Artykuły

Projekty Magdaleny Piekorz

- Po trzech latach od czasu "Pręg" wciąż pracuję, a na planie zdjęciowym pojawiam się rzadko - mówi reżyserka MAGDALENA PIEKORZ.

Katowicka reżyserka Magdalena Piekorz miała pod koniec sierpnia rozpocząć zdjęcia do swojego nowego filmu. Termin został jednak przesunięty. Autorka "Pręg" nie traci jednak czasu i koncentruje się teraz na innych przedsięwzięciach, m.in. na innych projektach fabularnych

Marcin Mońka: Za kilka dni miała Pani rozpocząć zdjęcia do nowego filmu zatytułowanego "Krzyż", jednak termin jego realizacji został przesunięty. Dlaczego?

Magdalena Piekorz, reżyserka: Moja twórcza droga jest dość trudna, bo nigdy nie zdarzyło się, aby coś przyszło mi łatwo i bez problemów. Trochę jestem już przyzwyczajona, że każda realizacja jest okupiona z mojej strony wyrzeczeniami i przede wszystkim długim oczekiwaniem.

Budżet filmu "Krzyż" jest dość duży: z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dostaliśmy dotację w wysokości 1,5 mln zł. Mamy też koproducenta, którym jest Sasza Harari, niegdyś producent "The Doors" Oliviera Stone'a. Sasza zachwycił się tym projektem i zadeklarował swój udział. Problemy rozpoczęły się w chwili, gdy na pewne działania zabrakło nam już czasu, np. na podpisanie umów. W grę weszła również sprawa braku w Polsce ubezpieczeń filmów. Najprawdopodobniej zdjęcia będziemy realizować dopiero w przyszłym roku.

Do pracy nad filmem udało się Pani zaprosić całą plejadę aktorskich gwiazd. W "Krzyżu" zagrają m.in.: Krzysztof Globisz, Zbigniew Zamachowski, Anna Dymna czy Dorota Pomykała. Sukces "Pręg", a także doświadczenia w teatrze pomogły w nawiązaniu współpracy?

- Rzeczywiście, zaprocentowało dobre przyjęcie "Pręg". Myślę jednak, że mamy znakomity scenariusz i w tym tkwi sedno. Aktor, który przeczyta pasjonującą historię i poważnie traktuje swój zawód, szybko potrafi się zdecydować na projekt istotny i ważny. Miałam miłą sytuację: Zbigniew Zamachowski dostał scenariusz do przeczytania w dniu, gdy odlatywał na zdjęcia do Niemiec. Poprosił mnie o telefon za dwa tygodnie. Sam zadzwonił jednak następnego dnia, mówiąc, że jest tekstem zachwycony i chce zagrać w filmie.

Podobno o "Krzyżu" myślała Pani od dawna.

- To fascynacja sprzed wielu lat, jeszcze przed "Pręgami". W miesięczniku "Dialog" przeczytałam kiedyś opowiadanie "Krzyż" Andrzeja Saramonowicza. To piękna historia - opowiada o młodym księdzu pracującym w nadmorskiej parafii, który ma znakomity kontakt zarówno z proboszczem, jak i z wiernymi. Pewnego dnia w jego życiu pojawia się kobieta, która poddaje go pewnej próbie. Z jednej strony to film o wyborach, jakie nieustannie w życiu podejmujemy, z drugiej to historia o tym, że człowieka w życiu gubi często brak pokory oraz nieuchronność losu. "Krzyż" przypomina antyczną tragedię, a temat wydał mi się szalenie prawdziwy. I szybko, już przed laty, Saramonowicz napisał dla mnie scenariusz, który dopiero teraz będzie zrealizowany.

Jednak znów jest Pani skazana na czekanie.

- Jestem troszeczkę rozgoryczona całą sytuacją. Po trzech latach od czasu "Pręg" wciąż pracuję, a na planie zdjęciowym pojawiam się rzadko. Oczywiście, nie spodziewałam się, że nagle ktoś rozwinie przede mną czerwony dywan, po którym będę sobie dostojnie stąpać. Myślałam jednak, że będę mogła w normalny sposób tworzyć filmy. A ja wciąż muszę chodzić po prośbie o pieniądze i przekonywać, że chcę robić dobre kino, łączące walor artystyczny z funkcją komercyjną. To jest przecież możliwe. Często utwierdzam się w przekonaniu, że nie ma u nas wiary w reżyserów, a także w to, że niekomercyjny projekt może się obronić również frekwencyjnie.

"Krzyż" to niejedyny film, do jakiego w najbliższym czasie się Pani przygotowuje.

- Mam trzy projekty fabularne. Oprócz "Krzyża" są to również "Hotel Park" i "X Muza". "Hotel Park" to adaptacja tekstu Leopolda Tyrmanda do scenariusza Krzysztofa Teodora Toeplitza. Mamy tu pewną historię miłosną, bo bez takiej historii dobry film nie może istnieć. To także film o przyjaźni. Myślę, że jego realizacja to jednak kwestia kilku lat.

Teraz na pierwszy plan wysuwa się "X Muza". Być może realizacja rozpocznie się jeszcze tej jesieni. To historia młodego scenarzysty, który marzy o tym, by jego scenariusz ktoś kupił i zekranizował. Jednak tak mocno zachłystuje się tą wizją, że powoli traci kontakt z rzeczywistością. Wymyśla m.in. sceny ze sobą w roli głównej.

Cały czas pracujemy też nad filmem fabularnym wspólnie z Curtisem Burzem, twórcą wideo-art z Berlina. To duży film z pogranicza kultur. Jest zatytułowany "Brothers" i opowiada o konflikcie dwóch braci, z których jeden wyjeżdża do Niemiec.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji