Artykuły

Uwolnić ptaka?

"Ptak" Jerzego Szaniawskiego w reż. Magdy Drab w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

Ogromną półkolistą klatkę pośrodku sceny z jednej strony tworzą pręty, z drugiej uzupełnia lustro, w którym odbijamy się także my, publiczność. Konstrukcja symbolizuje ograniczenia, a zarazem bezpieczny azyl, poza który gros społeczeństwa nie ma ochoty albo odwagi wyjść? Scenografia Karoliny Fandrejewskiej, nawiązująca do treści i tytułu komedii Jerzego Szaniawskiego, jest zarazem uniwersalna.

Absurdalne niczym w "Ranczo" Adamczyka klimaty w trakcie posiedzenia Rady Miasta, poziomem absurdu nie tylko przypominają dialogi z przysłowiowej już ławeczki spod sklepu, ale i budzą szersze skojarzenia. No bo skąd bierze się ten straszliwy lęk przed uwolnieniem ptaka? Ta nieufność wobec realizmu owego wydarzenia? Podejrzliwość i dopatrywanie się zagrożenia w jakiejkolwiek zmianie? Zwłaszcza u miejscowych notabli? Z własnej niedoskonałości? Grzechów zalegających na sumieniu?

Największy nacisk tego przedstawienia spoczywa na reżyserii i ruchu scenicznym. Groteskowe dialogi miejskich rajców Jakub Lewandowski wzmocnił równie absurdalnymi jak słowa układami kroków i gestów. Cały spektakl zdaje się być w ogromnej mierze czymś na kształt słuchowiska nałożonego na pantomimę o ciekawych, naszpikowanych podtekstami, układach choreograficznych, wzmacnianych raz groteskowymi, raz groźnymi dźwiękami muzyki wydobywanej przez Alberta Pyśka na syntezatorze. A czy zaskakujących skutków owych podtekstów należy się, wraz z miejskimi notablami i społecznością, jaką zarządzają, obawiać w zapowiadanym uwolnienia złotego ptaka? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Czy to jakaś prowokacja czy erupcja tłumionej potrzeby szczęśliwości? I czy otwarcie klatki może być dla kogoś groźne?

Po raz pierwszy w Bydgoszczy na premierze "Ptaka" byłam, towarzysząc rodzicom w wieku dziesięciu lat. Reżyserował rzecz Hugon Moryciński. Choć zgodnie z oryginałem występował tamtej inscenizacji spory zespół aktorów, łącznie z późniejszym patronem Teatru Polskiego, Hieronimem Konieczką i pierwszym, długoletnim amantem tutejszej sceny, Mieczysławem Wieliczem, ja zapamiętałam z tego spektaklu tylko urzekającego wówczas urodą Jana Zdrojewskiego, który wcielał się w postać Studenta.

W najnowszej bydgoskiej inscenizacji "Ptaka" w reżyserii Magdy Drab, postać Studenta kreuje młodziutki Karol Nowiński. No i nie czas, ale talent i wdzięk adepta łódzkiej filmówki zatarły w mojej pamięci idola sprzed lat. A nie było to w tym spektaklu wcale takie łatwe. Po pierwsze dlatego, że gra w przedstawieniu kilku naprawdę dobrych i z dużym doświadczeniem scenicznym aktorów, jak Paweł L. Gilewski, Marian Jaskulski, Jerzy Pożarowski, Jakub Ulewicz czy Marcin Zawodziński, którzy w groteskowo- komediowej formie odnajdują się znakomicie. A student to przecież postać lirycznego amanta, której niełatwo znaleźć na tyle oryginalne środki wyrazu, by wybić się z tła w grotesce. Nowińskiemu się to udaje. W zdominowaniu zespołu pomogła mu też charyzmatyczna osobowość. No i niezwykle utalentowana młoda bydgoska aktorka Emilia Piech, która obsadzona w roli Burmistrzówny, tworzy tu fantastyczną kreację rozpieszczonej ale zarazem inteligentnej jedynaczki. Wodzącej za nos ojca i próbującej tego samego z chłopakiem. Czy jej się ów zabieg i w tym przypadku powiedzie? Warto sprawdzić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji