Artykuły

Dziesięć wcieleń nieoczywistych

W utworach współczesnych kontratenor może wreszcie wyzwolić się z gorsetu konwencji, w jaki wtłoczono go w inscenizacjach oper barokowych - pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.

W inscenizacjach oper barokowych powierza mu się role dzielnych rycerzy, wodzów i kochanków przeżywających skomplikowane historie miłosne. Czasem bywa też postacią mitologiczną lub boską. W utworach współczesnych kontratenor może wreszcie wyzwolić się z tego gorsetu, choć oczywiście kompozytorzy podejmują czasami grę z konwencją. Na przykład w "Echnatonie" Philip Glass tytułową partię faraona z czasów XVIII dynastii powierzył właśnie kontratenorowi. Mamy więc portret kolejnego bohatera, którego poczynań nie jest w stanie zrozumieć otoczenie, władcę skazanego na klęskę. W mrocznej warstwie muzycznej, w której Glass zrezygnował ze skrzypiec, rozbudowując za to w orkiestrze grupę instrumentów dętych, jasny głos kontratenora mocniej podkreśla wyobcowanie i samotność Echnatona, zwłaszcza że jego śpiewowi często towarzyszy słoneczne brzmienie trąbki.

Z kolei niezwykle nastrojowej operze Kaiji Saariaho "Only the sounds remains", sięgającej po teksty japońskiego teatru nó, kontratenorowi przypadły androgyniczne, nierealne wcielenia Ducha i Anioła. W utworze składającym się z dwóch niezależnych opowieści fińska kompozytorka ciekawie wykorzystała możliwości głosu kontratenora. W części pierwszej porusza się on przede wszystkim w dole i w średnicy swej tessitury, wzmacniając w ten sposób nierealność kreowanej postaci. W części drugiej operuje zdecydowanie w górze skali, jego ozdobny śpiew przybiera charakter lamentacyjny, co mieści się w tradycji, do której kontratenorzy są przypisani.

Równie często w operach współczesnych kontratenor otrzymuje jednak zadania nieoczywiste, jak choćby w "Aniołach w Ameryce" Petera Eótvósa, gdzie musi stać się drag queen, a następnie perfidnym Mister Liesem, w tłumaczeniu Jacka Poniedziałka świetnie określonym jako Mister Sciemniacz. Ogromną różnorodność postaci znajdziemy także w utworach współczesnych kompozytorów polskich.

Męczennik za wiarę armeński szlachcic i oficer armii rzymskiej żyjący w II wieku, przyjął wiarę chrześcijańską, której później nie chciał się wyrzec, zginął zatem śmiercią męczeńską. To postać niemal z opery barokowej, na dodatek kompozytor wykorzystał klasyczną tragedię Corneille'a, choć w polskim tłumaczeniu i z pewnymi istotnymi reinterpretacjami oryginalnego tekstu. Do postaci rycerza męczennika szlachetny, czysty głos kontratenorowy przystaje idealnie i samo jego brzmienie jest eksponowane przez Zygmunta Krauzego, muzyka natomiast opiera się na prostych interwałach i powtarzaniu nieskomplikowanego motywu. Wizerunek Polieukta nie został wszakże nakreślony w sposób jednoznacznie konwencjonalny. Wzbogaca go wątek homoseksualnego związku z najbliższym przyjacielem Nearkiem. Od ich miłosnego duetu rozpoczyna się Polieukt, a liryczne wyznania bohatera opery brzmią w nim zaskakująco.

Zasmucona śmierć

O ile "Polieukt" Zygmunta Krauzego odwołuje się do baroku to "Raj utracony" Krzysztofa Pendereckiego (1978) skomponowany na kanwie XVII-wiecznego poematu Johna Miltona muzycznie wyrasta z nieuznającej kontratenorów tradycji romantycznej, z wielkiej symfoniki Antona Brucknera oraz homogenicznych dramatów Richarda Wagnera budowanych z elementarnych motywów. Ogromny jest też aparat orkiestrowy zastosowany przez Pendereckiego, więc tym bardziej pojawienie się w licznej obsadzie delikatnego głosu kontratenorowego zaskakuje. Jest to Śmierć, która wraz z Grzechem na moście łączącym piekło z ziemią spotyka Szatana. Skusił on właśnie Ewę do skosztowania owocu zakazanego. Nadchodzi zatem czas cierpień # dla) człowieka, który utracił niewinność. Kompozytor ciekawie obmyślił zestawienie głosów. Grzech to partia mezzosopranowa, dodanie mu sopranu jako Śmierci zbanalizowałoby ten duet. Użycie nieoczywistego głosu męskiego dodaje scenie dramatyzmu.

