Prawo do orgazmu i biskup na scenie
"Diabły" wg "Matki Joanny od Aniołów" Jarosława Iwaszkiewicza w reż. Agnieszki Błońskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Opisy egzorcyzmów z opowiadania "Matka Joanna od Aniołów" Jarosława Iwaszkiewicza dramaturżka Joanna Wichowska miksuje z brutalnymi relacjami z współczesnej praktyki egzorcyzmowania kobiet przez katolickich księży. "Diabły" w Teatrze Powszechnym w Warszawie łączą lekcję edukacji seksualnej z brawurowym feministycznym kabaretem i politycznym performance'em.
Co Kościół i patriarchalna mentalność robią z kobiecymi ciałami? Reżyserka Agnieszka Błońska bierze na warsztat "Matkę Joannę od Aniołów", głośne opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza o rzekomych opętaniach zakonnic w prowincjonalnym klasztorze na wschodzie dawnej sarmackiej Rzeczpospolitej. W Teatrze Powszechnym powstało dowcipne przedstawienie z pogranicza politycznego manifestu, brawurowego feministycznego kabaretu i ostrego aktywistycznego performance'u.
"Diabły" mogą przypominać "Klątwę"
Tak, znów prowokują w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Scenografia Roberta Rumasa zmienia scenę w wielką waginę. Aktorka Maria Robaszkiewicz z przejęciem wypowiada słowa "labia majora, labia minora, clitoris - exorciso te!". ("Wargi większe, wargi mniejsze, łechtaczko - egzorcyzmuję cię!"), zderzając łacińską terminologię anatomiczną z łacińskim językiem obrzędowości katolickiej.
Można by zapytać - czy i w medycynie, i w kościele łacińskie "zaklęcia", mające budować międzynarodową wspólnotę komunikacji, nie służą przy okazji budowie aury instytucjonalnej powagi, pewnej tajemniczości i niedostępności dla profanów. Opisy egzorcyzmów z opowiadania Iwaszkiewicza dramaturżka Joanna Wichowska miksuje z brutalnymi relacjami z współczesnej praktyki egzorcyzmowania kobiet przez katolickich księży.
Ktoś może przypomni sobie "Klątwę" Olivera Frljića, przy której pracowała Wichowska. Jednak w "Klątwie" artyści budowali z jednej strony skomplikowaną strukturę, naznaczoną wielowarstwową ironią, a z drugiej - wykonywali, mocne, symboliczne gesty, jak ścięcie krzyża czy "egzekucja", symboliczne królobójstwo na figurze Jana Pawła II.
Tymczasem Błońska z Wichowską w "Diabłach" bawią się spiętrzaniem przekroczeń i obrazoburstwa do absurdu. Przykład? Świetna ukraińska aktorka Oksana Czerkaszyna trzyma w rękach dwa włączone wibratory, przykłada je do mikrofonu, krzyczy do mężczyzn na widowni, że "zrobi im rzeź wołyńską", jednocześnie całuje się z inną aktorką, a kolejna maluje na jej nagich piersiach symbol przypominający kotwicę Polski Walczącej.
Inaczej niż w "Klątwie" takie sceny nie tyle mają prowokować czy dokonywać symbolicznego przełomu, ile po prostu ośmieszać rządzące dziś częścią polskich mężczyzn społeczne lęki i obsesje. Z takich obrazów rodem z "South Parku", czy też obsesyjnie krążących wokół zagrażającej światu seksualności powieści Pawła Lisickiego (patrz: "Epoka Antychrysta"), aktorki przeskakują do prowadzonej przez Karolinę Adamczyk sesji edukacji seksualnej. Lekcja odbywa się ze schematem waginy w tle, całkiem na poważnie - skoro nie uczą tego w szkole, może teatr pomoże? Jest też - również śpiewana przez Adamczyk - rewiowa piosenka "Love Your Vagina". Ta ostatnia pochodzi z kampanii społecznej o tym samym tytule.
Błońska i Wichowska zamiast egzorcyzmów proponują orgazmy - tu również jest stosowny instruktaż.
"Diabły" - sceny opętania jak z Żuławskiego
To już druga warszawska "Matka Joanna od Aniołów" w ostatnim czasie. Tydzień wcześniej w Nowym Teatrze Jan Klata zrobił z Iwaszkiewicza atrakcyjny, efektowny spektakl w gwiazdorskiej obsadzie, w którym próbował łączyć ogień z wodą, fascynację katolicką koncepcją osobowego zła - szatana - z krytyką nadużyć kleru. Jednocześnie, choć wskazywał w paru scenach na kościelny lęk przed kobiecą seksualnością, zrobił spektakl przede wszystkim o mężczyznach i z męskich popisów aktorskich.
W Powszechnym aktorki grają na własnych zasadach, wierzą w to, co robią, i rządzą na scenie, chociażby parodiując sceny kobiecych "opętań" ze słynnych filmów Andrzeja Żuławskiego czy Romana Polańskiego. Jak dobrze bawią się w tym spektaklu, widać choćby w scenie odwróconego płciowo nagabywania czy "biurowego flirtu". Lekceważącym, pewnym siebie uśmiechem wypowiadają do mężczyzn na widowni protekcjonalne, niby to niewinne zdania, które na co dzień słyszą: "Uśmiechnij się", "nie złość się, złość piękności szkodzi", "taki jesteś ładny, jeszcze myślisz", "na pewno jesteś wyjątkowy!".
Na koniec warto wspomnieć, że jednym z bohaterów "Diabłów" z Powszechnego jest arcybiskup Jędraszewski. Krakowski hierarcha robi spektakularną karierę artystyczną. Wcześniej, w krakowskim "Hamlecie" z Teatru Słowackiego, reżyser Bartosz Szydłowski włożył jego słowa w usta cynicznego dworaka Poloniusza (który jest w tamtym przedstawieniu biskupem).
W "Diabłach" słowa arcybiskupa Jędraszewskiego o zagrożeniu "tęczową zarazą" padają ze sceny, zmiksowane z muzyką w finale, którego nie zdradzę - podobnie jak epilogu.