Artykuły

BACKSTAGE: Granice kreacji

Bohater "Tak powiedział Michael J." nie może się z siebie wydostać, ze swojej bezsenności, z nadmiaru swoich odbić - przed premierą pisze autorka dramatu i dramaturżka spektaklu Jolanta Janiczak na dwutygodnik.com.

"Śmierć będzie moim ostatnim performancem" - MJ powtórzyłby za Mariną Abramović, gdyby mógł powtórzyć.

Podróż umierającego, a może tylko nie mogącego zasnąć. Bohater zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią, pomiędzy wyobrażeniami i urojeniami a rzeczywistym, pomiędzy ja jednostkowym a ja zbiorowym, ja a nie my. W byciu pomiędzy podmiot traci granice, staje się zupełnie bezbronny. Nie ma się czego chwycić, umysł nie ogarnia, wyobraźnia podpowiada swoje języki, kody nieznane. Umysł kończy bieg, nie działają czujniki i znieczulenia. Tu może zdarzyć się wszystko, co nigdy nie powinno się zdarzyć.

Francisa Bacona portrety

Bacon mówił, że nie interesuje go abstrakcja sama w sobie, ale używa jej jako formy, poprzez którą może dotknąć realnego, jakieś istoty rzeczy. Nacinał, deformował, rozrywał portretowanych, dotykając ich rozpadu. Jego obrazy są wyabstrahowane z realizmu, ale celują w konkret. Dotykają bolesnego miejsca. U odbiorcy wywołują bezpośrednią reakcję biologiczną. Czuć fizyczność twórcy, zmaganie z materią, życie farb. MJ zmaterializował coś na kształt takiego portretu. Jego twarz to obraz totalnego zmagania z rolami społecznymi, czasem, którego nie sposób zatrzymać, ale przede wszystkim z ojcami, z ich wszech fallicznym porządkiem buhajów.

"Tak powiedział MJ" to próba baconowskiego portretu MJ.

Przypadki narcyza

Narcyz nakierowuje całą energię życiową na samego siebie.

Narcyzm to stan psychiczny, polegający na skierowaniu libido do wewnątrz, wówczas ego staje się obiektem seksualnym. Osoby narcystyczne nie są zdolne do wyjścia poza siebie, pełniejszego skoncentrowania się na innym. Jednostka narcystyczna cierpi z powodu swojego stanu i niemożności jego zmiany. Wiąże się z tym, że własna osoba staje się obiektem, na który skierowane jest nie tylko libido, ale także energie destrukcyjne: agresja, wstręt, igranie ze śmiercią. Stąd silne wahania stosunku do siebie, od miłości i samouwielbienia, do samoponiżania, prowokowania przemocy, myśli samobójczych. Inne obiekty: ludzie, rzeczy, przyroda tracą dla podmiotu wrażenie realności; osobie narcystycznej wydaje się, że wszystko jest filmem lub grą komputerową.

Bohater "Tak powiedział MJ" nie może się z siebie wydostać, ze swojej bezsenności, z nadmiaru swoich odbić. "Mieszkali we mnie jacyś bogowie, jakieś opowieści. W której jestem opowieści? Coś we mnie miało być wieczne i piękne a ja tu nawet robaka, co by skrzydłem ruszał nie czuję."

Zgwałcić nieokreślonego

MJ to człowiek próbujący wyabstrahować się z rzeczywistości fizycznej, społecznej, ktoś, kto może wznieść ponad swoje ograniczenia i rozbić się, nie wiedząc kiedy i czemu.

Społeczeństwo wymaga jasnego określenia się, najlepiej na wszystkich płaszczyznach funkcjonowania, a nawet nie funkcjonowania. Zwłaszcza na polu płci, rasy, seksualnej aktywności. Jeśli się nie określisz społeczeństwo i tak cię określi; jeśli się wycofasz - ono i tak cię dopadnie ze swoimi skłonnościami, gwałtem rozwieje wątpliwości. Zawsze ma gotowe role, regały, w które może cię wcisnąć, bez pytania. W taką grę gramy.

MJ nie chciał się określić, każdemu opisowi wymykał się sprytnie. Już ma ściągnąć majtki lub mokrą od łez twarz, ale robi mu się duszno w studio i w ostatnim momencie schodzi ze sceny. Zwycięsko samotny. Żeby zaskoczyć kolejną kreacją. Jak Trickster nosi płeć w plecaku szkolnym albo zapomina w koszu na bieliznę. Trickster myli tropy, pojawia się, znika i wraca z nową grą, w nowym opakowaniu, prowokuje. Trickster jest ciągle o krok od zmiany w kozła ofiarnego. Nigdy nie może dać się złapać, przyłapać. "Można mnie zmieszać z błotem i tak potwierdzi to tylko moją wielkość" - MJ powtórzyłby za Sarkozym.

I został z błotem zmieszany. A z błota powstają pomniki. Mniej lub bardziej trwałe.

"Tak powiedział MJ" to spektakl o zmieszaniu z błotem. Błoto też ma swoje plusy w kąpieliskach. O seksualności, która wymknęła się spod kontroli podmiotu i poszła własną drogą. O seksualności, którą chce się złapać i uporządkować. Uporządkowaną położyć na stole i staranie opisać. Raz na zawsze, żeby przestała stanowić problem. Zbyt często się wymyka i gubi w obiegu. A w sprawnych systemach nic nie powinno się gubić. Kastracja nie jest ani wolnością, ani dowodem, ani spokojem, ale kostiumem budzącym najwięcej podejrzeń. Główny bohater prowokuje bezwstydnie wykastrowaniem. Nie może przestać się kastrować. W końcu idealny człowiek ma mieć pełną kontrole i może sobą bez reszty dysponować. Ale wszyscy chcą sprawdzić, jak wygląda coś, co było przecież na początku chłopcem; wszyscy chcą, żeby podmiot wreszcie okazał się mężczyzną - przynajmniej tyle.

Podmiot odmawia okazania się czymkolwiek, podmiot ma głos i występ. Nie wierzy w granice kreacji, w żadne granice.

Fragment jednej ze scen:

MICHAEL: Boli mnie, strupy ni chcą odpadać, Piotruś, Piotrusiu. Ropieje reszta życia, spakowana w podróż.

MATKA: Cały ty to ból niestety tylko fantomowy.

MICHAEL: Są jakieś granice kreacji?

MATKA: Chyba nie.

MICHAEL: Możesz mi pomóc, nie potrafię się ruszyć?

MATKA: Nie zdiagnozowałam żadnej potrzeby.

MICHAEL: Boli. Czujesz?

MATKA: Musi boleć, chciałeś zrozumieć słowa i odgłosy.

MICHAEL: Podaruj mi trochę wiarygodności, nie rozróżniam się od obrazów i świateł.

MATKA: Jesteś tragiczny, nie widzisz tego.

MICHAEL: Ciężko mi.

MATKA: Przebierz się, za długo nosiłeś ten kostium. Nie oczekuj nadzienia, ty jesteś tylko zewnątrz, ja tylko nadzieniem, dlatego mnie nie ma.

MICHAEL: Chce mi się płakać, boję się, że nie mam łez.

MATKA: Sam otoczony takim samym, melodie nie zapadną w ucho, zasnąć i biec, zasnąć i biec, kończy się benzyna, nie zadziałały czujniki, życie mieści się w suplemencie chwili, kwestia smaku czy smak smakuje, zapada się pamięć, skąd gdzie, po co. Wybrałeś źle bez obciążeń, bez skoków przez ramię, mam ładną suknię zauważyłeś, wreszcie wydobywa się ze mnie. Spałam, nie mam z tobą nic wspólnego.

MICHAEL: Co potem?

MATKA: Nie ma żadnego potem, nie oszczędzaj się teraz, do granic teraz. Lęk to projekt przyszłości, zawiść przeszłości, wstyd też przeszłości. Masz ból, który cię aktualizuje daj mu wyraz szybko, bo nawet i on się z człowiekiem oswaja i wystawia do wiatru. Pospiesz się, musisz poruszyć sobą świat dokładnie teraz. Coś zapisać musisz. Pospiesz się, zanim zniknie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji