Artykuły

Po co chodzę do teatru

Dzisiaj nie recenzja, tylko zwierzenie przy okazji przedstawienia. O tym tytule już pisałem parę razy, a gdy coś jest dobre, co oznacza - rzadkie, chodzę do oporu - o "Starym Testamencie. Reanimacji" w reż. Agaty Dydy-Gracz z Teatru im. Słowackiego w Krakowie pisze Maciej Stroiński.

Motto: "POLSKA MAMA Śmierć - rzecz ludzka dość powszechna a w kraksie blachy krzyże przy drodze te małe takie na ich miejscach tych kraks / ja czasem się zatrzymuję i palę tam pod obcymi tymi krzyżami przy drogach wojewódzkich / bo mi akurat nikt w wypadku nie zginął / KS. SKORUPKA a mi mama zapala? / [] zawsze człowiek sobie wyobraża / że będą płakać po nim / tak po ludzku wspominać / taki był dobry człowiek" (Paweł Demirski, "Bitwa warszawska 1920")

Dzisiaj nie recenzja, tylko zwierzenie przy okazji przedstawienia. O tym tytule już pisałem parę razy, a gdy coś jest dobre, co oznacza - rzadkie, chodzę do oporu, nawet w takich chwilach. Miałem tego wieczoru prywatną intencję. Kolega mi umarł, a pójść do teatru trzeba, może nie jak Janda, która grała "Boską!" w dzień śmierci swojego męża, ale ja nie mogłem nie przyjść, bilety kupione, cała grupa czeka, Erasmusy same się nie zaprowadzą. Chyba im nie siadło, bo patrzyli trochę tępo, tutaj napisy, tam się gwałcą, zarzynają, za dużo wszystkiego naraz. Tylko w scenie "rewii" mieli żywszy odbiór.

Trzeci raz tak było: gdy umarła moja Ciocia, szły Reminiscencje, grali "100% Kraków" grupy Rimini Protokoll. Gdy umarł mi Tata, grali "Bitwę warszawską". A teraz "Stary Testament". Tak się głupio składa, że w każdym z tych spektakli ktoś odchodzi z tego świata, a czasem nawet mówi coś post mortem. W "100% Kraków" kobieta wyszła do przodu, której właśnie umarł ojciec i umarł naprawdę, mówiła o tym zupełnie prywatnie. W "Bitwie warszawskiej" ginie ksiądz Skorupka, postać historyczna, por. motto powyżej. W "ST" - Manasses, postać biblijna. Gra go Sylwester Piechura. Kiedy go wlekli dokoła po scenie, zrobiło mi się jakoś tak, wiecie.

Ktoś mógłbym pomyśleć, że jak w takich chwilach można do teatru. Rzecz, że WŁAŚNIE w takich chwilach. Po to jest sztuka, żeby nam pomagać, szczególnie w sprawach duchowych. Pomóc się wypłakać choćby. Zresztą w żałobie akurat ci wszystko wolno. Idziesz do szpitala, wchodzisz na OIOM i najbardziej szokujący jest spokój OIOM-u. Nie ma jak w serialu. Chcesz coś powiedzieć, zrobić tam choćby histerię, jakoś złamać ciszę, by tylko rzeczywistości nie brać na surowo. Włączyłem sobie w głowie wewnętrzną Google grafikę jak w "Walcu z Baszirem" i widziałem przed sobą, tylko że w realu, "Opłakiwanie" Andrei Mantegni i pierwszą scenę "Domu Bernardy Alba", gdy kobiety wracają z pogrzebu ojca rodziny. A wieczorem do teatru na "Stary Testament".

Śmierć krąży nad tym przedstawieniem. Bóg Ojciec to była ostatnia rola Zbigniewa Rucińskiego, który miał tam scenę z drabiną do nieba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji