksyczna relacja, wszyscy mówią "uciekaj!".

Dlatego w finale ślubuję miłość sama sobie. Ale to już raczej kreacja niż moje doświadczenie. (śmiech)

Nie dopytuję o znaczenie poszczególnych scen, by nie zabić ich lekkości. Swoją drogą rzadko drukujemy tak poetyckie kawałki.

Lubię teksty, które stawiają czytelnikowi czy widzowi wyzwanie, wymagają, by włożyć w nie coś od siebie. Co jest ryzykowne, bo na przykład "Manifest" bardzo rezonuje z niektórymi osobami, które go czytały, a z innymi zupełnie nie. Jednych otwiera, innych odrzuca.

Mnie się on wydaje bardzo organiczny, wegetatywny, zanurzony w rytmie przyrody.

Sama jestem zaskoczona, jak duży wpływ mają na mnie pory roku. Muszę zacząć obserwować przyrodę, by zacząć myśleć.

Pierwsze zdanie sztuki, "piszę, zamiast myśleć" może kogoś złośliwego sprowokować do komentarza: "niestety...".

Wiem. (śmiech) Ale na przykład mój opiekun naukowy, profesor Kosiński mówi mi często, że lubi w moich tekstach to, że pisząc myślę. Pisanie służy dopiero budowaniu toku refleksji, a nie udowadnianiu tezy.

To jest właśnie organiczne.

Pewnie jakoś tak. Potrzebuję też pór roku. Opowiadałam niedawno mojej mamie, że napisałam sporo wierszy ze śniegiem w roli głównej, a że w tym roku nie było białej zimy - dużo trudniej mi się pisało. Zabrakło tej przestrzeni bieli, która mnie inspiruje. Kryzys klimatyczny przełożył się na kryzys twórczy.

Skoro już o kryzysach: jak przezwyciężyła pani tamten, zawodowy?

Fajnie się wszystko ułożyło, bo potem koordynowałam konferencję Stowarzyszenia Muzealników Polskich i obecnie pracuję w Muzeum Krakowa. Obecnie przygotowuję wystawę fotografii Krakowa autorstwa Jurka Łobazy oraz, z Kariną Janik, wystawę o inscenizacjach "Wesela". Myślimy o "Weselu" szeroko, w kierunku społecznym, z uwzględnieniem nie tylko kontekstów artystycznych. Otwarcie wystawy "weselnej" planowane jest na marzec 2021 - w sto dwudziestą rocznicę prapremiery.

Muzea odmrażają wcześniej niż teatry, więc wraca pani do pracy. Trzymamy kciuki!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji