"Niskie Łąki" drugi atak
O tym, że "Niskie Łąki" znikną z teatralnego afisza, było wiadomo jeszcze przed premierą
Problem tego spektaklu polega na tym, że zaangażowany jest cały zespół i jeszcze najemnicy. W listopadzie różne spektakle wojażowały po całej Europie biorąc udział w kilku festiwalach i nie było takiej możliwości, żeby na parę dni można było zebrać wszystkich.
Wszyscy się tej przerwy trochę obawiali i zastanawiali, czy nie zaszkodzi "Niskim Łąkom" podwójnie - artystycznie i frekwencyjnie. Autor Piotr Siemion powiedział mi, że na pewno pojawi się w grudniu we Wrocławiu, że sobie już chłodno zobaczy przedstawienie, z którego na premierze był bardzo zadowolony.
Wiadomo już, że publiczność cierpliwie czekała na powrót sztuki na afisz, ale chcąc uniknąć niespodzianek, w bilety zaopatrywała się wcześniej. Przed nami pięć przedstawień, start jutro o 18.15. Warto zapamiętać, że w grudniowym secie wszystkie spektakle adaptacji popularnej powieści będą się rozpoczynały o tej właśnie godzinie. W kasie na wszystkie spektakle jest jeszcze około 150 biletów. Kto chciałby zobaczyć, a biletu nie ma - nie radzę zwlekać.
- Nie wiem, dlaczego wszyscy są tacy nerwowi - mówi reżyser spektaklu Waldemar Krzystek, autor adaptacji - w teatrze repertuarowym takie przerwy są czymś zupełnie normalnym. Mamy za sobą normalne próby wznowieniowe i wszystko jest w najlepszym porządku. Żadnych sensacji i niespodzianek nie przewiduję. Jesteśmy gotowi i czekamy tylko na publiczność.