Symbol i rzeczywistość
Od miesięcy trwa batalia o lokal, który pozostawił po sobie Zygmunt Duczyński, zmarły niedawno dyrektor szczecińskiego Teatru Kana - pisze Aneta Dolega w Kurierze Szczecińskim.
Teatr Kana jest niewątpliwie artystyczną i kulturalną wizytówką miasta. Ośrodek, którego działania są znane i docenianie daleko poza granicami Polski, wytycza nowe kierunki na polu sztuki scenicznej. Festiwal Okna, Artyści Ulicy, znakomite autorskie inscenizacje, prezentacje artystów z całego świata oraz dynamiczny i młody zespół. Jeszcze do niedawna nad wszystkim czuwał Zygmunt Duczyński. Nazwisko tego przedwcześnie zmarłego reżysera, wielkiej osobowości i symbolu współczesnego teatru powraca, ale niestety raczej w smutnym kontekście. Mieszkanie po zmarłym artyście położone w jednej z secesyjnych kamienic Szczecina należy do spółdzielni TBS Prawobrzeże. Duczyński otrzymał je kilka lat temu od gminy w dowód jego artystycznych zasług. W związku z tym, że nie pozostawił po sobie żadnego testamentu, mieszkanie musi wrócić do jego zarządcy. Sytuacja jest jednak wyjątkowa - to, co znajduje się w mieszkaniu reżysera, stanowi ogromną wartość kulturową i symboliczną nie tylko dla Teatru Kana, ale także dla samego miasta.
- Jego księgozbiór liczy tysiące woluminów. Są to rzeczy unikatowe, prawdziwe białe kruki. Do tego dzieła sztuki, materiały fonograficzne i filmowe - mówi Dariusz Mikuła, dyrektor Stowarzyszenia Teatr Kana.. - Cały ten zbiór może nie ma stricte materialnej wartości, ale stanowi nieocenioną spuściznę kulturową i symboliczną. Zarówno z dziedziny teatrologii, literatury, jak i filozofii.
Kana walczy o zachowanie lokalu dla siebie. Miałoby tu powstać miejsce spotkań twórców związanych z teatrem, swoiste centrum sztuki. Warunki ku temu są idealne. Niestety, przepisy są przepisami, choć to nie znaczy, że nie można ich zmienić.
- Stoimy na straconej pozycji - dodaje Marek Sztark założyciel Stowarzyszenia Teatr Kana US i członek zarządu, - Zależy nam przynajmniej na uratowaniu spuścizny po Zygmuncie. Być może jego córka, która jest jedyną spadkobierczynią tych rzeczy, zrobi to dla nas. Byłoby to z wielką szkodą nie tylko dla ludzi teatru, ale przede wszystkim dla miasta spisać ten niezwykły zbiór na straty.