Gra z mitem

Jak powinien śpiewać Orfeusz, poeta a więc istota ludzka, ale przecież syn Apollina, szczycący się boskim rodowodem, na dodatek obdarzony talentem unoszącym go ponad ludzką przeciętność? Dariusz Przybylski w operze "Orphee" (2015) uchylił się od jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, gdyż w Orfeusza wciela się na scenie aż trzech śpiewaków, pokazujących go na różnym etapie życia. Libretto nie ma jednak charakteru linearnego, Orfeusze pojawiają się razem, ponadto w wyrażaniu wewnętrznych przeżyć zastępuje ich sekstet wokalny lub też głosem tytułowego bohatera "śpiewa" akordeon. Kontratenorowi przypadł w udziale Orfeusz najmłodszy, a ponieważ kompozytor przedstawia swego bohatera jako narcyza i egocentryka, w momencie pewnego znużenia związkiem z Eurydyką oraz wypalenia twórczego, młody Orfeusz samodzielnie nie ma wiele do zaśpiewania.

Do jednego z najpopularniejszych mitów ludzkości nawiązał także Aleksander Nowak w "Ahat ili. Siostra bogów" (2018) [na zdjęciu], operze skomponowanej według opowiadania Olgi Tokarczuk. Rządząca w świecie ziemskim bogini Inana wyrusza do podziemnego świata zmarłych, gdzie panuje jej siostra Ereszkigal. Z tej krainy nie ma powrotu, więc Inanie na ratunek podąża jej mąż Dumuzi, który postanawia zamiast niej zostać wśród zmarłych. W niespiesznie toczącej się i bardzo wokalnej muzyce kompozytor przypisał każdej postaci odrębne struktury mikroharmoniczne. Jest to opera silnych kobiet, obok dwóch bogiń ważna rolę odgrywa tu służąca Ninshubur, na ich tle kontratenorowy Dumuzi może wydawać się nieco bezbarwny, śpiewak odtwarzający tę partię musi zawrzeć w jej długich, powolnych frazach miłość do małżonki, gotowość do złożenia tak wielkiej dla niej ofiary.

Wyobcowany i porzucony

Szekspirowskiego "Kupca weneckiego" (1968-1982) Andrzej Czajkowski przeniósł do opery dość wiernie, pewne zmiany wobec literackiego pierwowzoru są jednak wyraźne. Dotyczą zarówno kupca Shylocka, jak i Antonia, który niefortunnie pożyczył od niego pieniądze, dając pod zastaw funt własnego ciała. W obu postaciach kompozytor zawarł cząstkę samego siebie, swej odmienności i wyobcowania. Antonio to partia kontratenorowa, co ma podkreślać nie tylko jego delikatność i łatwowierność, lecz także preferencje seksualne. Bohater pożycza pieniądze, by uszczęśliwić najbliższego przyjaciela, a ten decyduje się na ślub z kobietą. Opowieść kończy się szczęśliwie, ale Antonio pozostaje samotny i odrzucony. Gęsta faktura muzyczna i rozbudowana orkiestracja "Kupca weneckiego" sprawiają, że głos kontratenora nie zawsze jest w stanie dotrzeć do widza, a przecież pełna niedopowiedzeń postać Antonia wymaga zróżnicowanej ekspresji.

Koń, który śpiewa

W prapremierowej inscenizacji "Kupca weneckiego" zrealizowanej w Bregencji (2013) i rok później w Warszawie reżyser Keith Warner przeniósł akcję z epoki renesansu w czasy dynamicznego, ale i bezwzględnego kapitalizmu, co przywodzi na myśl "Człowieka z Manufaktury" (2019). Tę operę o Łodzi skomponował Rafał Janiak, autorką libretta odwołującego się do biografii łódzkiego magnata włókienniczego Izraela Poznańskiego jest Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Uniknęła ona pułapki natrętnego realizmu, przeplatając odniesienia do wydarzeń historycznych obrazami alegorycznymi, w których istotną rolę odgrywa śpiewana przez kontratenora postać Konia-Marynarza. Ukazuje się on umierającemu Poznańskiemu, jest przywołaniem dziecięcej zabawki, w kolejnych retrospekcjach staje się swoistym komentatorem scen z życia przemysłowca, a do wydarzeń rozgrywających się po jego śmierci wprowadza element metafizycznej refleksji. Śpiew kontratenora stanowi kontrapunkt dla energetycznej muzyki, w której natrętnie powraca motyw nieustannie pracujących maszyn tkackich imitowany przez instrumenty muzyczne, a przypominający bicie serca.

Sceny z życia rodzinnego

"Pokój saren" doczekał się wystawienia tylko raz, w Operze Śląskiej w 1996 roku, ale za to jest jedyną polską operą współczesną, która została sfilmowana. Nic zresztą dziwnego, obok Józefa Skrzeka, dawnego lidera grupy SBB, twórcy muzyki teatralnej i kościelnej, współkom-pozytorem jest reżyser filmowy Lech Majewski. Jest to opowieść o życiu śląskiej rodziny - ojca, matki i dorastającego syna (kontratenor) - ukazana w czterech aktach, porach roku. Klasycznej akcji tu nie ma, bo choć punktem wyjścia są codzienne sytuacje domowe, to jednak Pokój saren jest operą o tym, co ukryte w duszy człowieka, o jego doznaniach i wrażeniach, których często nie wypowiadamy głośno. Muzyka daleka jest od jakichkolwiek poszukiwań formalnych. Można w niej odnaleźć nawiązania do minimalizmu, ale to raczej tradycyjna opera numerowa, w której zamiast arii mamy prostsze formalnie songi. Wszystkie są utrzymane w tym samym spowolnionym rytmie.

Dialogi owadów

Początek "Space Opery" (2015) Aleksandra Nowaka bliski jest konwencji oratorium, na przykład Krzysztofa Pendereckiego, ale śpiewa chór muszek owocówek, bo też dwie muchy - sopran i kontratenor - są tu ważnymi postaciami. Akcja według libretta Georgiego Gospodinowa rozgrywa się na kilku planach. Oglądamy życie Adama i Ewy stanowiących załogę statku kosmicznego. Ich wyprawa to jednocześnie telewizyjny reality show, realizowany przez nerwowego Producenta. W podróż po wszechświecie zabrały się też dwie Muchy (sopran i kontratenor), i o ile rozmowy Adama i Ewy przypominają banalne dialogi telewizyjnych oper mydlanych, o tyle Muchy snują pozornie zabawne, ale częściej gorzkie refleksje o świecie i kondycji człowieka, jego wyższości nad lekceważonymi owadami. Kompozytor nadał rozważaniom Much efektowną formę wokalną, bo Space Opera to utwór muzycznie nawiązujący do najlepszych operowych dokonań XX wieku.

Kreator mody

Komponując "Operetkę" (2014), według sztuki Witolda Gombrowicza Michał Dobrzański nie uległ łatwej pokusie pójścia w stronę pastiszu. Bardziej odwołał się do współczesnego neoklasycyzmu, napisał muzykę pełną dysonansów i ostrych rytmów, i co najważniejsze -wydobywającą sens tekstu. Mimo że oglądamy na scenie postaci rodem z operetki, mniej jest tu jej "boskiego idiotyzmu", który zafascynował Gombrowicza, mocniej czujemy powiew czającej się Historii. W galerii dworskich typów wyróżnia się brawurowo zakomponowany mistrz mody, Fior. W pierwszym akcie Michał Dobrzański wymaga od kontratenora w tej partii modulacji powtarzanego przedłużonego jednego dźwięku. Fior odgrywa również istotną rolę w trzecim akcie, gdy cienkim, słabym głosem nuci "Nagości święta śpij". Obudzona naga Albertynka bardziej zaś przypomina śmierć niż wiecznie młodą nagość.

Buntownik

W swej kolejnej operze - "Tangu" (2017) - napisanej według świetnego tekstu teatralnego Sławomira Mrożka, Michał Dobrzański znów niekonwencjonalnie posłużył się głosem kontratenora. Powierzył mu rolę zbuntowanego Artura, rozpaczliwie szukającego formy dla świata i jego sensu, w którym wszelkie normy uległy zatarciu. To od jego znaczącej kwestii: "Urodziłem się dwadzieścia pięć lat temu, a do tej pory mój wózek dziecinny jest tutaj", rozpoczyna się operowe Tango. Mocniej to definiuje wyjściową sytuację opery, a powierzając główną rolę kontratenorowi, kompozytor podkreślił jego inność w stosunku do pozostałych postaci. Na dodatek został on zwielokrotniony przez czteroosobowy chór sobowtórów, ciągle powtarzający słowa Artura. Ten zabieg ma wzmocnić ich znaczenie, bowiem wyrażanie buntu delikatnym głosem kontratenora jest nieco ryzykowne.

Smok czy ziemia

"Drach" (2019) to najnowszy utwór Aleksandra Nowaka oraz najnowsza polska opera, a właściwie dramma per musica, bo takiego określenia użył kompozytor. Kanwą jest tu zredukowana do kilku stron libretta śląska powieść Szczepana Twardocha. Dialogi zostały sprowadzone do minimum i do konkretu, a śpiewacy wcielają się w różne role. Aleksander Nowak użył trzech głosów: sopranu jako Ona, barytonu jako On, oboje przyjmują jednak także inne wcielenia. Ten trzeci to kontratenor jako Drach, raczej coś niż ktoś, ziemia pojmowana jako wielki smok. Jego głos czasem wzmacnia live electronics. Warstwa muzyczna Dr acha to bowiem, z jednej strony, odwołania do baroku (rozbudowana partia klawesynu), z drugiej zaś - jest grą z nowoczesnością. Słychać to szczególnie w fascynującej partii Dracha, przechodzącej od średniowiecznego lamentu do wręcz ekstatycznego śpiewu.

Tak niezwykłej roli kontratenor nie otrzymał dotąd w polskiej operze, ale przecież niebawem przyjdą kolejne, być może nie mniej zaskakujące. Już w grudniu w Teatrze Wielkim w Poznaniu odbędzie się prapremiera "Anhellego" Dariusza Przybylskiego. Tytułowy bohater, wywodzący się z poematu Juliusza Słowackiego, to także partia dla kontratenora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji