Pod okiem Cywińskiej
Drugi festiwalowy dzień upłynął pod znakiem Gombrowicza. Najpierw wśród imprez towarzyszących pokazano "Biesiadę polską", opolskiego teatru, której scenariusz napisał i wyreżyserował Maciej Cirin. Reżyser zabawił się w dramaturga, dopuszczając się, moim zdaniem, manipulacji na autorze. Nie tylko dlatego, że sięgnął po teksty wyłącznie niesceniczne i swobodnie je zestawił w całość, ale przede wszystkim dlatego, że owa całość jest tak nasycona znaczeniami. że w końcu nieczytelna i sprawia trudność we wskazaniu myśli przewodniej. Ponadto zdaje się, iż forma, która ograniczała bohaterów Gombrowicza stała się pułapka dla reżysera - intensyfikuje jon ze sceny na scenę działania nie wiadomo czemu służące.
Konkursowa "Biesiadą u hrabiny Kotłubaj" w wykonaniu zespołu Teatru Polskiego z Wrocławia i w reżyserii Jacka Bunscha także została oparta na kilku tekstach Gombrowicza, ale intencje reżysera wyłożono jasno i klarownie. Całość jest zrozumiała i czytelna - jak gazetowa publicystyka. "Biesiada" jest satyrą na narodową kapliczkę i tromtadracją, polskie świętości i fobie. I niestety, tylko satyra bez głębszych refleksji. Także w tym przypadku inscenizator wpadł w pułapkę własnej formy - mnożąc puste efekty, nie unikając teatralnego schematu - zgubił istotę myśli.