Artykuły

Pożegnanie Franka

Jak codziennie wyszedł na wrocławskich Krzykach po poranne zakupy. Po powrocie źle się poczuł. Pogotowie, szpital, koronarografia i po południu już nie żył. Franciszek Knapik - jeden z najwybitniejszych polskich tancerzy drugiej połowy ubiegłego stulecia.

Jego edukacja baletowa związana była z Bytomiem i Poznaniem. Tam otrzymał pierwszy angaż w zespole Conrada Drzewieckiego w Teatrze Wielkim, gdzie wkrótce został solistą, partnerem wybitnej tancerki charakterystycznej Teresy Kujawy, przyjacielem, inspiratorem wielu jej konceptów choreograficznych, a później mężem. Byli parą wspaniałą, niezwykle barwną, pełną artystycznego uroku zarówno w życiu, jak i na scenie. W jej choreografiach Franciszek był niezapomnianym bohaterem takich baletów jak: "Rzeźby mistrza Piotra", "Spartakus", "Noce w ogrodach Hiszpanii", "Coppelia", "Kopciuszek", "Polonia", "Miłość Orfeusza", "Ad libitum," "Goya", "Mity", "Harnasie". Tańczył również czołowe partie w pracach innych choreografów: "Jezioro łabędzie" (Drzewiecki), "Giselle" (Jerszowa), "Gajane" (Eifman), "Ouattro movimenti" (Wesołowski).

Jego kariera prowadziła przez Teatr Wielki w Poznaniu, Operę Wrocławską, Polski Teatr Tańca, Teatr Wielki w Łodzi i Operę Narodową. Jednak najcenniejsze dokonania baletowe tego artysty kojarzone są z Wrocławiem. Tutaj zamieszkał w roku 1970, a z nadodrzańskim pejzażem związał na stałe zarówno swą sztukę, jak i osobowość, lubianą i cenioną zwłaszcza w środowisku artystycznym. Stąd odbywał częste podróże w rodzinne strony - do Jelenia, miejscowości nad Czarną Przemszą, niedaleko jej ujścia do Wisły w okolicach Oświęcimia. Uwielbiał opowiadać, jak jego ojciec - zakłopotany dziecięcą ruchliwością muzykalnego syna - wyczytał w gazecie anons o naborze 10-letnich kandydatów do szkoły baletowej w Bytomiu. Umieścił tam Franciszka w internacie, ale na kolejnych wywiadówkach domagał się potwierdzenia, że chwalony za postępy w nauce uczeń będzie mógł w przyszłości występować w cyrku.

Śmierć Franka jest dla nas dotkliwym ciosem. W życiu artysty baletu wszystko trwa krótko: dzieciństwo, młodość, kariera, często również szczęście osobiste. To ostatnie państwu Knapikom dopisywało niezmiennie przez długie lata tego udanego związku. Ich potomstwem były Jej wspaniałe choreografie i Jego wybitne role. Przez całe życie otaczało ich grono wiernych i kochających przyjaciół.

Tak też było w środę 29 stycznia na cmentarzu Osobowickim nad Odrą. Miejsce w Alei Zasłużonych wyjednał u prezydenta Wrocławia szanowany przez artystów prezes Paweł Skrzywanek, niegdysiejszy szef wrocławskiej kultury, który od dawna powinien kierować którymś z wrocławskich teatrów, gdyby władza zajmowała się wartościami, a nie tylko polityką! Szefowa Wrocławskiego Oddziału ZASP Urszula Drzewińska wespół z Mirosławem Pachem, niegdyś tancerzem, a od lat biznesmenem, zajęli się organizacją wszystkiego. Z Warszawy przyjechała specjalnie gwiazda opery polskiej Joanna Cortes, aby przy akompaniamencie utalentowanego organisty Michała Fiuka zaśpiewać na pożegnanie swemu zmarłemu koledze.

Nad urną pochylali się i zapłakali rówieśni koledzy Franciszka: Emil Wesołowski (niegdysiejszy Jazon), Wiesław Kościelak (Spartakus), Henryk Walentynowicz (też Spartakus), Przemysław Śliwa (Albert), Henryk Konwiński (przed laty kolega ze sceny, a obecnie wybitny choreograf i reżyser wielu świetnych spektakli), Zbigniew Krzeszowiak (przybyły aż z Kaiserslautem), Ryszard Węgrzy-nek (kompan z Polskiego Teatru Tańca). A wśród najlepszych tancerek epoki Maria Kijak (wielokrotna partnerka sceniczna), Małgorzata Połyńczuk (balerina najpierw wrocławska, potem poznańska), Krystyna Kosarewicz (razem na scenie we wczesnych latach kariery), Anna Szopa (solistka trochę później), Lucyna Sosnowska i Elżbieta Mazurkiewicz (reprezentantki Poznania), Anna Staszak (niezapomniana Medea), Bożena Lasota (po latach wróciła z Los Angeles), Danuta Kisielówna (wybitna postać Teatru Pantomimy Henryka Tomaszewskiego) i Karina Mickiewicz (dowód na szczęśliwe łączenie sztuki baletu z pantomimą).

Nie było, niestety, nikogo z jakichkolwiek władz ani reprezentantów któregokolwiek z teatrów, na dobro których Franciszek Knapik z tak wielką determinacją, poświęceniem i oddaniem harował przez całą swoją roztańczoną karierę. Oni także przeminą, a my-obiecujemy Ci to, Franciszku - również pozostaniemy w domach, aby ich nie żegnać, bo na to nie zasługują. Tymczasem bywaj i do zobaczenia w o wiele lepszym świecie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji