Co potrafi mały chłopiec
Spektakl "Co może biedny Anioł Stróż" jest nie tylko o tym, że Anioł Stróż choć biedny, może dużo. Także o tym, jak z dziecka wydobyć to, co w nim jest cenne. Premiera odbyła się na Małej Scenie Teatru im. Wandy Siemaszkowej 3 września.
"Co może biedny Anioł Stróż" w zasadzie jest słuchowiskiem napisanym z myślą o radiu. Jego autor, animator kultury ze Stalowej Woli Jerzy Makselon skonstruował je tak, by mimo na ogół zwyczajnych sytuacji, w jakich stawiani są jego bohaterowie była to poetycka baśń.
Z przesłaniem, że w człowieku musi zwyciężyć dobro, a jeśli są z tym trudności, zawsze pomoże Anioł Stróż.
Kłopoty z bratem dilerem
Nietrudno pojąć, że reżyser Cezary Domagała musiał zadać sobie wiele trudu przymierzając słuchowisko radiowe do sceny teatru. Próbując z czegoś, co słyszymy, ulepić widowisko atrakcyjne dla oczu.
Fabuła "Co może biedny Anioł Stróż" jest prościutka: Główny bohater, chłopiec w wieku szkolnym (na oko koniec podstawówki lub początek gimnazjum) nie bez kłopotów, ale skutecznie odwodzi starszego brata od sprzedawania narkotyków. Dzielnie mu w tym pomaga Anioł Stróż, który na przemian jest znękaną trudami codzienności matką i obcesową dziewczyną brata - dilera.
Prostoduszne przesłanie
Pomimo tak szlachetnego, choć - bądźmy szczerzy, dość prostodusznego przesłania, całość byłaby nieznośnie dydaktyczna i nudnawa, gdyby nie okraszały jej piosenki i dynamiczna choreografia.
Cenny, aczkolwiek ryzykowany jest podstawowy zabieg autora, który główną rolę już w zamyśle scenariuszowym powierzył chłopcu wybranemu w castingu, a nie zawodowemu aktorowi. O ile łatwiej zrobić to w słuchowisku, trudniej w teatrze.
Dlatego szczególne uznanie należy się Cezaremu Domagale za wręcz kunsztowne poprowadzenie trzech młodziutkich adeptów, grających przemiennie główną rolę Maćka.
Filip Boratyn, który zagrał premierę jest urzekająco szczery, a zarazem daleki od naiwności. Bardzo autentyczny, naturalny i na swój sposób pełen wdzięku. Umie ładnie podawać tekst, staranie panuje nad twarzą i gestem. Bez cienia zażenowania partnersko traktował parę młodych, ale już zawodowych aktorów - Justynę Kołodziej i Kornela Pieńko.
Spektakl ten warto obejrzeć ze względu na jego przesłanie, ale również instruktażowo. Bo w gruncie rzeczy jest on o tym jak można zrobić podobny teatr w szkole lub domu kultury z pomocą nakładów skromnych, ale wykorzystaniem bogactwa, które jest w utalentowanych dzieciach.