Artykuły

Młodzieżowy Straszny dwór

Za jedno z ciekawszych wydarzeń Roku Moniuszkowskiego w Łodzi należy uznać projekt wystawienia Strasznego dworu w Teatrze Wielkim podjęty przez cztery miejscowe szkoły: Zespół Szkół Muzycznych im. Moniuszki, Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I i II st. im. Wieniawskiego, Ogólnokształcącą Szkołę Baletową i Zespół Państwowych Szkół Plastycznych im. Makowskiego - pisze Witold Paprocki w Ruchu Muzycznym.

Liczby mówią same za siebie: osiemdziesiąt osób w orkiestrze, sto sześćdziesiąt w chórze, ponad dwudziestu tancerzy, kilkunastu plastyków - autorów prac pokazanych na wernisażu, oraz młodsza czterdziestoosobowa orkiestra (z grupą uczniów z Pabianic) i wreszcie śpiewacy soliści występujący w przerwie w foyer. W sumie ponad trzystu uczniów.

Od narodzin do finału projektu upłynął ponad rok. Samych prób były dziesiątki, w efekcie powstał wyjątkowy spektakl, przedstawiony dwukrotnie przy wypełnionej widowni i niezwykle ciepło przyjęty. Koncepcja sceniczna zakładała skrócenie libretta i wyeksponowanie scen zbiorowych w konwencji półkoncertowej, co nie do końca się udało, a akcji brakowało logicznego przebiegu, mimo prób przybliżania jej przez troje młodych narratorów. Reżyserii podjęła się Małgorzata Flegel (także autorka scenografii), w gronie realizatorów znaleźli się: Grzegorz Wierus - kierownictwo muzyczne, Aleksandra Stanisławska - choreografia, Paweł Zapart -multimedia. Wszyscy są nauczycielami w wymienionych szkołach. Partie solowe powierzono ich absolwentom i pedagogom.

Choć z całości opery pozostała ledwie połowa materiału, dla młodej orkiestry jego realizacja była i tak nie lada wyzwaniem. Uczniowie poradzili sobie z partyturą bardzo dobrze, co ważne - także w odcinkach o charakterze recytatywnym, z którymi zetknęli się po raz pierwszy w życiu. Usadzenie zespołu w głębi sceny spowodowało, że dźwięk ginął w oddali. O ile liczna grupa smyczków była nieźle słyszalna, o tyle melodie instrumentów dętych docierały zwykle zbyt słabo. Na szczęście w "Arii z kurantem" udało się temu zaradzić, a instrumentalny akompaniament okazał się kluczową atrakcją, czy wręcz ratunkiem dla wydźwięku artystycznego. Spośród solistów niestety tylko Joanna Moskowicz, Wanda Franek i Olga Maroszek, w rolach Hanny, Jadwigi i Cześnikowej, wzniosły się na oczekiwany poziom. Niektórzy odtwórcy ról męskich natomiast w oczach pełnej zapału młodzieży skompromitowali się nieprofesjonalnym podejściem.

Słowa uznania należą się za to chórowi przygotowanemu przez Annę Kamerys, Marię Hubluk-Kaszubę i Dawida Bera. W głosach męskich brakowało niekiedy siły, ale za to dziewczęta, a zwłaszcza soprany, mogłyby spokojnie stanąć na deskach zawodowego teatru. Pięknie prezentował się także balet (przygotowanie: Aleksandra Stanisławska, Mariusz Caban), wzbudzając największy entuzjazm w finałowym mazurze.

To, że młodzieżowy "Straszny dwór" nie będzie perfekcyjny pod względem artystycznym, wszyscy wiedzieli. Wiadomo też było, że jego realizacja będzie dla uczniów wspaniałą przygodą, wyzwaniem i mobilizacją, by dali z siebie wszystko. A najpiękniejsze jest to, że wyczerpani, tuż po ostatnich oklaskach, dopytywali się o kolejny podobny projekt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji