Artykuły

Paweł Mykietyn: "Zagrożone są teraz nie tylko nasze zdrowie, ale też z trudem wywalczona demokracja"

"Zgodziliśmy się siedzieć w domu, nie gromadzić się, nie protestować, a to jest na rękę różnym politykom o dyktatorskich zapędach" - uważa Paweł Mykietyn. Co w czasie kwarantanny robi wybitny kompozytor? Wysłuchała Anna S. Dębowska z Gazety Wyborczej.

Paweł Mykietyn:

Wyjechałem do swojego wiejskiego domu pod Kazimierzem nad Wisłą i właściwie to gram godzinami dla przyjemności na fortepianie - od Bacha przez Chopina po Amy Winehouse - i sporo improwizuję. To jest mój główny sposób spędzania czasu oprócz przebywania na świeżym powietrzu.

Koronawirus zastał mnie w trakcie prób do nowego przedstawienia Krzysztofa Warlikowskiego w Teatrze Nowym, osnutego wokół mitu Odyseusza. Miała to być kompilacja tekstów, od Homera do Hanny Krall. Zaczęliśmy pracę, aż a tu nagle wszystko się zatrzymało. Premiery 8 maja nie będzie.

Nie będzie też niestety lipcowej premiery mojego nowego utworu na orkiestrę kameralną zatytułowanego "Prank". Ukończyłem go pod koniec ubiegłego roku na zamówienie Oregon Music Festival w Portland. Miała go grać London Sinfonietta pod dyrekcją Zvonimira Hacko. A potem szykowała się trasa koncertowa po zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, koncerty w Los Angeles, San Francisco i San Diego. W listopadzie zamierzałem wrócić do Stanów i nagrać płytę z moim utworem. Szykowała się niesamowita przygoda, wakacje życia, a zamiast tego jest stan zawieszenia.

Zacząłem się zastanawiać, co dalej. Myślałem o założeniu jakiegoś zespołu. Miałem ostatnio dość płodny okres, skomponowałem Koncert na skrzypce i orkiestrę symfoniczną, II Koncert na wiolonczelę i orkiestrę, "Perpetuum Stabile" na kwartet fortepianowy. Czas chyba na coś nowego.

Ale przecież nie wiadomo, co nas czeka. Jestem pełen trwogi, nawet nie z obawy o własne życie, tylko raczej o to, jakie będą ekonomiczne konsekwencje tego wszystkiego. Boję się też o przyszłość mojego 15-letniego syna. Jak będzie wyglądało jego życie? Czy wszystko przeniesie się do internetu? Być może to jest przyszłość świata, że ludzie będą siedzieć w domu i odbierać rzeczywistość w internecie. Jestem jednak artystą starej daty i nie potrafię sobie siebie w tym wyobrazić. Strasznie się cieszę, jak widzę ludzi na widowni, dużo publiczności, orkiestrę symfoniczną na estradzie, aktorów żywego planu.

Zastanawia mnie, jak długo to potrwa, niepokoi zagrożenie ze strony państwa. Zgodziliśmy się siedzieć w domu, nie gromadzić się, nie protestować, a to jest na rękę różnym politykom o dyktatorskich zapędach. Sytuacja i jej skala są zupełnie nierozpoznane, ale mają niepokojący potencjał do różnego rodzaju manipulacji.

Zagrożone są teraz nie tylko nasze zdrowie i życie, ale też z trudem wywalczona demokracja. Z powodu niskich pobudek władzy możemy stracić obywatelskie prawa i obowiązki. To nie jest sprawa poglądów, tylko zasad, w ramach których działamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji