Artykuły

Coś dla chorych inaczej

Kiedy przekraczałam próg Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, myliłam się sądząc, że będę tylko widzem spektaklu "Zemsta, czyli sen chorego inaczej". Okazało się bowiem, że zostałam przyjęta jako pacjentka z numerem 141 do Kliniki dla Chorych Inaczej.

Służba szpitalna pilnowała, by każdy z wchodzących zarejestrował się w teatralnej przychodni. Na schodach prowadzących na Dużą Scenę witał przybyłych Ordynator-Rejent (Paweł Wolak), uspokajając w międzyczasie niesfornych wariatów w żółtych koszulach nocnych, którzy biegali po teatrze i zaczepiali widzów.

Wszyscy lekko durnowaci...

Kiedy wreszcie zgasły światła, a obchód szpitala dobiegł końca, pacjentowi nr 23 (Przemek Bluszcz) przyśniła się "Zemsta". Siebie uczynił w niej Cześnikiem. W roli Papkina obsadził dwóch sąsiadów z oddziału (Janusz Chabior, Rafał Nowicki) o diametralnie różnym usposobieniu i wyglądzie. Marek Sitarski tym razem wcielił się w postać milczącego przez cały spektakl Śmigalskiego. Wystarczyło, że co jakiś czas przemknął przez scenę na rowerze, by publiczność wybuchała salwami śmiechu. Najzabawniejsza, sądząc po reakcji widzów, była scena, kiedy to Cześnik dyktuje list do Rejenta. Odegrano ją po mistrzowsku.

...i ja też czuję...

Satyryczno-kabaretowej nośności nadały sztuce niespodziewane podkłady muzyczne. Na przykład do melodii disco polo Papkinowie śpiewali, poruszając przy tym lubieżnie biodrami. Damsko-męskie dialogi przesiąkały Fredrowskim erotyzmem, pozostawiając w sferze niedomówień mniej niż więcej.

Mur, symbol "Zemsty", tym razem stanowi przepierzenie oddzielające oddział męski od żeńskiego. "Niecne" w nim dziury to wynik nocnych schadzek szpitalnych. Rejent chce je łatać, Cześnik planuje mur zburzyć. Antagonizm sięga zabawnego apogeum na balkonie, gdzie Raptusiewicz i Milczek rozmawiają posługując się telefonami komórkowymi.

...że mam bzika

Idea osadzenia sztuki w domu wariatów pojawiła się jako reakcja twórców na zastaną rzeczywistość, ich zdaniem bardziej szaloną niż normalną. Według reżysera Piotra Dąbrowskiego wszyscy jesteśmy chorzy umysłowo. To sztuka o nieprzystosowanych nadwrażliwcach.

Obłąkani pacjenci odgrywając "Zemstę" uciekają od świata, uciekają od szpitalnych numerków identyfikacyjnych zastępujących im imiona i nazwiska. Legnicka "Zemsta, czyli sen chorego inaczej" jest więc dla widza niczym wizyta u dobrego psychoterapeuty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji